Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Miliony strat po powodzi. "Rządowa pomoc jest praktycznie żadna"

1099
Podziel się:

- Pracownicy chcą pracować. Mam jednak poczucie, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Rządowa pomoc jest niewystarczająca, praktycznie żadna - mówi w rozmowie z money.pl Łukasz Bac z Ołdrzychowic Kłodzkich, współwłaściciel zakładu przetwarzającego drewno. Powódź wyrządziła mu szkody warte 2,5 mln zł.

Miliony strat po powodzi. "Rządowa pomoc jest praktycznie żadna"
Zalany zakład (Licencjodawca)

Powódź, która nawiedziła południe Polski, wyrządziła olbrzymie szkody. Okazuje się, że wielu poszkodowanych wciąż walczy ze skutkami żywiołu. Wśród nich jest Łukasz Bac z Ołdrzychowic Kłodzkich. Przedsiębiorca prowadzi wraz z ojcem zakład przerobu drewna. Mieści się kilkanaście kilometrów od Kłodzka, w regionie, który został dotknięty skutkami kataklizmu w szczególnie dotkliwy sposób.

Powódź zalała mu zakład. 2,5 mln zł strat

- 14 września odnotowano w okolicach naszego zakładu stan podwyższonych wód. Powódź zaczęła przychodzić, woda wdarła się na zakład, jednak nie wyrządziła znaczących szkód - powiedział w rozmowie z money.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "To alkohol?". Pokazaliśmy Polakom alkotubki. Oto reakcje
Koszmar zaczął się po przerwaniu zapory w Stroniu Śląskim. Przez zakład przeszła fala wysokości 1,5-1,7 m. Nie oszczędziła żadnej części. Wszystkie maszyny zalane po szafy sterownicze. Straty wyceniam na nawet 2,5 mln zł - stwierdza.

Łukasz Bac przyznaje, że od tego czasu, przez całe trzy tygodnie wraz z załogą walczy, by zakład, w sensie produkcyjnym, zaczął w ogóle funkcjonować. Nie pomoże w tym wypłata z polisy. - Nie mieliśmy ubezpieczenia od powodzi, bo firma nie znajduje się na terenie zalewowym - nie możemy więc liczyć na pieniądze - przyznaje.

Kto by się zresztą spodziewał, że zapora zostanie przerwana. Masa i siła wody, jaka przetoczyła się przez teren, jest nie do wyobrażenia - dodaje.

"Chcemy uruchomić produkcję"

W zakładzie pracuje 30 osób. Załoga wciąż nie może wykonywać swoich standardowych obowiązków. - Ludzie, którzy są tu zatrudnieni od kilkunastu lat, sami przyprowadzają rodziny do pomocy i od tygodni sprzątają, naprawiają. Serce rośnie, gdy widzę żonę czy córkę mojego pracownika z zapałem porządkujące zniszczenia, jakich dokonała woda. Chcemy uruchomić produkcję. W jakim zakresie się to uda i kiedy? Tego wciąż nie wiemy - przyznaje nasz rozmówca.

Stara się zrobić jak najwięcej we własnym zakresie. Musi jednak uzyskać pomoc specjalistów - w szczególności od elektroniki, której naprawa jest najbardziej skomplikowana i kosztowna.

Przedsiębiorca zawiedziony rządową pomocą

Zdaniem Łukasza Baca rządowa pomoc jest niewystarczająca. - Jest praktycznie żadna. Odroczenie składek na ZUS naprawdę niewiele w sytuacji poszkodowanych przez powódź przedsiębiorców zmienia. Trudno się nawet do tego odnieść. Nie chcę zwalniać pracowników. Większość załogi to mieszkańcy najbliższej okolicy i wielu z nich, również bezpośrednio, dotknęła ta klęska żywiołowa. Mam jednak świadomość tego, że już od niemalże trzech tygodni nic nie wyprodukowaliśmy i przez najbliższe tygodnie pewnie nie wyprodukujemy, a pensje będziemy wypłacać - wskazuje.

Nasz zakład produkcyjny znalazł się w ruinie kompletnie nie z mojej winy. Przeszliśmy COVID-19, z programów pomocowych oferowanych za poprzednich rządów nie skorzystaliśmy w pełnym zakresie, bo zakład funkcjonował, nie wyciągaliśmy więc ręki po pieniądze, których nie potrzebowaliśmy. Ale teraz potrzebujemy pomocy i ten rząd na razie nic nie proponuje dla przedsiębiorców. Moi pracownicy chcą pracować, mam jednak poczucie, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie - wskazuje przedsiębiorca.

Jego zdaniem potrzebne jest dofinansowanie do pensji pracowników, do ZUS-ów. - To powinno być pierwszą decyzją rządu i pomogłoby w powrocie do funkcjonowania mojego zakładu oraz innych firm - ocenia.

W podobnym tonie wypowiadał się w rozmowie z money.pl Andrzej Chomyszczak, prezes spółdzielni Cukry Nyskie. Zakład w wyniku powodzi został poważnie uszkodzony i nie może wznowić produkcji. - Oczekujemy od państwa pomocy w formie bezzwrotnej pożyczki na opłacenie jednomiesięcznego postoju dla pracowników oraz umorzenia składek ZUS. Energię i prąd jesteśmy w stanie opłacić z własnych funduszy - mówił.

Brak ostrzeżeń przed zagrożeniem?

Wątpliwości przedsiębiorcy budzi też postępowanie władz w kwestii ostrzeżeń przed powodzią. - Były one mało alarmujące. Żaden alert rządowy nie zawierał sformułowań o możliwej powodzi, jedynie o możliwych podtopieniach - twierdzi.

- O przerwaniu zapory nie dostaliśmy żadnej informacji. Wówczas już w naszej okolicy nie było internetu, a nawet zasięgu telefonicznego - i to praktycznie przez trzy dni. Są inne sposoby informowania mieszkańców o nagłym zagrożeniu. My po prostu nie wiedzieliśmy, że coś dzieje się z zaporą, że trzeba uciekać - mówi Łukasz Bac.

Przyznaje, że co do faktycznych przyczyn tego, co się stało w Stroniu trudno się wypowiadać i muszą to ocenić eksperci. - Cieszę się jednak, że w chwili, gdy woda z gwałtownym nurtem i impetem przelewała się przez zakład, żaden z pracowników nie znajdował się na jego terenie - podsumowuje przedsiębiorca.

Rejon Kłodzka zniszczony przez powódź

Zniszczenia spowodowane powodzią w regionie Kłodzka są spore. W samym mieście osiągnęły wartość 200 milionów złotych. Miasto zmaga się z ogromnymi stratami w infrastrukturze, obejmującymi drogi, oświetlenie uliczne, parki oraz kluczowe obiekty użyteczności publicznej. Władze miejskie informują, że samo przywrócenie infrastruktury drogowej do stanu sprzed powodzi będzie kosztować około 40 milionów złotych.

Gwałtowny przybór wody w mieście był skutkiem pęknięcia tamy na Starej Morawce. Wydarzenie to doprowadziło do zalania znacznej części Kłodzka, w tym Wyspy Piasek. Burmistrz miasta dowiedział się o katastrofie od lokalnej dziennikarki, początkowo mając trudności z oceną wiarygodności tej informacji. Sytuacja stała się jednak jasna, gdy woda zaczęła przelewać się przez wały przy ulicy Malczewskiego.

Początkowo z możliwości opuszczenia zagrożonych terenów skorzystało kilkanaście osób. Gdy w południe nadeszła główna fala powodziowa, służby ratunkowe musiały użyć łodzi, aby dotrzeć do uwięzionych mieszkańców.

Premier obiecuje pomoc

W obliczu tej trudnej sytuacji Kłodzko może liczyć na znaczące wsparcie zarówno ze strony rządu, jak i innych samorządów. Premier udzielił gwarancji finansowania napraw, co daje nadzieję na szybką odbudowę zniszczonej infrastruktury. Szczególnym gestem solidarności wykazały się władze Warszawy, które zdecydowały o przekazaniu Kłodzku pomocy finansowej w wysokości 5 milionów złotych.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
przedsiębiorcy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1099)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Sebastian Z.
3 miesiące temu
Jak teren nie był na obszarach zalewowych to ubezpieczenie tgm bardziej powinno to obejmować. Ubezpieczyciel mógłby mieć obiekcje z ubezpieczeniem właśnie na terenie zalewowym. "Woda wydarła się na teren zakładu, ale nie zrobiła większych szkód", a straty na 2.5 mln i nie oszczędzone żadna śrubka? Kto to posła i jaki jest stan faktyczny?
Wlodek 64
3 miesiące temu
Zawsze ,to samo skamlenie, a może zastanowić się czyją wina ,budowaliście na terenach zalewowych , dopóki jest dobrze ,nikt się nie przejmuje naraz problemy i krytyka , a to chyba nie tylko obecnego rządu, ale jak ,to w kabarecie wieloletnich zaniedbań .
H M.
3 miesiące temu
Nie ma problemu rzad moze pomoc i wszystko wybudowac, tylko cene benzyny musi podniesc na 9 zl. I chleb na 15 zl. Idiotyczne myslenie rzad nie pomogl . A skad ma wziac. Jak Blaszczak kupil samoloty bez uzbrojenia i takiej amunicji juz sie nie produkuje. Trzeba szukac na swiecie po magazynach. PiS dal na wille plus. Reszte rozkradli. A nawet gdyby to wlasnie dlatego takie sytuacje nazywa sie kleskami. Bo ciezko sie podniesc i odbudowac. Gminy nie chca sie dzielic z rzadem podatkami bo sami chca zarzadzac. To niech teraz zarzadzaja. Tusk ma z kieszeni wyjac jak JArek krolika z kapelusza.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
No nie...
3 miesiące temu
Zapora została przerwana a nie powinna, bo była źle konserwowana. Więc za szkody spowodowane w tym miejscu powinien odpowiadać właściciel zapory, czyli Wody Polskie - to chyba jasne. Chyba że ta firma ma w statucie zapisane, że jej zadaniem jest tylko skubanie klientów i zapewnianie beztroskiego życia zarządowi.
Polak
3 miesiące temu
"Nie pomoże w tym wypłata z polisy. - Nie mieliśmy ubezpieczenia od powodzi, bo firma nie znajduje się na terenie zalewowym." Jaki to Ubezpieczyciel nie ma w zakresie all risks powodzi i zalania w zakresie podstawowym? Chyba tylko go.iany ubezpieczyciel typu Uniqa, ale takich sie unika.
pepe
3 miesiące temu
Skoro rządowa pomoc, jest praktycznie żadna, to nie pozostaje rządowi nic innego do zrobienia, jak ogłosić to wszem i wobec, a tych co jednak korzystają z tej pomocy skrzętnie ewidencjonować i publicznie ogłaszać wartość jaką od władzy otrzymali.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (1099)
Wyborca
2 miesiące temu
Tusk siał tylko socjotechniczną propagandę i już ludzie zostawieni sami sobie. To było do przewidzenia przecież z tym typem.
www
2 miesiące temu
a co jest powidem że podatnicy mieliby się składać na czyjś interes? Pretensje można mieć do siebie że się kupuje najtańsze ubezpieczenie i bez przeczywania OWU.
życzliwy
2 miesiące temu
głosowaliście na PO i tuska to nie narzekajcie . bo sami tak chcieliście.
Daj daj daj
3 miesiące temu
Tam na szparagi! Dosyć kuż dojenia tego Państwa
XCom42542
3 miesiące temu
bestapo ma gdzies ludzi....
...
Następna strona