"Od MAGA do MEGA. Make Europe Great Again" - napisał w weekend na X właściciel tej platformy społecznościowej Elon Musk.
MAGA, czyli Make America Great Again, to sztandarowe hasło obozu Donalda Trumpa. Skoro Trump właśnie został ponownie prezydentem USA, w ocenie jego sympatyków - z Muskiem na czele - kraj jest znów na dobrej drodze do "odzyskania wielkości". Teraz więc, według zwolenników 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych, pora na przywrócenie wielkości Europie.
Wpis miliardera, który był mocno zaangażowany w kampanię Trumpa, można czytać jako usprawiedliwienie jego licznych ostatnio ingerencji w europejską politykę. Musk krytykował m.in. kanclerza Niemiec, udzielając przy tym poparcia skrajnie prawicowej Alternatywie dla Niemiec, a także nawoływał do ustąpienia Nigela Farage'a, lidera brytyjskiej partii Reform UK. Farage, jeden z architektów Brexitu, wcześniej cieszył się sympatią amerykańskiego przedsiębiorcy, ale wypadł z jego łask z powodu różnicy zdań na temat aresztowania prawicowego aktywisty Tommy'ego Robinsona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europa nie utraciła świetności
Ta aktywność właściciela Tesli budzi w Europie wyraźne niezadowolenie. Według sondażu ośrodka YouGov, dwie trzecie Niemców i Brytyjczyków (odpowiednio 69 i 73 proc.) uważa, że próby wpływania przez Muska na procesy polityczne w ich krajach są niedopuszczalne. Tylko 13 proc. ankietowanych nie dostrzegło w nich nic niewłaściwego. Jego najnowszy wpis na temat Europy również wzbudził sporo kontrowersji.
Szybko pojawiły się komentarze, że Europa już teraz jest wielka. Francuska polityczka Joëlle Garriaud-Maylam, wieloletnia członkini tamtejszego Senatu, napisała na X, że wielkość Starego Kontynentu wynika z wartości, której hołdują jego mieszkańcy, takich jak wolność, solidarność i szacunek. Nie zabrakło też jednak głosów odnoszących się do kwestii gospodarczych: może i Europa rozwija się wolniej niż USA, ale za to ma sprawnie działającą służbę zdrowia i sieć zabezpieczeń społecznych. Dzięki temu w Europie żyje się lepiej niż po drugiej stronie Atlantyku.
Jakie są fakty? Niestety, na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Dość łatwo jest porównać kraje pod względem PKB na mieszkańca czy innych szeroko akceptowanych miar rozwoju gospodarczego. Ale każda z nich daje nieco inny obraz. A ostatecznie najważniejsze jest to, jak usatysfakcjonowani z życia są mieszkańcy poszczególnych państw. To zaś nie zależy tylko od materialnego dobrobytu, ale też od wielu innych, słabiej mierzalnych czynników.
Stagnacja Europy jest pozorna?
Jeśli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego, mierzonego właśnie realnym PKB, to Unia Europejska od lat radzi sobie gorzej niż USA. Wyczerpującą diagnozę tego problemu przedstawił w 2024 r. w głośnym raporcie o konkurencyjności Europy Mario Draghi, były prezes Europejskiego Banku Centralnego i były premier Włoch. Realny (czyli liczony w cenach stałych) produkt krajowy brutto Stanów Zjednoczonych zwiększył się w latach 2015-2024 o niemal 28 proc. Tymczasem w największych gospodarkach UE – Niemczech, Francji i Włoszech – wskaźnik ten wzrósł w ciągu dekady o zaledwie 10-11 proc.
Stagnacja, w której znalazła się duża część Europy w ostatnich latach, zwłaszcza w zestawieniu z dynamicznym rozwojem USA, wywołała na Starym Kontynencie poczucie beznadziei. Do tego właśnie nawiązał w swoim wpisie Musk. "Tak wiele osób w Europie nie ma nadziei na przyszłość albo myśli, że Europa jest w jakimś sensie zepsuta. Powszechny pesymizm. To doprowadzi do końca Europy. Dlatego to musi się zmienić" - napisał miliarder.
Rzecz w tym, że pesymizm Europejczyków może wcale nie być uzasadniony. Konkurencyjność Europy na tle USA nie może być dramatycznie niska, skoro UE permanentnie ma potężną nadwyżkę w bilateralnym handlu. A przy tym coraz większa część eksportu Stanów Zjednoczonych do Europy to surowce, takie jak gaz, a nie wyrafinowane produkty technologiczne.
