Dopłaty to odpowiedź rządu na rosnące ceny węgla, a mają zagwarantować Polakom po 3 tys. zł na gospodarstwo domowe ogrzewane tym surowcem. Rząd szacuje, że na ten cel trzeba będzie przeznaczyć 11,5 mld zł.
Na dopłaty zrzuci się Narodowy Bank Polski. Zgodnie z zapisami projektu, przekaże on do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, prowadzonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego, wszystkie zyski powyżej tych zapisanych w ustawie budżetowej na rok 2022. Z tegoż funduszu z kolei pieniądze trafią do Polaków. Wiceminister finansów Piotr Patkowski w Sejmie przekazał, że bank centralny przekaże na ten cel ok. 9,5 mld zł.
Opozycja nie zostawia suchej nitki
Posłowie opozycji nie szczędzą krytyki takiemu rozwiązaniu. – Pytanie, co do kryzysu energetycznego wywołanego przez wojnę w Ukrainie ma fundusz antycovidowy ds. przeciwdziałania pandemii? – pyta Izabela Leszczyna.
Jednak zadałabym też inne pytanie: czy Narodowy Bank Polski jest od tego, by mieć zyski? Są one przecież wynikiem osłabiania złotego, co nie jest dobrą wiadomością dla Polaków. Wolałabym, żeby NBP dbał o wartość polskiego pieniądza bardziej niż o zysk wpłacany do budżetu. Natomiast jeśli zysk jest, to nie wolno wyprowadzać go poza budżet, poza kontrolę parlamentu – podkreśla posłanka Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z money.pl.
Zwraca w ten sposób uwagę na problem, o którym w money.pl piszemy od dłuższego czasu, czyli na wyprowadzanie długu publicznego poza budżet państwa. Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 powstał przy Banku Gospodarstwa Krajowego i parlament nie ma żadnej kontroli nad miliardami złotych, którymi fundusz dysponuje. W głośnym wywiadzie dla money.pl dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), nazwał takie działanie "kłamstwem budżetowym PiS".
Z kolei Dariusz Wieczorek z Lewicy w rozmowie z money.pl podkreśla, że NBP wypracowuje zyski przede wszystkim na słabnącym złotym, co dokładnie opisywaliśmy, a także poprzez prowadzoną politykę monetarną. – My i tak za nie komercyjnie płacimy, bo banki i tak obciążą klienta końcowego tym, co muszą odprowadzić do banku centralnego – nie ma wątpliwości nasz rozmówca.
Dlatego też proponuje, by rząd przeznaczył na dopłaty pieniądze ze zwiększonych wpływów z podatku VAT, co jest związane z wysoką inflacją w Polsce. – Poza tym premier zapowiedział podatek od ponadnormatywnych zysków koncernów energetycznych i paliwowych. To kolejne źródło kilku miliardów złotych dochodów do budżetu, które można przeznaczyć na dopłaty – zauważa Dariusz Wieczorek.
Działanie niezgodne z prawem?
Niektórzy politycy w nieoficjalnych rozmowach sugerują, że to rozwiązanie może naruszać przepisy ustawy o banku centralnym, gdyż w niej wskazano, że zyski powinien on przekazać do państwowego budżetu. Poprosiliśmy biuro prasowe NBP o stanowisko w tej sprawie. Na odpowiedź czekamy.
Zapytaliśmy też konstytucjonalistę, który chciał zachować anonimowość, jak zapatruje się na ten problem. Zauważa on, że art. 69 ust. 4 wspomnianej ustawy mówi o tym, że "część rocznego zysku NBP (wpłata z zysku NBP) podlega odprowadzeniu do budżetu państwa". Słowo "część" zostawia zatem furtkę do interpretacji, że NBP pozostałą część zysków może przekazać również na tzw. fundusz covidowy. Nasz rozmówca podkreśla jednak, że diabeł tkwi w szczegółach, a sama ustawa o dopłatach węglowych jest na tyle skomplikowana, że wymagałaby szczegółowej analizy.
Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl