Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

Na Kremlu zachowują zimną krew. Rosja wie, czym grozi gospodarka w trybie wojennym

Podziel się:

Wydawało się, że władze Rosji w obliczu dotkliwych militarnych porażek na wschodzie Ukrainy zmobilizują wszelkie krajowe środki, aby zmienić oblicze wojny. Niektóre z podjętych w ostatnim czasie na Kremlu decyzji miały temu służyć, ale gdy wszystko wskazywało na to, że państwo wejdzie w "tryb wojenny", nastąpił odwrót. - Jest jeszcze daleko do wprowadzenia w Rosji gospodarki mobilizacyjnej. Nie widać takiej chęci - mówi money.pl Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Na Kremlu zachowują zimną krew. Rosja wie, czym grozi gospodarka w trybie wojennym
Wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji Władimir Putin wie, czym grozi przestawienie gospodarki na "tryb wojenny" (Getty Images, Sasha Mordovets)

Zamrożenie państwowych rezerw walutowych, utajnienie wskaźników ekonomicznych, mobilizacja sektora zbrojeniowego i w końcu - częściowa mobilizacja wojskowa. W ostatnich trzech miesiącach władze Rosji podjęły szereg decyzji, mających na celu zapewnienie państwu zdolności dalszego prowadzenia działań wojennych na terytorium Ukrainy. Co oczywiste, decyzje te nie pozostają bez wpływu na rosyjską gospodarkę.

Putin mobilizuje państwo. Powód: wojna

W połowie lipca na Kremlu przyjęto m.in. ustawę o specjalnych działaniach w obszarze gospodarki, w okresie, gdy poza granicami Federacji Rosyjskiej trwają "operacje specjalne". Dokument pozbawia rosyjskie firmy prawa do odmowy zrealizowania kontraktów dla rosyjskich sił zbrojnych za granicą, nakazuje przedsiębiorstwom sektora zbrojeniowego gotowość do wdrożenia trzyzmianowego trybu pracy, siedem dni w tygodniu, a organom zaangażowanym w "operację specjalną" nadaje prawo do zmiany warunków podpisanych już umów.

Zmiany regulacji dotyczących rynku finansowego pozwoliły z kolei na utajnienie danych o wielkości rosyjskich rezerw walutowych. Emitentów papierów wartościowych zwolniono z obowiązku aktualizowania informacji o sytuacji finansowej i akcjonariuszach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Statistica: nowe przepisy Unii Europejskiej, dotyczące zagrożeń związanych z klęskami żywiołowymi i katastrofami

Nieco ponad dwa miesiące później, 21 września prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację wojskową oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", aby bronić kraj przed rzekomym zagrożeniem z Zachodu. Ekonomiści niemal zgodnie uważają, że postanowienie Putina jeszcze bardziej pogrąży rosyjską gospodarkę.

- Będziemy świadkami rezygnacji z niepotrzebnych zakupów i głębokiego spadku popytu. Spowoduje to w tym roku dodatkowe zmniejszenie wielkości rosyjskiego PKB o około pół procenta - twierdzi ekonomistka Sofya Donets z firmy Renaissance Capital, cytowana przez agencję Bloomberg. Według analityków spadek PKB i wzrost inflacji w Rosji mogą utrzymać się przez pięć najbliższych lat.

Gospodarka Rosji w "trybie wojennym"

Czy więc po ośmiu miesiącach od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę rosyjska gospodarka działa w "trybie wojennym"? Zdaniem Iwony Wiśniewskiej, głównej specjalistki w Zespole Rosyjskim w Ośrodku Studiów Wschodnich, wciąż do tego daleko.

Ekspertka zauważa, że kwestia mobilizacji rosyjskiej gospodarki w związku z prowadzonymi w Ukrainie działaniami dotyczy obecnie przede wszystkim sektora zbrojeniowego. - Rosja wspiera sektor zbrojeniowy zasobami oraz zmianami prawnymi, w tym takimi, które pozwalają na "zawieszenie" mechanizmów konkurencyjnych; kontrahenci wybierani są uznaniowo - tłumaczy w rozmowie z money.pl Wiśniewska.

Zdaniem ekspertki OSW, ostatnie decyzje Kremla nie miały na celu przekierowania całej rosyjskiej gospodarki na tory mobilizacyjne. - To był wytrych dający sektorowi zbrojeniowemu możliwość wykorzystywania wszelkich sposobów do intensyfikacji produkcji i, co za tym idzie, zaopatrywania armii - twierdzi Wiśniewska. Jak przekonuje, przedstawiciele najważniejszych instytucji finansowych w Moskwie nadal mają świadomość, jak ważny dla stabilności gospodarki Rosji jest element rynkowy.

Resort finansów czy bank centralny bronią gospodarki przed wprowadzeniem jej na tory mobilizacyjne, bo wiedzą, z jakimi konsekwencjami się to wiąże. Kiedy rozpoczęła się wojna i pojawiły się pierwsze problemy spowodowane sankcjami, jak choćby silny wzrost inflacji, nikt w rządzie nie planował regulacji cen w sektorze konsumpcyjnym. Ministrowie chcieli, aby to mechanizmy rynkowe ustabilizowały sytuację, unikali nasilania centralnego sterowania w tak dynamicznie zmieniających się warunkach. Nie widzę chęci totalnego wprowadzenia Rosji na tory gospodarki mobilizacyjnej - zaznacza Wiśniewska.

Najważniejszy sprawdzian

Branże, które zostały objęte sankcjami, jak choćby: samochodowa, lotnicza, metalurgiczna, czy węglowa, przeżywają poważne problemy. Jednak przez kilkadziesiąt ostatnich lat podstawą gospodarki ZSRR i Rosji był sektor naftowo-gazowy. - Dopóki Rosja jest w stanie uzyskiwać przychody z eksportu ropy, dopóty nie należy spodziewać się poważnych konsekwencji dla jej gospodarki - uważa Wiśniewska i dodaje, że prawdziwie miarodajnym testem dla rosyjskiej gospodarki będzie unijne embargo na import ropy i produktów naftowych, które ma wejść w życie tej zimy.

Sektor zbrojeniowy, który zapewnia armii zaopatrzenie, przed wybuchem wojny w Ukrainie generował ok. 5 proc. rosyjskiego PKB. Miał on mniejsze znaczenie niż chociażby sektor rolniczy. Nawet jeśli więc uda się zwiększyć produkcję zbrojeniową, dajmy na to, dwukrotnie, w co wątpię, ponieważ brakuje wolnych mocy produkcyjnych, to nadal najprawdopodobniej nie stanie się on motorem rozwoju krajowej gospodarki i przejmie na siebie funkcję, jaką pełnił sektor naftowo-gazowy - mówi Wiśniewska.

Wejście Rosji we wspomniany "tryb wojenny" skutkowałby jeszcze głębszą izolacją państwa. Tymczasem Kreml postępuje według zasady "cel uświęca środki", co w praktyce oznacza odejście od palenia mostów z zagranicą.

- Dla Putina ważny jest cel. Armia ma mieć zapewnione niezbędne zaopatrzenie. Droga do realizacji tego celu jest mniej ważna. O tym mówił m.in. Sergiej Czemiezow, szef Rostechu, który postulował zachowanie możliwości współpracy z krajami, które nie przyłączyły się do sankcji, ponieważ daje ona dostęp do niezbędnych towarów do produkcji uzbrojenia. Totalna substytucja importu i izolacja Rosji nie tylko byłaby kosztowna, ale także niemożliwa do realizacji - wyjaśnia Iwona Wiśniewska.

Hamulec znany od lat

Co ze skutecznością zmian? Oczekiwania Kremla mogą rozminąć się ze skutkiem wprowadzonych regulacji. Wszystkiemu winna jest pielęgnowana w Rosji od lat korupcja.

Możemy domniemywać, że wprowadzenie sektora zbrojeniowego na tory mobilizacyjne nie spowoduje zwiększenia efektywności jego funkcjonowania. Wręcz przeciwnie. Głównym ograniczeniem rosyjskiej gospodarki jest korupcja. Sektor zbrojeniowy opiera się na zamówieniach publicznych, pieniądzach z budżetu państwa. Pokusa wyprowadzania pieniędzy na prywatne konta jest w Rosji oddolna. Sektor zbrojeniowy także jest wykorzystywany do celów korupcyjnych i budowania prywatnych majątków. Trudno tu o wzrost efektywności sektora, zwłaszcza, że sankcje i kryzys są poważnym ograniczeniem. Korupcja w Rosji nie zniknie w ciągu miesiąca - podkreśla Wiśniewska.

Oczywiste jest, że gospodarka mobilizacyjna oznacza jeszcze większy wpływ państwa na jej funkcjonowanie. Jednak w Rosji nadal, mimo wszystko, istnieje rynek, który reguluje relacje ekonomiczne. M.in. dlatego wielu rosyjskim przedsiębiorcom udaje się obchodzić sankcje, importować zachodnie towary i utrzymywać produkcję. - Prywatny biznes w Rosji został przez lata przećwiczony przez władze. Doskonale wie, co to kryzys i jak należy na niego reagować. W efekcie jest bardzo aktywny i elastyczny - ocenia Iwona Wiśniewska.

Mam wrażenie, że na Kremlu jest pokusa wykorzystania obecnej sytuacji do dalszego uwłaszczania się przedstawicieli władzy. Widać to szczególnie w sektorze rolnym i eksporcie zboża, czy przejmowaniu aktywów wycofujących się z Rosji zagranicznych firm. To zjawisko będzie się nasilać. Równolegle, w zależności od tego, jak będą realizowane potrzeby armii, można spodziewać się, że część prywatnego biznesu zostanie zmuszona do realizacji kontraktów publicznych na potrzeby wojska. Np. zakłady odzieżowe będą szyć już tylko mundury, a sektor IT będzie ukierunkowany na działanie na rzecz armii - przewiduje ekspertka OSW.

- Na pewno częściowo mobilizacja gospodarcza bezie postępowała, ale na razie nie widzę, żeby postępowała poza sektorem bezpośrednio związanym z potrzebami armii - podsumowuje Wiśniewska.

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl