Rosyjska gospodarka według oficjalnych danych Kremla kwitnie w obliczu sankcji, które Zachód nałożył na Rosję za napaść zbrojną na Ukrainę. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że w 2024 r. PKB wzrośnie o 3,6 proc. Zdaniem Jana Starosty z Instytutu Nowej Europy to jednak pozory.
"Jest to pusty wzrost napędzany przez konsumpcję wewnętrzną, która jest formą ucieczki od wysokiej inflacji. Na papierze gospodarka rzeczywiście prezentuje się całkiem nieźle, jednak zwykłym Rosjanom z każdym rokiem żyje się coraz trudniej, poziom dobrobytu spada. Życie przeciętnych Rosjan wyraźnie podrożało" - mówi ekspert w rozmowie z "PB".
Wzrost - czy faktyczny, czy na papierze - to efekt przestawienia gospodarki na wojenne tory. Według Jana Starosty to może być powód, że Rosja nie będzie chciała kończyć konfliktu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gospodarka jest rozgrzana do czerwoności. Samo przestawienie produkcji na wojenne tory w 2022 r. było drogie, bo według danych tylko impuls fiskalny kosztował około 10 proc. PKB, czyli około 150 mld USD. Ewentualne ponowne przestawienie produkcji stanowiłoby dodatkowy koszt, wiązałoby się ze spadkiem popytu wewnętrznego oraz realnych płac części populacji, co mogłoby skutkować niezadowoleniem społecznym" - wyjaśnia ekspert.
Bliski koniec eldorado
Co będzie dalej? "W 2024 r. gospodarka sięgnęła sufitu i na pewno lepiej już nie będzie. Co prawda w 2025 r. produkcja wojenna jeszcze będzie napędzać PKB, ale ten dopalacz niedługo zgaśnie. Wyraźne pogorszenie dynamiki wzrostu powinno nastąpić w 2026 r." - ocenia Jan Starosta.
Ekspert Instytutu Nowej Europy nie jest odosobniony w swojej opinii. Rosja zmierza ku gospodarczemu załamaniu, które może zagrozić władzy Władimira Putina - prognozuje analityk oraz korespondent "KyivPost" Jason Jay Smart. Wskazuje, że kryzys na rynku nieruchomości, gwałtowna inflacja i spadek wartości rubla destabilizują kraj, wywołując niezadowolenie społeczne i podważając fundamenty reżimu.
Budżet państwowy, oparty na cenach ropy naftowej wynoszących 72 dolary za baryłkę, jest pod presją w obliczu spadających cen surowca. Z kolei eksperci prognozują konieczność dewaluacji rubla o 22–35 proc., aby utrzymać wydatki rządowe.