Minister rolnictwa we wtorek wieczorem (24 maja) na antenie Polsat News został zapytany, czy w związku z wojną na Ukrainie, która jest bardzo dużym eksporterem zbóż, Polsce może zagrozić głód.
Polska jest bezpieczna żywnościowo. Mamy dużą produkcję żywności, o czym świadczy chociażby bardzo duży eksport. Eksportujemy żywność za prawie 40 mld dolarów. Spokojnie wyżywimy Polaków, spokojnie wyżywimy również uchodźców ukraińskich, ponad 2 mln. O to nie musimy się martwić - powiedział szef resortu rolnictwa.
Kowalczyk podkreślił, że wzrost cen żywności to tendencja globalna wynikająca m.in. z tego, że zboże ukraińskie nie może opuścić portów czarnomorskich. A zboże z Ukrainy dociera też do państw Afryki Północnej. Dlatego, zapewnił Kowalczyk, Polska stara się pomagać Ukrainie w tym eksporcie. Zastąpienie portów Morza Czarnego nie jest jednak możliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kowalczyka zapytano, czy jest szansa na to, by po tegorocznych żniwach ceny żywności zaczęły spadać lub przestały rosnąć. Szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę, iż bardziej prawdopodobna jest ta druga opcja. "Jest szansa, że mogą się zatrzymać. Ja na spadek cen bym już nie liczył" - zaznaczył.
Ceny żywności rosną, bo droższa jest produkcja
Zdaniem wicepremiera jedną z przyczyn wysokich cen żywności, jest wzrost kosztów jej produkcji. Wynika to przede wszystkim z drogiego gazu i nawozów. To doprowadziło do wzrostu cen zbóż i pasz, co oznacza, że także produktów pochodzenia zwierzęcego.
Ta lawina ruszyła i powinna się ustabilizować na niestety wyższym poziomie, bo nie będzie tak taniego gazu, ropy. Musimy się oswajać z takimi cenami, niestety - podkreślił Kowalczyk.
Wzrost cen najbardziej odczują najmniej zamożni. Te osoby procentowo wydają najwięcej na żywność. Kowalczyk dodał, że rząd wdrożył szereg działań osłonowych, które miały ograniczyć wpływ cen żywności na domowe budżety. Chodzi m.in. o dopłaty do nawozów, do produkcji trzody chlewnej, obniżono też akcyzę na paliwo i wprowadzono zerowy VAT na podstawową żywność.
Programy osłonowe pierwotnie mają działać do końca lipca, ale jest szansa na ich utrzymanie. Jednocześnie w tym samym miesiącu prawdopodobnie czeka nas kolejna fala podwyżek. Ze względu na wojnę w Ukrainie wiele pól w tym kraju nie zostało obsianych, co może powodować niedobory i dalszy wzrost cen żywności. "Nie chciałbym być prorokiem, ale raczej nie byłbym pewny, że w lipcu to jest koniec wszelkich podwyżek" - podsumował minister rolnictwa.