Minister rolnictwa udzielił obszernego wywiadu "Super Expressowi". Przekonywał w nim, że rząd Prawa i Sprawiedliwości jest w stanie poradzić sobie z "trudnymi tematami". Za przykład przywołał tutaj braki węgla jesienią (którego nadmiar w portach obecnie utrudnia eksport zboża).
Dzisiaj mówimy, że trzeba wytransportować z Polski ok. 4 miliony ton pszenicy, którą chcemy rozładować w ciągu trzech miesięcy. I myślę, że nam się to uda. Przede wszystkim zależy mi, żeby ściągnąć zboże, które zalega w magazynach polskich rolników. Obecnie rolnicy nie chcą go sprzedawać, z uwagi na zbyt niską cenę – tłumaczył Robert Telus, cytowany przez "SE".
Polska będzie walczyć o kontrakty na zboże na Zachodzie
Przypomniał też o rządowej propozycji dopłat do hektara dla rolników dotkniętych obecną sytuacją na rynku. Zapewnił, że pieniądze na ten cel znajdą się w budżecie państwa. Dziennikarze jednak dopytywali, kto ma zakupić polskie zboże, skoro np. paszarnie są zatowarowane niemal do końca roku?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zależy nam, by zboże, które jest u rolnika, kupić i wywieźć za granicę. Paszarnie rzeczywiście mają zboże, ale kontrakty zagraniczne są przygotowywane. Musimy zdjąć z rynku nadwyżkę, by przygotować miejsce na zboże po żniwach – wyjaśnił Robert Telus.
Podkreślił też, że problemy rozpoczęły się w momencie, gdy "Unia Europejska zwolniła z ceł produkty z Ukrainy". To, jego zdaniem, ta decyzja sprawiła, że Polskę "zalało" zboże ukraińskie. Jednocześnie minister podkreślił, że nie jest zwolennikiem przywrócenia ceł.
Dziś zarazem na stole w Brukseli jest program, w którym ma znaleźć się nawet 100 mln euro. Pieniędzmi tymi ma podzielić się pięć państw dotkniętych kryzysem zbożowym.
Minister gotowy podać się do dymisji
Szef resortu rolnictwa zapewnił, że "daje głowę" za to, że sprawa ukraińskiego zboża rząd załatwi do żniw. W przeciwnym przypadku jest gotowy podać się do dymisji.
- Daję słowo, że zrobię wszystko, by się udało. Jestem skłonny powiedzieć, że jak mi się nie uda, nie tylko w tej sprawie, to w każdej chwili mogę odejść. (...) Nie boję się odpowiedzialności. Wiedziałem, na co się decyduję. Zrobię wszystko, by sobie poradzić. Poradzę sobie – zapewnił Robert Telus.
Minister zresztą sam jest rolnikom. W rozmowie z "SE" zdradził, że jego 20 ton pszenicy w ostatnich dniach kupił od niego inny rolnik.