– Korepetytorka z zeszłego roku już nie pracuje, musieliśmy poszukać nowego nauczyciela. Niestety, okazuje się, że znalezienie kogoś dobrego jest piekielnie trudne. A na dodatek wzrosły ceny. Dziś za takie same korepetycje musimy płacić 100 złotych zamiast 80. Niby to tylko dwie dychy różnicy, ale w skali semestru robi się prawie 1000 złotych więcej – mówi w rozmowie z money.pl Mariola Olewnik, mama dwóch córek w wieku szkolnym.
Na podobne zjawisko narzekają i inni rodzice z różnych części kraju.
– Tak, musiałem podnieść ceny. Wszystko drożeje, działalność nie robi się tańsza. Poza tym rośnie zapotrzebowanie na nasze usługi, wszyscy podbijają stawki – mówi w rozmowie z money.pl korepetytor matematyki Sebastian Banaś.
Co ciekawe, to właśnie matematyka i nauki ścisłe cieszą się dziś rosnącą popularnością wśród uczniów potrzebujących korepetycji - wynika z danych serwisów korepetycyjnych. I jednocześnie są najdroższe.
– Trudno się dziwić, że ludzie odchodzą z zawodu, są inne, bardziej dochodowe zajęcia. Zostają ci, dla których jest to pełnoprawny zawód, na który mogą przeznaczyć kilka godzin dziennie. A jednocześnie dochodzą ci, którzy od czasu do czasu chcą dorobić – dodaje Julia Kosińska. Ona z kolei uczy angielskiego.
Jednocześnie przestrzega, że "dorabianie" jest w zawodzie korepetytora trudne. Nie można sobie pozwolić na przekładanie lekcji, ich odwoływanie. A jednocześnie pracuje się najczęściej w innych godzinach niż w pozostałych zawodach. W szkole to uczeń musi się dostosować do grafiku, poza nią to nauczyciel dopasowuje się do ucznia. To oznacza pracę popołudniami i w weekendy. A to zaburza życie rodzinne i towarzyskie. Stąd duża rotacja wśród korepetytorów.
Z raportu o polskim rynku korepetycji, przygotowanego przez serwis e–korepetycje.net wynika, że ceny lekcji pozaszkolnych faktycznie wzrosły. Najdrożej jest w Warszawie i innych dużych miastach.
Korepetycje stacjonarne, twarzą w twarz, to dla rodzica koszt średnio od 40 do 60 złotych za godzinę. Tę barierę przebijają niektóre języki (np. francuski lub włoski) oraz matematyka wyższa. Ten ostatni przedmiot w Warszawie kosztuje nawet 85 złotych za godzinę.
Według serwisu e–korepetycje.net, najbardziej dochodowe jest udzielanie korepetycji z matematyki wyższej, informatyki i muzyki. Średnia cena za te lekcje jest najwyższa. Najmniej zarobić mogą korepetytorzy nauczania początkowego, historii i malarstwa i rysunku. Oczywiście jest to bardzo ogólne stwierdzenie, ponieważ ceny zajęć za wymienione przedmioty będą różniły się w zależności od lokalizacji prowadzonych zajęć.
Jednocześnie wiadomo, że istnieje wąska grupa korepetytorów droższych, którzy nie korzystają z serwisów ogłoszeniowych, bazując wyłącznie na poleceniach. Ustalają ceny indywidualnie, czasem pracują tylko z wybranymi uczniami, przygotowując ich do olimpiad i studiów na wysokim poziomie.
Wydawać by się mogło, że korepetycje prowadzone zdalnie, z wykorzystaniem narzędzi on–line, powinny być tańsze. Nie wymagają dojazdu do ucznia, czas można więc wykorzystać lepiej i zarobić więcej. Nic bardziej mylnego. Korepetycje online są z reguły o 10–15 proc. droższe od stacjonarnych. Autorzy badania tłumaczą to faktem, że narzędzia do lekcji online bywają dość drogie. Mowa o programach do zapisu lekcji, robienia prezentacji i wykresów.
Do tego dochodzi rosnący popyt i nie nadążająca za nim podaż. W ciągu roku liczba ogłoszeń o korepetycjach online wzrosła o niecałe 20 proc. Popyt prawdopodobnie bardziej.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, że wielu korepetytorów decyduje się na prowadzenie lekcji dla dwójki albo nawet trójki dzieci jednocześnie.
– Oczywiście zwracamy uwagę na to, by prezentowały one podobny poziom, świetnie, jeśli są z jednej klasy. Ale to pozwala rodzicom na zaoszczędzenie pieniędzy, bo koszt godziny takiej lekcji jest niewiele wyższy od lekcji dla jednego dziecka, ale rozkłada się na 2-3 rodziny – mówi Sebastian Banaś.
W praktyce oznacza to, że lekcja dla jednego dziecka kosztuje np. 60 złotych, dla dwójki – 70, ale rodzic wydaje połowę tej kwoty, czyli 35 złotych.
W branży korepetycji on–line jest też większa konkurencja, niż lekcji stacjonarnych. Powód jest prozaiczny – nauczyciel może być wszędzie. Nie ma znaczenia, czy mieszka w Warszawie czy Szczecinie. Może uczyć dzieci z całej Polski.
Ile wydajemy na korepetycje?
Określenie wielkości rynku korepetycji w Polsce jest zadaniem karkołomnym, bo w większości są to dochody nieewidencjonowane. Tak określa je Polski Instytut Ekonomiczny.
Szacunkowe dane oparte o iloczyn uczniów biorących korepetycje i średnią cenę wskazują na to, że rynek korepetycji poszybował w górę – obecnie korepetycji potrzebuje aż jedna trzecia polskich uczniów (tak wynika z danych CBOS).
Jeszcze kilka lat temu rynek korepetycji szacowano na plus minus 4 mld złotych. Rok temu, jak twierdził "Forbes", mógł być wart nawet 7,5 mld. Danych dla rozpoczętego właśnie roku szkolnego brakuje. Ale korepetytorzy mówią, że z pewnością nie zarobią mniej.
– Może nie powinniśmy narzekać na poziom nauczania i programy, bo dzięki temu zarabiamy więcej. Ale bez przesady, widzimy gonitwę za punktami, testami, rankingami. A za tym idzie brak zrozumienia danego przedmiotu. Dla mnie osobiście nie jest to pozytywne zjawisko. Teoretycznie powinniśmy pomagać słabszym uczniom albo zajmować się uzdolnionymi i poszerzać ich wiedzę ponad program. A w praktyce uczymy dzieci tego, czego nie zdążą nauczyć się w szkole, a jest w programie – mówi Julia Kosińska.