- Przygotowaliśmy ponad 100 tys. miejsc w szkołach średnich więcej niż jest absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów. Uczniów jest 726 tys., a miejsc w szkołach 830 tys. - mówił na antenie TVN24 minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Dodał, że tym samym nie ma możliwości, by jakikolwiek uczeń nie znalazł miejsca w szkole średniej, choć niekoniecznie tej wybranej.
- Nie ma możliwości, by wszyscy uczniowie uczyli się w najlepszych szkołach – dodał szef MEN i zapewnił, że resort przeznacza "dodatkowe setki milionów złotych, by warunki w szkołach były dla uczniów jak najlepsze”.
Odpowiedzialność za ewentualne braki miejsc dla uczniów w konkretnych gminach minister zrzucił na samorządy. Przytoczył przy tym dobry przykład prezydenta Stalowej Woli, który na spotkaniu w MEN miał zadeklarować, że w razie zainteresowania większego niż liczba miejsc będzie tworzył nowe oddziały.
- Chaos próbują wprowadzać niektórzy samorządowcy. Prezydenci miast to też politycy – dodał.
Dariusz Piontkowski podkreślił równocześnie, że PiS nie boi się odpowiedzialności za skutki reformy edukacji i rozplanował ją w taki sposób, by rok rekrutacji uczniów zarówno gimnazjów, jak i podstawówek, wypadł w momencie, gdy absolwentów będzie jak najmniej. Niezależnie od tego, czy będzie to rok wyborczy.
Wcześniej na antenie Polskiego Radia 24 Piontkowski złożył deklarację, która powinna ucieszyć nauczycieli. – Wycofujemy się ze zgłaszanego przez minister Zalewską nowego pomysłu przymusowej oceny nauczycieli, który miał owocować tzw. 500+ dla nauczycieli – powiedział. Pomysł był wcześniej mocno krytykowany przez nauczycielskich związkowców.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl