Buda ocenia sytuację na rynku mieszkaniowym na siódemkę (w skali zero - dziesięć). Jak to uzasadnia?
- Mamy obiektywne trudności wynikające z podwyżek cen poszczególnych elementów, które składają się na ostateczną cenę mieszkania. Chodzi o materiały budowlane, ale także o słabą podaż gruntów i brak pracowników w związku z wojną w Ukrainie. I choć w wyniku lat dobrej koniunktury oddaje się teraz rekordowo dużo nowych nieruchomości, za dwa, trzy lata możemy mieć problem ze słabszą podażą mieszkań - wskazuje minister.
Oto gdzie najłatwiej kupić mieszkanie
Wzrost cen nieruchomości
Dziennikarz DGP zapytał, w jakim stopniu program "Bezpieczny kredyt 2 proc." wpłynął na ceny mieszkań, które odnotowują ciągłe wzrosty.
- Moim zdaniem w ogóle nie wpłynął. Ceny nieruchomości drożeją od 1991 r., z krótką przerwą - powiedział Buda.
I uważa, że skala wzrostów wynika z deficytu mieszkaniowego w Polsce i braku równowagi między podażą i popytem.
- Mieszkania drożały w latach 2021 i 2022. W 2023 r. wyjechało z Polski ok. 100 tys. ukraińskich pracowników, materiały budowlane zdrożały o jedną trzecią. To również musiało się przełożyć na cenę. Skoro drożeje jogurt czy wędlina, trudno, by mieszkania taniały. Naszym zadaniem jest próba opanowania tych wzrostów, tak samo jak walczymy z inflacją. W moim przekonaniu w drugiej połowie tego roku dynamika wzrostu powinna osłabnąć - podał Buda.