Z informacji money.pl wynika, że los programu "Mieszkanie Plus" jest już przesądzony. Premier i ministrowie już dawno przestali jeździć po budowach i pozować ze złotymi łopatami, przecinać wstęgi do zbudowanych mieszkań i opowiadać o setkach tysięcy lokali w budowie. Tym bardziej, że program jest obecnie realizowany jedynie w formie komercyjnej, z minimalnym udziałem państwa.
- Kiedy poznaliśmy ogólne założenia tego pomysłu, byłem jego wielkim zwolennikiem, bo uważam, że jest on potrzebny Polsce. Poprzednie projekty, czyli "Rodzina na swoim" czy "Mieszkanie dla młodych" nie spełniały swojej funkcji, bo pomagały tylko tym, których na mieszkanie i tak było stać. Natomiast wstępne założenia "Mieszkania Plus" polegały na tym, że pomagamy osobom potrzebującym – mówi w rozmowie z WP Finanse Marcin Krasoń, analityk Obido.pl.
Dodaje, że program "Mieszkanie Plus" potknął się o własne nogi, zanim w ogóle ruszył z miejsca. Ale spora w tym wina rynku.
- Program miał pecha, bo trafił na taki moment, gdy mocno drożały i materiały budowlane, i koszty pracy. Gdyby te ostatnie lata nie oznaczały takich wzrostów, może faktycznie byłoby łatwiej budować. To po prostu był kiepski moment – mówi Krasoń.
Jego zdaniem program "Mieszkanie Plus" w obecnej formie jest nie do uratowania. Zbyt dużo było w nim zmian, nowelizacji, nowych pomysłów i odejścia od pierwotnej koncepcji. Z naszych informacji wynika, że wraz ze zmianami organizacyjnymi, dojdzie i do zmiany nazwy.
Niedługo rządowy projekt przejdzie rebranding. Nową nazwą ma być "Mieszkanie dla rozwoju". Będzie to spójne z nazwą Ministerstwa Rozwoju, którym kieruje Jadwiga Emilewicz. To właśnie ona odpowiada za prace nad nową koncepcją.
Jak będzie z budową nowych bloków?
Ze słów minister Jadwigi Emilewicz wynika, że rząd nie chce zrezygnować z udziału państwa w budowie mieszkań. Nie ma już jednak mowy o tym, że "rząd buduje domy". Minister Emilewicz chce stworzyć system przekazywania gruntów deweloperom. W zamian za działkę mieliby oni oddawać 15-20 proc. mieszkań na potrzeby przyszłego Mieszkania Plus. Jadwiga Emilewicz nazwała to Mieszkaniowym PPP (partnerstwem publiczno-prywatnym) i oceniła, że to "model znany, stosowany za granicą".
- Pomysł sam w sobie brzmi nieźle, pozwala budować zdrową tkankę miejską, w której w nowym budynku będą mieszkać i ludzie mający mieszkania na własność, i wynajmujący na komercyjnych oraz preferencyjnych zasadach. To ma sens, pojawia się jednak pytanie: co to znaczy, że deweloperzy dostaną działki na preferencyjnych warunkach i czy będzie się to im opłacało? Diabeł tkwi w szczegółach. Zapowiedzi wyglądają nieźle, ale póki nie zobaczymy konkretnych działań, to jestem daleki od oceniania – mówi nam Marcin Krasoń.
Włączyć samorządy w budowę mieszkań
Drugi pomysł resortu minister Emilewicz polega na wsparciu TBS-ów. Inwestorami nieruchomości w wielu gminach są Towarzystwa Budownictwa Społecznego. To spółki państwowe, prywatne albo spółdzielnie działające na zasadzie non profit. Działają dzięki pieniądzom z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego oraz gruntom samorządów. Dzięki takiej współpracy w wielu miastach powstają niedrogie mieszkania o dobrym standardzie. Są one przeznaczone wyłącznie na wynajem dla osób fizycznych.
Założenie TBS-ów jest takie, by w budowanych przez nie lokalach mieszkały osoby zbyt dobrze zarabiające, by starać się o mieszkanie komunalne, a jednocześnie mające zbyt niskie dochody, by kupić własne mieszkanie na kredyt.
Ministerstwo Rozwoju chciałoby wynajmować mieszkania od TBS-ów i przekazywać je osobom potrzebującym. Dzięki temu spółka nie musiałaby się martwić o czynsz, a przekazane na rządowy program mieszkania w TBS-ach rozładowałyby kolejkę do uzyskania mieszkania komunalnego.
W resorcie rodzi się jeszcze jedna idea – ulga podatkowa dla osób kupujących mieszkanie. Do tej pory była ona dostępna tylko dla tych, którzy zmieniali mieszkanie. Teraz miałaby być również dla osób kupujących swoje pierwsze lokum.
- Na razie osobom realizującym program brakuje konsekwencji. Pojawiają się nowe pomysły, potem się zmieniają – a taki projekt powinien być założony na długie lata. O tym mówiono na początku, ale potem wprowadzano kolejne nowelizacje, zmiany i pomysły. Jestem dość sceptyczny, ale kibicuję, bo uważam, że to Polsce potrzebne. U nas ciągle nie ma taniego najmu. Ludzie w ogóle boją się najmu i to się dopiero powoli zmienia. W krajach Europy Zachodniej wynajmowanie mieszkania jest normą, a nie powodem do wstydu. Obecnie tak postrzega to niestety część naszego społeczeństwa – komentuje Marcin Krasoń.
Założenia były ambitne
Rzeczywistość kompletnie rozjechała się z założeniami programu "Mieszkanie Plus". Wystartował on w 2017 roku. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział budowę tysięcy tanich mieszkań z bardzo niskim czynszem. Miał on wynosić nawet 8,50 zł metr kwadratowy. Dopłata symbolicznych 2-4 złotych do metra miała dawać szansę na wykup mieszkania w przyszłości. W dużych miastach ceny miały być nieco wyższe, ale konkretów nie poznaliśmy.
Część regulowana inwestycji miała być realizowana na podstawie ustawy o Krajowym Zasobie Nieruchomości. Zakłada ona, że mieszkania powstaną na gruntach należących do Skarbu Państwa albo będą zaoferowane przez gminy. KZN i regulowana część programu "Mieszkanie Plus" praktycznie nie działają. Ostatnio ustawę o Zasobie poprawiono, by usprawnić jego funkcjonowanie. Na razie niewiele to dało.
Drugą, tzw. komercyjną odnogę tego rządowego programu, realizuje spółka PFR Nieruchomości. W jego ramach powstało na razie ok. tysiąca mieszkań, w niektórych miejscach również z opcją wykupu. Ceny są jednak dalekie od tego, co na początku deklarowali przedstawiciele rządu. Ta część programu jednak działa, choć na małą skalę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl