- W kwietniu zobaczymy jakie spółki naliczą taryfy. Mamy ustawowe wyzwanie do taryf, ponieważ ceny na rynku hurtowym w zeszłym roku spadły. Zobaczymy jakie będą taryfy i na tej postawie rząd wyciągnie wnioski - czy możemy trochę poluzować - powiedziała.
Minister przypomniała, że ustawa obowiązuje do trzeciego kwartału tego roku.
Daliśmy sobie kwartał na podjęcie decyzji. Moim zdaniem nie zejdziemy taryfami jeszcze do poziomu cen mrożonych. Ta interwencja będzie dalej potrzebna. Będę dalej rozmawiała z ministrem finansów, ale to jest jak powiedziałam: kwiecień - przegląd taryf i absolutnie trzymanie cen" - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod koniec ubiegłego roku rząd przyjął projekt ustawy przedłużającej zamrożenie cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na dotychczasowym poziomie 62 groszy za kWh. Decyzja obowiązuje do końca września 2025 roku i ma chronić konsumentów przed wzrostem cen, które bez interwencji mogłyby wzrosnąć o kilkanaście procent, do około 76 groszy za kWh.
Koszt zamrożenia cen energii to 3,6 mld zł do końca września 2025 roku i dodatkowe 398 mln zł w 2026 roku na rekompensaty. Rząd zapowiedział również przedłużenie zwolnienia z opłaty mocowej na 2025 rok, co przyniesie drobne oszczędności gospodarstwom domowym, jednak dotyczy głównie odbiorców z małą mocą przyłączeniową (np. ogródki działkowe).
Wysokie koszty mrożenia cen energii
Problem polega na tym, że zamrożenie cen w rzeczywistości generuje ukryte koszty. Wysokie ceny energii wynikają m.in. z systemowego wsparcia dla górnictwa. Tylko w tym roku dopłaty do sektora wyniosły 5 mld zł, a w przyszłym roku mogą sięgnąć 7 mld zł. Polskie górnictwo pozostaje trwale deficytowe, a koszt wydobycia węgla w Polsce należy do najwyższych na świecie.
Eksperci krytykują rząd za nieskuteczne i niesprawiedliwe mrożenie cen energii. Zdaniem analityków, rozwiązanie to nie jest skierowane wyłącznie do najbardziej potrzebujących, a obejmuje również osoby o wysokich dochodach, które nie wymagają wsparcia socjalnego.