Wieczorny wywiad premiera Mateusza Morawieckiego z 27 sierpnia miał być sposobem na dotarcie do szerszego grona wyborców dla partii rządzącej. Zamiast tego premier musiał zmierzyć się z trudnymi pytania o własne obietnice.
W tym o słowa z kwietnia 2018 r., gdy zobowiązał się, że w tym roku w ramach programu Mieszkanie+ budowanych będzie 100 tys. mieszkań. - To jest moje zobowiązanie, które przed państwem składam - mówił wówczas o programie Mieszkanie+ premier.
Na pytanie o realizację tej obietnicy zadane przez dziennikarkę TVN24 szef rządu nie odpowiedział wprost. Zamiast o 100 tys. mieszkań z rządowego programu, premier mówił o tym, ile mieszkań zbudował "rynek". Opowiadał także o tym, że konieczna jest "wielka podaż mieszkań na rynku". Przy okazji wspomniał, że w tym roku powstanie 200 tys. lokali, czym nawiązał do słów swojego rządowego kolegi Jerzego Kwiecińskiego, ale… zapomniał o przyimku "około".
- W zeszłym roku zbudowano w Polsce 185 tys. mieszkań, a w tym roku zbliżamy się do 200 tys. mieszkań - opisywał sytuację budownictwa mieszkaniowego Jerzy Kwieciński podczas konferencji prasowej w Dębicy.
Premier najwyraźniej uznał, że zbyt dużo liczb "zaciemnia" obraz i od razu rzucił jedną, ale wielką. W końcu 200 tys. mieszkań robi wrażenie. Morawiecki dodał, że "to na skutek rożnego rodzaju działań, które my wdrożyliśmy". A tych w zakresie polityki mieszkaniowej zbyt wielu nie było - kilkukrotnie nowelizowana ustawa o programie Mieszkanie+ czy kontrowersyjna "lex deweloper".
Trudno jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, by te dwa działania pomogły rynkowi i Polakom w budowie mieszkań. W końcu w ramach programu Mieszkania+ Polakom oddano dopiero 867 mieszkań. Projektowanych jest około 18 tys. kolejnych lokali. Daleko zatem do zapowiadanych 100 tys. mieszkań rocznie. Zapał do wspominania tej liczby studził nawet na początku sierpnia prezes PFR Nieruchomości Mirosław Barszcz. Mówił wprost, że być może za 2-3 lata w budowie będzie 30 - 40 tys. mieszkań.
Także "lex deweloper", której przyjęciu towarzyszyły gigantyczne emocje, bo dokument pozwalał deweloperom ignorować miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego czy ubiegać się o specjalne pozwolenia na budowę na terenach chronionych - choćby ogródkach działkowych. Nie bez znaczenia jest otwarcie możliwości wykonywania inwestycji bez studiów uwarunkowań na terenach, które w przeszłości należały m.in. do wojska, kolei czy Poczty Polskiej.
Teoretycznie więc deweloperzy powinni masowo ubiegać się o możliwość realizowania inwestycji. Zamiast tego, jak donosiła "Rzeczpospolita", w ciągu ostatniego roku w całej Polsce na podstawie "lex deweloper" zbudowanych może zostać... 3550 mieszkań. Niespełna 2 proc. liczby mieszkań, które mają zostać oddane w tym roku.
Co więcej, choć dynamika budowy mieszkań faktycznie przyspieszyła, to nadal daleko nam do wyniku dekady Edwarda Gierka - w rekordowych latach 70-tych w Polsce oddawano nawet 300 tys. mieszkań rocznie.
Z drugiej strony, jak widać w tabeli, od 2014 r. liczba mieszkań oddawanych do użytku znacząco rośnie, co wiąże się raczej ze wzrostem zamożności Polaków niż programami pomocowymi rządu. Dla porównania w latach 90. oddawano nie więcej niż 100 tys. mieszkań rocznie. Odbicie nastąpiło dopiero na przełomie wieków - by w 2003 osiągnąć rekordowe 162,7 tys.
Podobny wynik zdarzył się później w latach przed kryzysem 2007 i 2008, a następnie dopiero w roku 2016.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl