Wydałeś oszczędności życia na mieszkanie? Emocji na pewno nie brakuje. Powodów do radości pewnie też, zwłaszcza gdy mowa o pierwszym mieszkaniu w życiu. Już niebawem być może zapłacisz mniej fiskusowi - w rozliczeniu rocznym. Jak wynika z informacji money.pl, Ministerstwo Rozwoju szuka sposobu, by ułatwić kupowanie mieszkań. Ułatwić, czyli sprawić, by były bardziej dostępne cenowo. W tej chwili resort sprawdza, ile kosztowałoby budżet znaczne rozszerzenie ulgi mieszkaniowej - tak, by mogli z niej skorzystać też ci, którzy kupują pierwszy lokal w życiu.
Jak mogłoby to wyglądać? Po zakupie drobna część wydanej kwoty mogłaby wracać w postaci pomniejszonego podatku dochodowego. Tego, który płaci każdy zarabiający i pracujący Polak. Ulga wyglądałaby dokładnie tak, jak w tej chwili inne: Polacy masowo odliczają co roku od należnych danin ulgę prorodzinną na dzieci, ulgę rehabilitacyjną czy ulgę na internet.
W zależności od przyjętego wariantu ulga mogłaby być jednorazowa lub rozłożona na wiele lat. Inną kwestią do analizy są na przykład progi uprawniające do korzystania z niej i wysokość samego odliczenia.
Ministerstwo Rozwoju chciałoby, aby program mieszkaniowy obecnego rządu nie "wpompowywał" pieniędzy bezpośrednio w ręce budujących na potęgę deweloperów. Taki był główny zarzut w stosunku do "Mieszkania dla Młodych", które wprowadziły Platforma Obywatelska i PSL. I właśnie dlatego rząd PiS nie zdecydował się na dopłaty do kredytów mieszkaniowych.
Pod kątem takich skutków mają być zresztą analizowane wszystkie kolejne pomysły mieszkaniowe w Zjednoczonej Prawicy. Stąd właśnie analizy wariantu związanego z podatkiem dochodowym. Warto podkreślić, że projektu takiej zmiany nie ma, ten wariant jest jednym z analizowanych wewnętrznie przez resort.
Dodajmy, że już w tej chwili w naszym kraju obowiązuje ulga mieszkaniowa w PIT. To dobra informacja dla podatników. A zła? Niezwykle trudno z niej skorzystać.
Ulga mieszkaniowa jest, korzysta niewielu
To ulga - i w rozumieniu finansowym, i emocjonalnym - tylko dla tych, którzy odsprzedają wcześniej kupiony lub odziedziczony lokal (transakcja musi być przeprowadzona w ciągu pięciu lat od przejęcia go). Po sprzedaży należy opłacić podatek w wysokości 19 proc. (liczonego od dochodu ze sprzedaży), o ile pieniędzy nie przeznaczy się na zakup kolejnego mieszkania, domu, gruntu lub spłatę kredytu hipotecznego. Przepisy mówią w tym wypadku o "własnych celach mieszkaniowych", które muszą być realizowane w ramach takiej transakcji.
A to sprawia, że o uldze mieszkaniowej z pewnością mogą zapomnieć ci, którzy planują kupić pierwsze mieszkanie. Nic nie sprzedają, tylko kupują. I nad zmianą tego stanu zastanawia się właśnie Ministerstwo Rozwoju i Jadwiga Emilewicz.
Dlaczego to resort rozwoju sugeruje zmiany w podatkach, a nie Ministerstwo Finansów? Powód jest prosty: to na barki Jadwigi Emilewicz spadły kwestie mieszkaniowe i program "Mieszkanie Plus".
Jak wynika z informacji money.pl, w najbliższych tygodniach resort rozwoju przedstawi propozycje zmian w sztandarowym programie mieszkaniowym tego rządu. I głębokie reformy programu nie powinny dziwić. W samym rządzie można usłyszeć, że "Mieszkanie Plus" jest dużym problemem. Dlaczego? Po prostu nie działa. Lokali wciąż buduje się za mało.
Zadanie wyprostowania sprawy dostała właśnie Jadwiga Emilewicz. Konkrety mają się pojawić w połowie miesiąca.
A propozycji na stole już teraz jest wiele. Jedną jest na przykład udostępnianie prywatnym deweloperom gruntów w zamian za oddanie części zbudowanych mieszkań do programu "Mieszkanie Plus". Deweloper miałby dostęp do atrakcyjnego gruntu, a z kolei w programie mieszkaniowym pojawiłyby się nowe lokale. Obie strony by na tym skorzystały, choć kwestią do ustalenia są stawki rozliczeń i oddawany przez dewelopera metraż nieruchomości. Jadwiga Emilewicz w wielu wywiadach podkreślała, że takie projekty z powodzeniem funkcjonują w innych krajach europejskich.
Resort rozwoju szuka też sposobu, by ożywić TBS - towarzystwa budownictwa społecznego. W tej kwestii pomysł już jest - inwestorami w TBS mogłyby zostać np. samorządy, organizacje pozarządowe czy firmy. Ministerstwo Rozwoju chciałoby też zmienić nazwę TBS-ów, które nie kojarzą się Polakom zbyt dobrze.
A potrzeby są duże. W tej chwili brakuje w całej Polsce ponad 2 mln mieszkań. I dopiero po wybudowaniu takiej liczby będzie można powiedzieć, że dogoniliśmy Zachód. A na razie co drugi młody Polak i Polka mieszkają z rodzicami. Gdyby lukę mieszkaniową mieli wypełnić wyłącznie deweloperzy, to udałoby się to za około 16 lat.