- Indie są w czołówce najważniejszych państw świata. Porzućmy protekcjonalne i europocentryczne wyobrażenia o nich, bo stracimy. To atrakcyjny rynek i inwestor - ocenił w rozmowie z money.pl w maju zeszłego Bartłomiej Radziejewski, prezes thinkzine’u Nowa Konfederacja.
Indie to mocarstwo atomowe oraz najludniejszy kraj, który wkrótce zadecyduje o swojej przyszłości. New Delhi chce być światowym potentatem i stać się bezsprzecznym liderem Globalnego Południa, czyli rozwijających się państw Azji, Pacyfiku, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Na Ziemi żyje ok. 8 mld ludzi, z czego ponad 6,5 mld na Globalnym Południu, a w samych Indiach ponad 1,4 mld.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe wybory świata
Milion lokali wyborczych, siedem etapów i 968 mln obywateli uprawnionych do głosowania. Zbliżające się wybory w Indiach są największe na świecie. Liczba wyborców jest większa niż w Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Indonezji oraz Japonii razem wziętych - zwraca uwagę analityk PISM.
Setki milionów osób zadecyduje, kto dostanie się do niższej izby parlamentu Lok Sabha mającej 543 mandaty. Faworytem jest rządząca od 10 lat Indyjska Partia Ludowa, której przewodzi premier Narendra Modi.
Za jego rządów rośnie gospodarka kraju (w ostatnim kwartale 2024 r. PKB wyniósł 8,4 proc.), a inflacja spadła do 5 proc. Patryk Kugiel dodaje, że Modi "otwiera kolejne inwestycje infrastrukturalne i roztacza ambitne wizje rozwoju".
Ponadto 73-letni premier zwiększa poczucie nacjonalizmu wśród społeczeństwa. Modi odwołuje się m.in. do "starożytnych źródeł cywilizacji indyjskiej". Szef rządu zwraca też uwagę na religijną symbolikę. Analityk PISM podkreśla znaczenie konsekracji świątyni boga Ramy w Ajodhji. Odniesienia do religii mają "zapewnić poparcie hinduskiej większości społeczeństwa (szacowanej na 80 proc.)".
Neutralność przede wszystkim
Podczas tegorocznych wyborów najważniejsza jest polityka wewnętrzna, a sprawy międzynarodowe schodzą na dalszy plan. Zarówno opozycja, jak i partia rządząca, chcą zacieśniać więzi gospodarcze z Waszyngtonem oraz Brukselą. Mówi się też o dalszej współpracy z Moskwą oraz neutralności w kontekście wojny w Ukrainie, oraz w Strefie Gazy. New Delhi nie chce się z kolei ugiąć przed Pekinem.
- Indie chcą zachować dobre relacje z różnymi siłami i w żadnym wypadku nie chcą być zmuszane do opowiedzenia się po którejś ze stron w rywalizacji Zachód-Rosja. Dlatego New Delhi nie potępiło rosyjskiej agresji. To, co nam się nie podoba, dla nich jest naturalne. Tak próbuje robić większość państw Globalnego Południa. Na razie to działa - Indie robią interesy z Rosją i rozmawiają z USA - tłumaczył dla money.pl dr Krzysztof Iwanek z Ośrodka Badań Azji CBB ASzWoj.