Napierająca inflacja skłania mnóstwo ludzi do kupna nieruchomości. Ich ceny ciągle rosną, ale na tle innych europejskich rynków ciągle są niskie - przekonuje prof. Bogusław Półtorak z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. To jeden z panelistów tegorocznego Forum Ekonomicznego, odbywającego się w Karpaczu.
- Patrząc na aspekt nieruchomości jako aktywa zabezpieczającego przed inflacją, warto przyjrzeć się polskiemu rynkowi przez pryzmat innych krajów. W Europie mamy do czynienia ze spokojną sytuacją, dominuje długoterminowe finansowanie portfeli kredytowych, często w oparciu o stałą stopę procentową. Ryzyko szybkiego wzrostu raty kredytowej tu nie grozi - mówi prof. Póltorak.
Zadaje jednak pytanie, czy w krajach o nie tak dojrzałym systemie finansowania to ryzyko nie jest za wysokie? W przypadku Polski bardzo często mówimy o frankowiczach, których uderzyła szybko rosnąca rata.
Póltorak zwraca jednak uwagę na fakt, że do tej pory była ona kompensowana przez niską stopę procentową, zagrożeniem były za to kursy walut - szczególnie franka.
- Bardzo dużą wagę przykładam do wskaźnika LTV, czyli relacji zadłużenia w stosunku do zabezpieczeń. W wielu krajach te wskaźniki ryzyka rosną. Ale w Polsce spadają - mówi prof. Póltorak.
- Głoszę tezę - być może niepopularną - że rynek w Polsce jest niedoszacowany i mamy miejsce na 20-procentowy wzrost cen mieszkań jeszcze w tym roku - mówi prof. Półtorak.
Średnia cena mieszkań w Polsce to jest 1400 euro za metr kwadratowy. To cena kilkukrotnie niższa, niż w innych krajach europejskich. W Polsce ceny mieszkań są jednymi z najniższych w Europie - twierdzi.
Ceny mieszkań. Polska z największym wzrostem w UE
Dodaje, że w 2006 roku średnia cena we Wrocławiu wynosiła 4000 złotych za metr. Dziś jest to 12 tysięcy. Czy w związku z tym rata kredytu, również frankowego, wzrosła trzykrotnie? Nie.
Czy inwestowanie w mieszkania ma sens?
Póltorak przypomina, że obecnie ok. 60 proc. mieszkań kupuje się w Polsce za gotówkę, bez posiłkowania się kredytem. W ostatnich miesiącach Polacy wydali w ten sposób ok. 30 mld złotych - i jest to mniej więcej równe sumie, jaka wypłynęła z obiegu bankowego w związku z rosnącą inflacją. Wiele osób kupuje drugie a nawet trzecie mieszkanie, ale rośnie też grupa osób kupujących swojej rodzinie większe lokum.
Mieszkanie na kredyt? Tak, ale...
Prof. Póltorak stawia tezę, że ciągle warto uciekać przed inflacją w kupno nieruchomości. Szczególnie w sektor mieszkaniowy i działki. Zamarł za to rynek nieruchomości komercyjnych.
Ekonomista przestrzega jednocześnie przed huraoptymizmem, szczególnie przy kupnie mieszkania na kredyt.
- Owszem, pensje rosną, ale mowa o osobach z sektora przedsiębiorstw. Ludzie zarabiający ponad średnią krajową nie powinni się bać wzrostu raty kredytu. Ale osoby zarabiające mniej muszą brać pod uwagę fakt, że w przeciągu 2-3 lat ich raty wzrosną.