Podczas Szczytu Klimatycznego ONZ COP26 w Glasgow Polska przystąpiła do porozumienia krajów zobowiązujących się do stopniowego wycofania się z energii węglowej. W przypadku największych gospodarek (major economies) ma to nastąpić w latach 30., a w przypadku pozostałych (rest of the world) - w latach 40. XXI wieku.
Rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska Aleksander Brzózka tłumaczył, że Polska znalazła się w drugiej grupie krajów deklarujących odejście od węgla w latach 40. lub tak szybko, jak to będzie możliwe po tej dacie.
Na podpisanie porozumienia w Glasgow dość emocjonalnie zareagowali górnicy z "Sierpnia 80". Związek wystosował list otwarty do posłów Prawa i Sprawiedliwości.
"Podpisanie deklaracji odejścia od węgla podczas ostatniego szczytu klimatycznego w Glasgow, przez Mateusza Morawieckiego, to akt zdrady narodowej. To czyn tchórzliwy i kłamliwy wobec deklaracji składanych nam Ślązakom i nam górnikom" - czytamy w piśmie.
"Wzywamy posłów Klubu Parlamentarnego PiS, do natychmiastowego odwołania z funkcji Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego. Jego działania są sprzeczne z interesem narodowym i szkodliwe dla polskiego społeczeństwa oraz gospodarki" - piszą górnicy.
Tymczasem Aleksander Brzóska podkreśla, że przystąpienie do deklaracji jest potwierdzeniem umowy społecznej ws. transformacji Śląska, gdzie jest mowa o odejściu od węgla kamiennego do 2049 r. Również minister klimatu i środowiska Anna Moskwa napisała na Twitterze, że przyjęta przez rząd strategia zakłada odejście od węgla kamiennego do 2049 r., a priorytetem jest bezpieczeństwo energetyczne i zapewnienie miejsc pracy.
Polski rząd laureatem ironicznej nagrody na COP26
Morawiecki podpadł też ekologom
- Panie premierze odwagi! Proszę pamiętać, że odejście od węgla i rozwój odnawialnych źródeł energii jest w ekonomicznym i środowiskowym interesie mieszkańców Polski - energia ze źródeł odnawialnych jest już tańsza, niż ta wytwarzana z paliw kopalnych - mówi tymczasem Marcin Kowalczyk, szef Działu Klimatycznego WWF Polska.
- Przystąpienie do deklaracji to krok naprzód, ale być może należałoby wskazać wprost datę odejścia od węgla na rok 2030. Jako państwo rozwinięte i aspirujące do członkostwa w G20 powinniśmy wykazać się stosowną ambicją - dodaje Kowalczyk.
- Przez tego typu zagmatwane komunikaty rządu, jak na COP26 - w połowie na potrzeby międzynarodowe, a w połowie na potrzeby krajowe mamy do czynienia z sytuacją groźnej schizofrenii informacyjnej i stanu zawieszenia. Ten stan zawieszenia nie mobilizuje do planowania i budowania przyszłości, ale znacząco hamuje i utrudnia przygotowanie sprawiedliwej transformacji - mówi z kolei Monika Sadkowska z WWF.
Dodaje, że ukrywanie realistycznej daty odejścia od węgla i ciągłe rozsiewanie wątpliwości chroni rząd przed wzięciem odpowiedzialności za podejmowanie pilnych decyzji i konkretne działania.
- To zabawa w chowanego ze społecznościami gmin węglowych, w których mieszka 20 proc. pracowników naszego kraju - podkreśla.
"Mateusz Morawiecki podpisując po cichu, za plecami społeczeństwa deklaracje odejścia od węgla a więc w skutku, zniszczenia polskich kopalń i elektrowni, likwidacji setek tysięcy miejsc pracy, zniszczenia polskiego potencjału gospodarczego, skazał Polskę na utratę suwerenności energetycznej, a w ślad za nią suwerenności państwowej, utrata bowiem jednej z suwerenności, oznacza jej utratę w ogóle" - pisze z kolei w liście do posłów PiS Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.