W tej sytuacji, w jakiej znalazła się polska gospodarka, już mało kto zadaje sobie pytanie, "czy?", ale "o ile?" Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe w lipcu. Wszystko wskazuje na to, że dziesiąty raz z rzędu oprocentowanie w NBP wzrośnie. Aktualnie główna stawka wynosi 6 proc.
Członek RPP ma złe wiadomości
Członek Rady Polityki Pieniężnej w rozmowie z PAP Biznes uważa, że Polacy powinni przygotować się w lipcu na kolejną podwyżkę stóp procentowych, tym razem o 100 punktów bazowych.
- Nie można walczyć z 14, czy 16-proc. inflacją mając stopy na poziomie 6 proc. Jeżeli zakończymy cykl podwyżek stóp procentowych za wcześnie, w momencie, gdy cały świat go dopiero zaczyna, to skończymy z dużo słabszym złotym i wysoką inflacją. Pamiętać bowiem trzeba, że kanał kursowy jest najsilniej i najszybciej działającym na inflację — powiedział PAP Kotecki.
- W mojej ocenie jedyna właściwa interpretacja wypowiedzi o końcu cyklu podwyżek stóp procentowych byłaby taka, że podwyżki powinny być zdecydowanie wyższe i w związku z tym może będzie potrzeba ich mniej — dodał.
Prezes NBP Adam Glapiński na początku czerwca powiedział, że cykl podwyżek stóp procentowych w Polsce jest bliżej końca niż początku, a w IV kw. 2023 r. możliwe są obniżki stóp.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja dalej w górę
W ocenie Koteckiego nie ma dobrej odpowiedzi, ile powinny wynosić stopy procentowe, żeby skutecznie walczyć z inflacją, dlatego, że warunki inflacyjne się zmieniają.
- Zakładam scenariusz, że inflacja będzie rosła przez najbliższe miesiące, potem nieco spowolni pod koniec roku, a potem znowu wystrzeli na początku nowego roku, bo trzeba brać pod uwagę potężne ryzyko dramatycznie wysokich podwyżek cen gazu i prądu, które natychmiast przełożą się na ceny innych towarów czy usług. W pierwszym kwartale 2023 roku inflacja może więc bardzo silnie wzrosnąć. Te warunki oznaczają, że polityka makroekonomiczna musi być bardziej restrykcyjna — powiedział członek RPP.
Zdaniem Koteckiego polska gospodarka jest odporna na szoki podażowe i w przyszłym roku nie wpadnie w recesję, choć spowolnienie wzrostu będzie silne.
"Bez spowolnienia inflacja jednak nie spadnie" - dodał.
Co dalej z oprocentowaniem rezerwy obowiązkowej?
Zdaniem Koteckiego potrzebna jest dyskusja o oprocentowaniu środków rezerwy obowiązkowej, które obecnie ustalone jest na poziomie stopy referencyjnej.
- Stopa rezerw obowiązkowych banków została dwukrotnie zwiększona w tym cyklu i wróciła już do poziomu 3,5 proc. sprzed pandemii. Trochę już rozmawialiśmy na Radzie, na razie bez konkluzji, o oprocentowaniu tych rezerw, bo one są oprocentowane stopą referencyjną, co oznacza, że Rada, podnosząc stopę referencyjną, zwiększa jednocześnie bankom oprocentowanie tych rezerw. One są dziś oprocentowane zdecydowanie wyżej niż depozyty dla ludności czy firm. Wydaje się, że w momencie, gdy dalsze podwyżki będą następować, może trzeba będzie wrócić do tej dyskusji — powiedział Kotecki.
Przypomnijmy, że w piątek, 1 lipca Główny Urząd Statystyczny poda wstępny odczyt inflacji za czerwiec 2022 r. Ekonomiści nie mają jednak złudzeń. Czeka nas kolejny wzrost cen, nawet do poziomu 15,5 proc., co będzie kolejnym ciosem w finanse Polaków. Jeżeli te analizy się potwierdzą, to byłby to najwyższy wzrost cen od marca 1997 r., kiedy to inflacja wyniosła 16,6 proc. czyli od 25 lat.
Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowano na 7 lipca.