Eksperci nie pozostawiają złudzeń, że zbliża się kilka bardzo trudnych zim dla Europy. Kraje UE, ale nie tylko, muszą przygotować swoich mieszkańców i przemysł na niedobory surowców energetycznych. Próbują także uchronić ich przed horrendalnymi podwyżkami cen energii.
Wiele wskazuje na to, że w najgorszej sytuacji w Europie znajduje się Mołdawia. A lepiej prawdopodobnie nie będzie. Przynajmniej nie w najbliższym czasie - wynika z analizy Kamila Całusa z Ośrodka Studiów Wschodnich.
"21 października Wadim Krasnosielski, prezydent separatystycznego Naddniestrza, oświadczył, że położona na terenie tego parapaństwa i należąca do rosyjskiego państwowego koncernu Inter RAO elektrownia Mołdawska GRES od 24 października zredukuje produkcję energii elektrycznej i ponad dwukrotnie zmniejszy jej dostawy na terytorium Mołdawii kontrolowane przez władze w Kiszyniowie" - napisał główny specjalista z zespołu zajmującego się Ukrainą, Białorusią i Mołdawią.
Dodajmy, że 24 października w samozwańczej republice Naddniestrza wprowadzono na 11 dni stan wyjątkowy w gospodarce. "Obydwie decyzje są konsekwencją niedoborów gazu wynikających z działań Gazpromu, który 1 października o 30 proc. ograniczył dostawy tego surowca (stanowiącego główne paliwo Mołdawskiej GRES) do Mołdawii i Naddniestrza" - komentuje ekspert OSW.
Mołdawii grożą poważne niedobory prądu
Kamil Całus ocenia, że zredukowanie energii z naddniestrzańskiej siłowni grozi poważnymi niedoborami prądu w Mołdawii. Dwie elektrociepłownie i niewielka elektrownia wodna na terenach kontrolowanych przez Kiszyniów pozwalają zaspokoić jedynie 20 proc. zapotrzebowania na energię.
"Około 70 proc. brakujących mocy sprowadzano do tej pory z Naddniestrza (od 24 października będzie to zaledwie ok. 27 proc.), a pozostałe ok. 30 proc. – z Ukrainy. Jednak po zmasowanych rosyjskich ostrzałach rakietowych infrastruktury energetycznej Kijów wstrzymał 11 października eksport energii elektrycznej" - wskazuje ekspert OSW.
Całus dodaje, że ostatnie niedobory energii w znacznym stopniu pokryła Rumunia. Kiszyniów 13 października podpisał bowiem z Bukaresztem kontrakt na dostawy 100 MW. W kolejnych dniach dołożono do umowy dodatkowe 35 MW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiszyniów na froncie wojny energetycznej Europy z Rosją
"Obecnie nie jest jasne, czy Kiszyniów zdoła w pełni pokryć niedobory prądu związane ze zmniejszeniem dostaw z Mołdawskiej GRES" - alarmuje Kamil Całus. Zaznacza też, że import z Rumunii możliwy jest dzięki zsynchronizowaniu w marcu br. mołdawskiej sieci energetycznej z europejskim systemem ENTSO-E.
Kiszyniów kupuje energię od Bukaresztu po rumuńskiej cenie regulowanej, ale jest ona o ponad 50 proc. wyższa od tej, którą do tej pory oferowała elektrownia naddniestrzańska. I o ok. 20 proc. wyższa od ukraińskiej.
"Istnieje przy tym ryzyko, że rumuńscy producenci mogą nie być w stanie dostarczyć Mołdawii odpowiedniej ilości prądu po cenach regulowanych, co zmusi Kiszyniów do nabywania go po wyższych cenach rynkowych (we wrześniu cena 1 MWh na rumuńskiej giełdzie energii OPCOM osiągnęła poziom 380 euro)" - komentuje ekspert OSW.
Mołdawii grożą dotkliwe blackouty
Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich prognozuje, że w najbliższym czasie w Mołdawii dojdzie do pogłębienia się kryzysu energetycznego. Mimo tego, że Kiszyniów zamierza dostarczyć elektrowni naddniestrzańskiej gaz z własnych zapasów.
"Jeśli w listopadzie Gazprom zmniejszy dostawy gazu do Naddniestrza o kolejne 40 proc., co Tyraspol już zapowiadał, to efektem będzie dalsze ograniczenie produkcji energii elektrycznej dla prawobrzeżnej Mołdawii. Wydaje się mało prawdopodobne, by Rosja planowała zredukować dostawy gazu wyłącznie dla Naddniestrza, a cięcia obejmą najpewniej całą Mołdawię" - pisze Kamil Całus.
Ekspert dodaje, że Kiszyniów obawia się, że w listopadzie Gazprom (który nie zarezerwował do tej pory żadnych dodatkowych przepustowości na interkonektorze łączącym Ukrainę i Mołdawię) może dostarczyć do prawobrzeżnej części kraju nawet o 65 proc. mniej surowca, niż przewidziano w kontrakcie.
Kiszyniów od dłuższego czasu przygotowuje się na taką ewentualność. "Mimo to w razie dalszego ograniczenia lub zupełnego wstrzymania dostaw gazu Mołdawia będzie zmuszona do zakupu tego surowca na rynkach spotowych po cenach znacznie wyższych, niż te, które obecnie płaci Gazpromowi" - twierdzi specjalista OSW.
Wysokie rachunki zmienią rząd Mołdawii na prorosyjski?
Kryzys energetyczny może wywołać niepokoje społeczne w Mołdawii. A destabilizacja kraju to, zdaniem Kamila Całusa, cel Kremla. Moskwa chce bowiem odsunąć od władzy proeuropejski rząd Partii Działania i Solidarności (PAS).
"Zarówno potencjalne przerwy w zasilaniu, jak i podwyżka taryf związana z koniecznością importowania droższego gazu oraz prądu będą skutkowały wzrostem niezadowolenia społecznego, oraz dadzą paliwo protestom organizowanym regularnie w ostatnich tygodniach przez populistyczną, sympatyzującą z Rosją Partię Șor" - czytamy w analizie OSW.
Partia rządząca PAS w wyborach parlamentarnych w lipcu 2021 r. uzyskała ponad 50 proc. poparcia. W październiku według sondaży mogła liczyć jedynie na 20–25 proc. głosów.