Tuż po 10:30 prezydent Andrzej Duda powołał na stanowisko ministra finansów Mariana Banasia. To oznaczało, że resortowi szefować przestała Teresa Czerwińska.
Ale długo bezrobotna nie pozostała. Tuż po godzinie 14 Kancelaria Prezydenta poinformowała, że głowa państwa zaakceptowała kandydaturę Czerwińskiej na stanowisko członka zarządu Narodowego Banku Polskiego. Pisaliśmy o tym w money.pl.
To najszybszy transfer z ministerstwa do NBP w historii. Przed Czerwińską tą samą drogą podążyło 7 ministrów. Niektórzy jednak pokonywali tę trasę znacznie dłużej.
Obejrzyj: Marek Belka bezlitosny dla Teresy Czerwińskiej. "Budżet do wygrywania wyborów"
Posada w NBP to awans. Przede wszystkim finansowy. Członkowie zarządu zarabiają bowiem prawie 50 tys. zł miesięcznie. Mniej więcej 4-5 razy tyle co minister.
Skąd to wiemy? Poinformował o tym sam bank centralny, w szczycie zainteresowania pensjami w NBP. Na początku roku NBP poinformował, że członek zarządu w 2018 roku zarabiał średnio 49,4 tys. zł miesięcznie.
Wracając jednak do tempa transferu. 3,5 godziny to absolutny rekord. Sprawdziliśmy, jak długo na posadę w banku centralnym musieli czekać poprzednicy minister finansów.
8 dni Szałamachy
Dorównać Czerwińskiej może jedynie Paweł Szałamacha. Pierwszy minister finansów obecnej kadencji w zarządzie NBP znalazł się już po 8 dniach. 28 września 2016 roku dymisja, 6 października - powołanie.
Z drugiej strony rekordzistą jest Jerzy Osiatyński. On ministrem finansów przestał być w 1993 roku, ale do NBP (a konkretniej do Rady Polityki Pieniężnej) trafił dopiero w 2013 roku. Zajął tam miejsce Zyty Gilowskiej.
Ta natomiast nie musiała długo czekać. Ministrem przestała być w 2007 roku, a w RPP zasiadła 2 lata i 3 miesiące później.
Fotel prezesa? 7 miesięcy lub 8 lat
A ile trzeba czekać na fotel prezesa? Tu reguły nie ma. Leszek Balcerowicz na tym stołku zasiadł 7 miesięcy po odejściu z rządu w 2000 roku.
Ale już Marek Belka musiał wykazać się większą cierpliwością. Ministrem finansów przestał być w 2002 roku, a prezesem banku centralnego został dopiero po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Jednocześnie swoją kadencję w RPP kończyła Halina Wasilewska-Trenker, również była minister finansów. Ona na angaż w NBP czekała 3 lata.
Trzeba jednak przyznać, że Belka w międzyczasie pełnił jeszcze inne funkcje. Był premierem, ministrem sportu czy przedstawicielem w ONZ czy Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Na nudę więc nie narzekał.
W MFW po odejściu z resortu zakotwiczył również Andrzej Raczko. Przez ponad 5 lat pełnił tam m.in. funkcję obserwatora, był również dyrektorem w KNF. W 2010 roku tafił do zarządu NBP, właśnie za kadencji Marka Belki. Dziś Raczko doradza prezesowi Adamowi Glapińskiemu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl