W Dzień Kobiet Mateusz Morawiecki postanowił krótko, bo w jednym zdaniu, zapowiedzieć nowy program – miliard rocznie dla kobiet prowadzących działalność gospodarczą. Poprosiliśmy Kancelarię Prezesa Rady Ministrów o więcej informacji w tej sprawie. Odpowiedź była równie lakoniczna, co wypowiedź premiera: "Trwają prace nad tym projektem. Po ich zakończeniu będziemy informować opinię publiczną".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Firmy prowadzone przez kobiety – identyfikacja problemu
Wypowiedź premiera była zaskoczeniem dla wielu i zrodziła następujące pytania: dlaczego akurat teraz padł ten pomysł? Jakie problemy zidentyfikował rząd? Czy kobiety przed założeniem własnego biznesu wstrzymuje tylko brak dofinansowania? Spróbujmy na nie odpowiedzieć.
Odstawmy na bok polityczne przepychanki, zwróćmy uwagę na reprezentację kobiet w polskim biznesie.
– Kobiety w Polsce rzeczywiście rzadziej decydują się na założenie działalności. W całym 2022 r. kobiety złożyły 113,5 tys. wniosków do CEIDG. W tym samym czasie mężczyźni zdecydowali się otworzyć działalność w blisko 200 tys. przypadków. W tych samych proporcjach mężczyźni i kobiety decydowali się zakończyć działalność gospodarczą. Cały 2022 r. był rekordowy pod względem założonych działalności, więc nie można mówić, że przedsiębiorczość spada – mówi nam Mariusz Zielonka z Konfederacji Lewiatan.
A jak prezentujemy się na tle Unii Europejskiej? Aneta Kiełczewska, zastępca kierownika zespołu ekonomii behawioralnej, mówi w rozmowie z money.pl, że częstość zakładania przez kobiety własnych działalności na tle wspólnoty jest w Polsce umiarkowana. – Podobnie jak w poprzednich analizowanych aspektach, we wszystkich krajach UE to mężczyźni częściej niż kobiety zakładają własne firmy. Udział kobiet jest w Polsce taki sam jak średnio w UE i wynosi 32 proc. – tłumaczy w rozmowie z money.pl.
Dyskryminacja pozytywna
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, uważa, że pomysł przedstawiony przez premiera jest przykładem dyskryminacji pozytywnej, która w niektórych krajach UE bywa uznawana za niezgodną z konstytucją (jak np. w Słowacji), ale w większości jest nadal praktykowana.
– Choć wiąże się ona z występowaniem nadużyć czy patologii – np. złote spódniczki w Norwegii (określenie kobiet zasiadających zawodowo w radach nadzorczych po wprowadzeniu przepisów gwarantujących im miejsca w radach nadzorczych spółek publicznych – przyp.red.). Może też wyrównywać szanse osób dyskryminowanych szczególnie tam, gdzie bariery mają charakter kulturowy. Polacy znają problem punktów za pochodzenie z okresu PRL, w USA przykładem była akcja afirmatywna dla ludności czarnoskórej. W takiej sytuacji zawsze jest pytanie o sprawiedliwe traktowanie osób pochodzących z grup rzekomo początkowo uprzywilejowanych nieobjętych przez to ochroną lub wsparciem, np. miejskiej młodzieży w PRL czy azjatyckich studentów na współczesnych amerykańskich uczelniach – wyjaśnia Sobolewski.
I dodaje, że na poziomie ogólności jest zwolennikiem równych szans, a nie równych wyników. Co to oznacza?
Na przykład w Polsce 60 proc. kobiet nieaktywnych zawodowo jako powód swojej nieaktywności zawodowej podaje opiekę nad osobami bliskimi, dla mężczyzn ten odsetek wynosi tylko 30 proc., ale w obu przypadkach jest dwukrotnie wyższy niż średnia w UE – mówi Sobolewski.
– Czy to dowód, że trzeba zmusić Polaków, a szczególnie Polki, do pracy mimo obowiązków opiekuńczych, czy też powód, by zadbać o równe szanse (np. dostęp do publicznych, umiarkowanie kosztownych i oferujących godne warunki ośrodków opieki nad dziećmi, osobami starszymi czy niepełnosprawnymi), ale bez narzucania wyborów jednostki? – pyta retorycznie nasz rozmówca.
Prawdziwe bariery
Jak mówią w rozmowie z money.pl przedstawiciele biznesu, można wskazać wiele dużo ważniejszych inicjatyw niż skierowanie miliarda złotych na działalność gospodarczą kobiet.
– Biznes, szczególnie mikro, małe czy średnie przedsiębiorstwa, cierpi z powodu kolejnych podwyżek składek ZUS, wysokich składek rentowych, wpłat na Fundusz Solidarnościowy, Fundusz Pracy, zbyt wysokiej składki zdrowotnej. Rządzący powinni stworzyć szeroki pakiet dla mikrofirm, który obejmowałby swoim zasięgiem właśnie powyższe elementy – mówi nam Jacek Podgórski, dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Jakie proponuje rozwiązania? Wylicza: obniżenie wysokości składki zdrowotnej dla samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców, likwidacja obowiązku opłacania składki na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy dla mikroprzedsiębiorców, obniżenie składki rentowej opłacanej przez mikroprzedsiębiorców za siebie i za pracowników np. o połowę, pokrywanie przez ZUS kosztów utrzymywania pracownika przebywającego na zwolnieniu od pierwszego dnia niezdolności do pracy czy pozbycie się ograniczeń czasowych w zakresie możliwości korzystania z programu Mały ZUS.
– Z pewnością (takie działania – przyp. red.) skłoniłyby do zakładania działalności gospodarczej większą liczbę Polaków aniżeli kolejna "dotacja". Pakiet dla mikrofirm pomógłby zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Przedsiębiorczość nie ma płci, co udowodniły zarówno kobiety, jak i mężczyźni, odnosząc mniejsze i większe sukcesy – podsumowuje ekspert.
Przedsiębiorczość i płeć
Wróćmy do płci – czy kobiety gorzej radzą sobie w prowadzeniu biznesu? Jak mówi nam Podgórski, Polski są przedsiębiorcze i nie ma co do tego wątpliwości. Wskazuje, że około jedna trzecia mikrofirm prowadzona jest przez kobiety, to około 870 tys. JDG. Wiodą prym w wielu średnich i dużych firmach, zajmując najbardziej eksponowane stanowiska.
– Nie jest to efekt jakiegokolwiek faworyzowania kobiet czy parytetów, a konsekwencja profesjonalizmu pań. Samo różnicowanie ze względu na płeć nie ma większego sensu. Jeśli pracownika cechuje profesjonalizm, jeśli posiada szeroką wiedzę w swojej dziedzinie, a jego umiejętności są na rynku istotne, płeć nie ma znaczenia – podkreśla Podgórski.
Gdzie kobiety głównie pełnią funkcje kierownicze? Na to pytanie odpowiedziała nam Aneta Kiełczewska z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Łącznie w Polsce w 2021 r. 459 tys. kobiet pracowało na stanowisku kierowniczki, a niemal co trzecia z nich – w sektorze handlu (126 tys.). Drugą i trzecią w kolejności branżą są odpowiednio administracja publiczna i przemysł, choć w tych przypadkach są to już ponad dwukrotnie mniejsze liczebności – wylicza.
Nowe podejście
Okazuje się, że w Polsce zwrócenie uwagi na przedsiębiorczość kobiet to stosunkowo rzadko dostrzegane zjawisko.
– Taki program to zupełne novum. Do tej pory – szczególnie w ostatnich latach – obserwować mogliśmy realizację programów skierowanych wyłącznie w stronę wsparcia kobiet w roli matek, choć w tej materii wciąż pozostaje wiele do zrobienia, o czym świadczy niska dzietność, której nie potrafiły podźwignąć rządowe inicjatywy. Podobne do proponowanego przez rząd programu dofinansowania zakładania działalności gospodarczych przez kobiety w Unii Europejskiej na szeroką skalę nie funkcjonują – mówi nam Podgórski.
Z kolei Kamil Sobolewski zastanawia się, co trafiło na listę problemów, które rząd zidentyfikował i postanowił rozwiązać. – Może pomóc trzeba młodym albo osobom 50+, albo niepełnosprawnym i ich opiekunom? Może pomoc trzeba skierować do osób prowadzących JDG, które właśnie tracą domy za długi? A może priorytetem jest przede wszystkim dobre prawo i deregulacja, a nie dopłaty, na które musi przecież złożyć się cała reszta społeczeństwa? W tym kontekście słowa "będzie miliard na otwieranie firm przez kobiety" traktuję jako przedwczesne i niepotrzebne – ocenia.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.