Siekierski uczestniczył w spotkaniu ministrów rolnictwa krajów UE w Luksemburgu.
W trakcie rozmowy z mediami przypomniał, że rozpoczął się trzeci rok liberalizacji handlu między UE a Ukrainą, co zaowocowało otwarciem unijnego rynku na bezcłowy import towarów z tego kraju. Przyznał, że polscy rolnicy powinni mieć na uwadze konsekwencje przyszłego przystąpienia Ukrainy do UE i przygotować się na większą konkurencję.
Wyciągnęliśmy pewne wnioski, także z protestów rolników. Chcemy tworzyć takie instrumenty, takie zabezpieczenia, które będą poprawiały konkurencyjność polskiego rolnictwa – podkreślił minister.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślił też, że jest to wyzwanie ze względu na znaczący potencjał ukraińskiego sektora rolnego. Zapewnił jednak, że polscy rolnicy nie mogą zostać bez wsparcia i instrumentów ochronnych, które pozwolą im lepiej konkurować na europejskim rynku z ukraińskimi produktami.
Siekierski odnosił się również do kwestii eksportu cukru z Ukrainy do UE. W ramach liberalizacji handlu z Ukrainą, Komisja Europejska ma możliwość uruchomienia tzw. hamulca bezpieczeństwa, dotyczącego szczególnie wrażliwych produktów rolnych, takich jak drób, jaja, cukier, owies, kasza, kukurydza i miód.
W przypadku, gdyby ich import przekroczył średnie wielkości z drugiej połowy 2021 roku oraz lat 2022 i 2023, możliwe byłoby przywrócenie ceł. Stało się tak już w przypadku owsa i wkrótce obejmie jaja. Eksport cukru z Ukrainy do UE w 2024 roku także jest bardzo wysoki.
Minister wyjaśnił, że choć UE może skorzystać z tego instrumentu, nie jest to konieczność. Zauważył, że choć ceny cukru spadły, nie są to spadki, które wymagałyby ograniczenia importu. Podkreślił, że ograniczenia te zostaną wprowadzone, ponieważ Polska również zgłasza potrzebę interwencji. Stwierdził, że Komisja musi przeprowadzić określoną analizę.