Wolniejszy wzrost PKB w Europie niż w USA nie wynika więc tylko z problemów z konkurencyjnością, ale w dużej mierze z odmiennych tendencji demograficznych. Populacja Stanów Zjednoczonych zwiększa się szybciej niż populacja Starego Kontynentu, a dodatkowo Europejczycy mniej pracują. W rezultacie, gdy porówna się PKB per capita, a w szczególności PKB na godzinę pracy, USA nie wypadają lepiej. A jednocześnie krótszy czas pracy, czyli lepsza równowaga między życiem zawodowym i prywatnym, to ważny aspekt jakości życia.
Europa skraca dystans wobec USA
Prawdą jest, że USA są zamożniejsze niż Unia Europejska (patrzy wykres poniżej) – co nie dziwi, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że do UE należą też kraje na średnim poziomie rozwoju, w tym Polska. PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej (czyli uwzględniając fakt, że siła nabywcza jednego dolara jest inna w różnych krajach) za Atlantykiem wynosił w 2023 r. 82,8 tys. USD, o 35 proc. więcej niż w UE. Na początku stulecia ta różnica była jednak (biorąc pod uwagę dzisiejszy skład Unii) zdecydowanie większa. Wtedy USA były aż o 64 proc. bogatsze.
Z powodu dużego zróżnicowania członków UE, porównywanie materialnego dobrobytu całej Unii i USA nie ma jednak większego sensu. Jeśli ograniczymy się do państw Zachodniej Europy, to znajdziemy tam kilka, które Stanom Zjednoczonym nie ustępują pod względem zamożności mierzonej PKB per capita z zachowaniem parytetu siły nabywczej (PPP): to np. Holandia i Dania. A jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę inne aspekty dobrobytu, znajdziemy w Europie także kraje, które są bardziej rozwinięte niż USA.
Jednym ze wskaźników, który powstał w związku ze świadomością ekonomistów, że poziom PKB per capita nie jest szczególnie dobrą miarą dobrobytu, jest Human Development Index (HDI), obliczany od lat 90. XX w. przez agencję ONZ ds. Rozwoju (UNDP). Oprócz produktu (dochodu) per capita PPP uwzględnia on również oczekiwaną długość życia oraz dwie miary dostępu do edukacji. Wśród 20 państw o najwyższym HDI 13 to kraje europejskie. Spośród państw UE najwyżej są Dania i Szwecja (5. miejsce) oraz Irlandia i Niemcy (7. miejsce). Stany Zjednoczone są na pozycji 20.
Przewaga Europy w tym zestawieniu wynika przede wszystkim z tego, że mieszkańcy Starego Kontynentu co do zasady żyją dłużej. Oczekiwana długość życia Szweda w 2022 r. wynosiła już około 83 lata, Francuza - 82 lata, a Niemca – 81 lat. Tymczasem Amerykanie mogli spodziewać się, że dożyją 77 lat – podobnie jak Polacy. Co w tym kontekście szczególnie ważne, USA osiągają ten wynik przy wyjątkowo wysokich nakładach na opiekę zdrowotną. Przeznaczają na ten cel 12,5 tys. USD (z zachowaniem parytetu siły nabywczej) na mieszkańca rocznie, podczas gdy inne kraje na podobnym poziomie rozwoju zaledwie 6,6 tys. USD. To oznacza, że duża część relatywnie wysokiego dochodu jest tam przeznaczana na podtrzymanie zdrowia.
Stan zdrowia to z kolei jeden z czynników, który jest silnie związany z satysfakcji ludzi z życia. Duże znaczenie mają również takie aspekty jak siła więzi społecznych, równowaga między życiem zawodowym i prywatnym, poczucie bezpieczeństwa, a także poziom nierówności dochodowych. Na niemal wszystkich tych polach Europa góruje nad USA – i zyskuje coraz większą przewagę. Stąd liderami rankingów zadowolenia z życia są niezmiennie państwa Starego Kontynentu.
Przykładowo, według ostatniej edycji "World Happiness Report", który szereguje kraje na podstawie wyrażanej przez mieszkańców w ankietowych badaniach ogólnej satysfakcji z życia, w pierwszej dziesiątce są tylko dwa kraje spoza Europy. Pierwsze trzy miejsca przypadły Finlandii, Danii i Islandii. Stany Zjednoczone były na miejscu 23., wyprzedzając minimalnie Niemcy. Ale z kolei przed USA było nawet kilka państw naszego regionu: Czechy, Litwa i Słowenia (Polska znalazła się na 35 miejscu).
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl