Minister edukacji i nauki w sobotę zapewniał, że w nadchodzącym roku szkolnym rewolucji nie będzie. – Szkole niepotrzebna jest rewolucja – ocenił.
Potwierdził, że od września w szkołach pojawi się nowy przedmiot. Biznes i zarządzanie zastąpi dotychczasowe podstawy przedsiębiorczości. To niejedyna zmiana, jaka czeka uczniów. Pojawi się też HIT, czyli historia i teraźniejszość. Tego przedmiotu uczyć się będą uczniowie drugich klas szkół ponadpodstawowych. Obejmuje on historię od 1980 do 2015 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaczynamy wraz z ekspertami pracować nad tym, żeby lekko odchudzić podstawy programowe. Po to, żeby w kolejnym roku można było po jednej, dwie godziny 'ściągnąć' z całej siatki godzin i przeznaczyć bardziej na zajęcia miękkie, budujące wspólnotę i relacje rówieśnicze – zapowiedział również w sobotę minister Czarnek.
O tym, że w szkołach ponad podstawowych pojawi się biznes i zarządzanie szef MEiN mówił już w ubiegłym roku. W jego ramach uczniowie mają uczyć się "bardziej praktycznego nauczania przedsiębiorczości na każdej płaszczyźnie życia".
– Wydaje się, że to będzie nowość na skalę dotąd niespotykaną – mówił wówczas Czarnek. Zapowiadał, że nowy przedmiot znalazłby się na maturze od 2027 r. jako przedmiot do wyboru. Poinformował też, że nowego przedmiotu uczyć będą nauczyciele podstaw przedsiębiorczości.
Historia i teraźniejszość. Góra kontrowersji wokół podręcznika
Te zapowiedzi wzbudziły wtedy niemałe kontrowersje. Jednak jeszcze większe towarzyszyły ogłoszeniu, że uczniowie będą się uczyć historii i teraźniejszości. Ostatnio głośno było o drugim tomie książki do tego przedmiotu autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. A konkretnie o opisie wydarzeń z 2010 r.
"7 kwietnia 2010 r. premier Tusk poleciał do Smoleńska, by wziąć w uroczystościach w Katyniu. Spotkał się tam z Putinem. Natomiast rankiem 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska poleciała samolotem Tu-154M inna delegacja państwowa z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Maszyna rozbiła się tuż nad lotniskiem o 8.41 czasu polskiego" - napisał autor.
Dodał przy tym, że "wiele osób było i jest dziś przekonanych, że doszło do zamachu, ale wersja ta nabiera ostatnio znaczenia oficjalnego". Ten fragment skrytykowała opozycja.