Dziennik podkreśla, że Unia Europejska nie będzie wypłacać pieniędzy, jeśli "Polska nie wypełni jednego z podstawowych warunków, związanego z kartą praw podstawowych w kwestii systemu sądownictwa". Potwierdził to Stefan De Keersmaecker, rzecznik Komisji Europejskiej, który w trakcie konferencji prasowej zaznaczył, że "rachunki za wykonane inwestycje nie zostaną pokryte, dopóki Polska nie wypełni warunków podstawowych".
Warszawa oficjalnie zaprzeczyła tym informacjom. Zdaniem Piotra Müllera, rzecznika rządu, nie ma mowy o blokadzie w wypłacaniu środków. Tak pozytywnego nastawienia nie mają jednak komentatorzy. W końcu konflikt polskiego rządu z Brukselą w kontekście praworządności trwa od dawna.
Morawiecki wywołany na mównicę
"Rz" zaznacza, że widmo zablokowania tak olbrzymich pieniędzy powinno zmusić rząd do działania, a przynajmniej złożenia wyjaśnień. Platforma Obywatelska już wezwała premiera Mateusza Morawieckiego do "przedstawienia na posiedzeniu Sejmu informacji na temat stanu uzgodnień w kwestii przyznania Polsce funduszy europejskich i wypłaty tych świadczeń".
– Jest jeszcze trochę czasu, by zapobiec katastrofie, jaką byłoby zamrożenie dostępu do funduszy unijnych – ocenia w rozmowie z "Rz" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Brak pieniędzy z UE to katastrofa
O jaką katastrofę chodzi? Brak nawet 360 mld zł może doprowadzić do poważnego osłabienia złotego, dramatycznej przeceny polskich papierów wartościowych oraz wzrostu kosztów obsługi długu. Ponadto wzrośnie jeszcze inflacja oraz stopy procentowe. W dłuższej perspektywie cios w gospodarkę byłby początkiem drogi do polexitu.