W Radiu Zet dziennikarka Beata Lubecka przypomniała słowa Dariusza Klimczaka, który zapewniał, że Polaków nie czekają żadne podwyżki wody. Te jednak - jak wielokrotnie informowaliśmy w money.pl - miały miejsce w wielu gminach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister odpowiadał, że słowa te zostały wyjęte z kontekstu i jedynie "odpowiadał na zaczepkę". - Proszę się nie wkomponowywać się w retorykę PiS, którzy dzisiaj twierdzą, jakby dopiero teraz zaczęły być stosowane zmiany taryf, za którymi idą podwyżki wody - mówił. Dodał, że "podwyżki, o których mówimy, uchwalił PiS".
Nagranie udostępnił na portalu X dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik. Pod postem rozpoczęła się dyskusja wśród użytkowników, którzy nie pozostawili suchej nitki na ministrze Klimczaku. "Okłamał miliony Polaków, bo odpowiadał zaczepkę? To jakiś żart? Tak to można pod trzepakiem, a nie minister w rządzie" - grzmi jeden z internautów.
Nie ma nic bardziej pewnego niż dementi dotyczące podwyżek wody. To wina PiS, bo nieodpowiedzialnie wykrakali - opisuje kolejny internauta.
Podwyżki cen wody w gminach
Jak mogliśmy przeczytać w money.pl w połowie maja, Ministerstwo Infrastruktury chce rewolucji w sposobie naliczania opłat za wodę i ścieki. Proponuje, aby to rady gmin zatwierdzały nowe taryfy opłat za wodę i ścieki. Dowolności jednak nie będzie. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie będzie interweniować wtedy, gdy podwyżka wyniesie co najmniej 15 proc. Dla niektórych samorządów ograniczenie może być ogromnym problemem. Część władz lokalnych uważa, że regulator powinien być całkowicie wyłączony z tego procesu.
Leszek Świętalski, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej w rozmowie z money.pl przyznawał, że o to, by samorządy miały możliwość regulowania cen za wodę i ścieki, jego organizacja zabiega od dawna.
Wody Polskie przez lata stosowały politykę, która przy zatwierdzaniu taryf opłat za wodę i odbiór ścieków nie odzwierciedlały rzeczywistych kosztów - mówił.
Przypominał też, że samorządy, które nie uzyskały zgody na podniesienie opłat, i tak musiały pokryć rosnące koszty. - Tam, gdzie władze lokalne nie uzyskiwały zgód na nowe taryfy, nie działo się to bez szkody dla obywateli. Samorządy musiały znaleźć pieniądze na zwiększone wydatki i pokrywały dodatkowe koszty z pieniędzy podatników. Ze środków, które mogły być przeznaczone na inne cele. Mieszkańcy wielu obszarów kraju to odczuli - tłumaczył.
Zdaniem rozmówcy money.pl wielu lokalnych włodarzy jest zmuszonych do podnoszenia cen. - Samorządy doszły do ściany - wyjaśnia.
Przez bzdurną politykę mrożenia taryf doszliśmy do sytuacji, w której nie możemy już mówić o płynnej reakcji na wzrost kosztów. W wielu gminach ta podwyżka powinna być skokowa. Sztuczne mrożenie cen przynosi zawsze ten sam efekt. Skokowy wzrost cen. To się zawsze mści. To jest bardzo bolesne i obecny rząd ma z tym spory problem - mówił Leszek Świętalski.