Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski był gościem popołudniowej rozmowy w RMF FM. Pytany był m.in. o to, czy pracownicy sezonowi będą badani na obecność koronawirusa. Chodzi o tym pracowników z zagranicy, którzy mają zacząć wykonywać pracę od pierwszego dnia po lądowaniu, bez konieczności odbywania 14-dniowej kwarantanny.
Kilka dni temu minister rolnictwa zadeklarował, że za ich testy zapłaci państwo.
- Państwo zapłaci za test na koronawirusa za każdego ubezpieczonego pracownika sezonowego z zagranicy – zadeklarował.
Nie potrafił określić, ile takich testów będzie potrzeba, gdyż nie wiadomo, ilu Ukraińców przyjedzie w najbliższych tygodniach do Polski.
- Nie wiemy, ile w tym roku przyjedzie. Rok temu w ciągu całego roku przyjechało ok. 68 tys. osób, były lata kiedy było mniej, były lata, kiedy więcej – powiedział. Do miejscowości, w których ma rozpocząć pracę najwięcej Ukraińców (np. sady w okolicach Grójca) przyjechać mają mobilne punkty poboru.
Dziennikarz zapytał Ardanowskiego, jak wytłumaczyłby nauczycielom, że oni przed pójściem do pracy na testy nie mogą liczyć, a pracownicy sezonowi – już tak
- Jestem przekonany, że pracownicy sezonowi przyjeżdżają również po to, by nauczyciele mieli co zjeść – powiedział i zwrócił uwagę, że "zebranie plonów jest uzależnione również od ilości rąk do pracy".
Dopytywany przez dziennikarza o to, czy mimo wszystko jest to uczciwe, odpowiedział, że "jeżeli test na koronawirusa jest potrzebny lekarzowi, to za niego nie płaci. Jeśli taki test będzie potrzebny nauczycielowi, to też go dostanie".
- Wystąpiłem również z apelem do Polaków, którzy pozostają bez pracy, nie mają prawa do zasiłku, czy też młodzież lub nauczycieli, którzy nie będą pracowali, żeby przez te kilka-kilkanaście dni popracowali u rolników – powiedział.
Stadnina koni w Janowie Podlaskim
Ardanowski został też zapytany o sytuację w stadninie koni w Janowie Podlaskim i jej wyniki finansowe za 2019 rok. O wyniku minister nie chciał mówić ("ostanie pan tę informację w ostatnim dniu czerwca, bo wtedy kończy się rok obrachunkowy" – odpowiedział dziennikarzowi, który dopytywał o konkretne liczby), ale przyznał, że wynik stadniny w Janowie za 2019 r. będzie ujemny.
Zaprzeczył jednak doniesieniom, jakoby strata miała wynieść 7 mln zł.
W ostatnich dniach nagłośniono sprawę złego traktowania koni i trzymania ich w warunkach nie spełniających norm. Minister przyznał, że miał podejrzenia, więc wysłał na miejsce Głównego Lekarza Weterynarii i kontrolę z instytutu weterynarii w Puławach.
- Stwierdzili, że konie są w dobrym stanie, są zdrowe, zostały wykonane zabiegi, których z powodu koronawirusa nie można było przeprowadzić - powiedział.
Stadnina w Janowie Podlaskim to najstarsza państwowa stadnina koni w Polsce. W 16 stajniach przebywa 295 koni czystej krwi oraz 700 sztuk bydła.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl