W zeszłym roku liczba przyjazdów cudzoziemców do Polski sięgnęła prawie 86 milionów. Z tego prawie 20 milionów stanowili turyści. To o 7,5 proc. więcej, niż jeszcze rok wcześniej. A najlepsze dla Polski jest to, że zostawiają u nas coraz więcej pieniędzy. W zeszłym roku wydali niebagatelne 35 miliardów, czyli o prawie jedną dziesiątą ponad to, co zostawili w 2017. Turystyka daje nam prawie 6 proc. PKB.
Są regiony, gdzie turyści przyjeżdżają wyjątkowo chętnie. Niemcy szczególnie upodobali sobie Pomorze Zachodnie.
- Parę tygodni temu, jeszcze przed wakacjami, wybraliśmy się z moją dziewczyną do Międzyzdrojów. Wybraliśmy hotel ze średniej półki, ale spory. Rano na śniadaniu przeżyliśmy drobny szok. Oboje jesteśmy po trzydziestce, ale mieliśmy podejrzenie, że jesteśmy w hotelu najmłodszymi gośćmi. I jednymi z niewielu, którzy nie mówią po niemiecku. Wyobraź sobie, że pani kelnerka z automatu mówiła do wszystkich "guten Morgen". A jak powiedzieliśmy jej "dzień dobry", to się nieźle ucieszyła - opowiada mi znajomy.
To może zaskakiwać, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niemieccy emeryci mają refundowane turnusy kuracyjne, nie dziwi. Jeśli wybiorą się na taki pobyt poza ścisłym sezonem, niemiecka kasa chorych zwróci im 80 proc. kosztów pobytu, o ile oczywiście był on powiązany z zabiegami rehabilitacyjnymi.
Niemcy rządzą wśród turystów
Pomorze jest dla Niemców stosunkowo tanie, bo za pobyt na swoim kawałku bałtyckiego wybrzeża musieliby zapłacić prawie 2 razy więcej. A to jednocześnie sprawia, że ceny dla polskich turystów robią się nieco zawyżone. I tak kółko się zamyka - im więcej przyjeżdża Niemców, tym popularniejsza staje się dla nich dana okolica. Mają blisko, niedrogo i dobrze. Czego chcieć więcej?
- Hotelarze na Pomorzu nie narzekają na Niemców. Owszem, panuje takie przekonanie, że oni chętnie odwiedzają miejsca, które kiedyś były niemieckie, ale przecież Polacy robią to samo jeżdżąc do Wilna, Kowna czy w podobne miejsca. Nikt się nie dziwi Niemcom, że lubią Pomorze, że lubią Mazury - mówi mój znajomy, który przy okazji wizyty wypytał obsługę hotelu o wrażenia.
Wyraźnie więcej turystów, przede wszystkim z Niemiec, odwiedza też Mazury. Niemcy w ogóle są - według danych Ministerstwa Sportu i Turystyki najliczniejszą grupą turystów w naszym kraju. Wyprzedzają innych sąsiadów Polski. W grupie odwiedzających Polskę, trzy na cztery przyjazdy dotyczyły mieszkańców Unii Europejskiej. Wszyscy bezpośredni sąsiedzi Polski generują prawie 90 proc. całego ruchu przyjazdowego do Polski oraz prawie dwie trzecie ruchu turystycznego.
Przedstawiciele ministerstwa twierdzą jednak, że dynamicznie wzrasta liczba turystów z innych, w sumie dość egzotycznych dla nas krajów, jak Izrael czy Chiny.
Małopolska na drugim miejscu
Oprócz Pomorza Zachodniego, gdzie niemiecki staje się językiem obowiązującym w hotelach, najbardziej na turystyce zyskuje Małopolska. Z jednej strony odwiedzają ją niezbyt chętnie przyjmowani przez krakowian Brytyjczycy i Skandynawowie, dla których gród pod wawelskim wzgórzem jest jednym z najlepszych miejsc na weekendowy wypad. Ale rośnie też znacznie Małopolski wśród turystów doceniających nie puby z tanim piwem, ale walory krajobrazowe.
W zeszłym roku Kraków odwiedziło 13,8 mln turystów, którzy wydali 6,5 mld złotych. Inne miasta i atrakcje regionu również przyciągają tłumy turystów. W tym roku kopalnię soli w Wieliczce odwiedziło już ponad milion osób. Do kolejki na Kasprowy Wierch ustawiają się kilkugodzinne kolejki. Jasne, że sporą część gości stanowią Polacy, ale liczba turystów zagranicznych rośnie zauważalnie.
Nie można też zapomnieć o jednym z największych w Europie parków rozrywki w Zatorze, który w znaczny sposób przyczynia się do rozwoju ruchu turystycznego w regionie, a tym samym w Polsce. Przyjeżdżają tu nie tylko Polacy, ale można spotkać naszych sąsiadów z Czech i Słowacji, jak i turystów z Niemiec, krajów Beneluksu oraz Ukrainy, Białorusi czy Rosji. Nic dziwnego, że Energylandia przyciąga gości z całej Europy - w ostatnim czasie powstało tu wiele unikatowych na światową skalę atrakcji.
Ministerstwo twierdzi, że turystów przyciągają do Polski nie tylko ceny, ale i dogodna siatka połączeń - zarówno lotniczych, jak i drogowych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Polska jest postrzegana jako kraj bezpieczny, bez terrorystów i zamachowców.
Daleko nam jeszcze do poziomu Chorwacji, która z turystyki czerpie aż 20 proc. swojego PKB. Turyści wręcz napierają na przykład na Dubrownik, którego mury zagrały w "Grze o tron". Ale i nasze 6 proc. może urosnąć, gdy tylko Netflix nakręci w końcu serial o wiedźminie. Wiadomo, że część scen powstaje w Polsce i może to rozkręcić nasz rynek turystyczny, ściągając nie tylko sąsiadów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl