W piątek w Czechach zorganizowano nieformalne posiedzenie Rady Europejskiej. Praga sprawuje aktualnie przewodnictwo w Radzie UE. Podczas spotkania z dziennikarzami Mateusz Morawiecki zaznaczył, że najważniejszym tematem rozmów była energia, rozmawiano m.in. o limicie cen gazu.
Po raz kolejny wezwaliśmy dzisiaj KE do bardzo szybkiego działania. Mam nadzieję, że po tych zawirowaniach ostatnich miesięcy to, co udało się dzisiaj "wydyskutować", prowadzi nas do pozytywnych wniosków, gdzie użyjemy wreszcie potężnej siły UE, aby te maksymalne ceny gazu osiągnąć - zaznaczył Morawiecki.
Premier podkreślił, że przedstawił polskie koncepcje na ograniczenie cen energii. Mowa o uprawnieniach do emisji CO2, które obecnie znacząco podnoszą ceny energii.
Europa jest w trudnym położeniu
Premier przyznał, że nasz kraj rozumie, jak ważna jest polityka klimatyczna, lecz w tym momencie Europa znajduje się w bardzo trudnym położeniu, gdyż podlega ogromnym napięciom związanym z wojną na Ukrainie. "Trzeba użyć tych instrumentów, które są w naszym ręku".
Dzisiaj dla dobra mieszkańców potrzebujemy uwolnić wiele uprawnień do emisji CO2, najlepiej dziesiątki, setki milionów uprawnień wpuścić w rynek, bądź administracyjnie zamrozić cenę na poziomie 20-30 euro – mówił premier.
Zamrożenie cen byłoby jedynie czasowe. Zdaniem szefa rządu "KE jest jednak głucha na te wezwania". Morawiecki jest tym zdziwiony, gdyż "to dostępny instrument" i wszyscy Polacy płaciliby mniej za energię.
350 mld euro w rosyjskich aktywach
W czasie rozmów w Pradze padło pytanie dotyczące powstania nowego funduszu. Morawiecki przyznał, że jest jedno "stosunkowo łatwe źródło do pozyskania". Chodzi o zamrożone aktywa oligarchów rosyjskich.
Te aktywa opiewają na ok. 350 mld euro i dziś można sięgnąć po te środki dla dobra Ukrainy, która powinna być z tych środków odbudowywana. Ale również na potrzeby mieszkańców UE, mieszkańców Polski – mówił szef rządu.
Dodał, że podczas szczytu UE wskazał na ryzyka, które pojawiły się na rynkach finansowych. - To, co się stało na rynkach finansowych w ostatnim tygodniu – osłabienie funta brytyjskiego, złotówki, japońskiego jena, to są zjawiska bardzo symptomatyczne i bardzo niebezpieczne. Na rynkach finansowych jest to bardzo szeroko dyskutowane, czy nie grozi tutaj gdzieś jakiś kolejny Lehman Brothers, jakiś kolejny czarny, wielki łabędź nie nadlatuje nad rynki finansowe – podkreślił.
Zdaniem Morawieckiego, także inni szefowie rządów państw UE odnoszą się krytycznie do pomysłu Berlina związanego z ratowaniem własnego przemysłu. Chodzi o wpompowanie w gospodarkę 200 mld euro.
- Najbogatsze państwo UE, silne gospodarczo, próbuje wykorzystać ten kryzys, żeby osiągnąć przewagę konkurencyjną dla swoich przedsiębiorstw względem innych przedsiębiorstw na jednolitym rynku. To nie jest fair, to nie w taki sposób powinien funkcjonować jednolity rynek - zakończył Mateusz Morawiecki.