Narodowy Spis Powszechny rusza 1 kwietnia. Ale to wcale nie znaczy, że już wtedy urzędnicy rozejdą się po całej Polsce, by przeprowadzać wywiady z obywatelami naszego kraju.
Na początek działać będzie tylko tzw. samospis, czyli formularz w internecie. Będzie można tam samodzielnie dokonać spisu. Polacy, którzy nie zrobią tego w sieci, zostaną odwiedzeni przez rachmistrzów spisowych. A ci dopiero są w fazie szkoleń i egzaminów. Chętnych do zbierania danych nie zabrakło.
"Rekomendowana przez Centralne Biuro Spisowe liczba rachmistrzów, którzy powinni być zaangażowani w prace na rzecz spisu powszechnego wynosi blisko 16 tys. Zgłosiło się prawie 2 razy więcej kandydatów" - informuje nas biuro prasowe Głównego Urzędu Statystycznego. To właśnie GUS odpowiada za spis powszechny.
Szkolenia rachmistrzów potrwają do 27 marca, po nich kandydaci będą musieli zdać egzamin teoretyczny. Dopiero wtedy podpiszą umowy z wojewódzkimi oddziałami GUS i ruszą "w teren".
Cudzysłów o tyle nieprzypadkowy, że GUS stawia przede wszystkim na internet i telefon. Do tych, którzy nie spiszą się sami, będą dzwonić rachmistrzowie.
"Przy dużym zagrożeniu epidemicznym rachmistrzowie nie otrzymają pozwolenia na wyjście w teren. Przy niewielkim zagrożeniu zostaną natomiast w pełni zabezpieczeni odpowiednimi środkami ochrony osobistej, niemniej możliwość prowadzenia wywiadów bezpośrednich rozważana będzie tylko w szczególnych przypadkach i okolicznościach" - informuje Główny Urząd Statystyczny.
Jeśli respondent będzie chciał potwierdzić tożsamość rachmistrza, będzie mógł poprosić go o numer legitymacji służbowej, a następnie samodzielnie zweryfikować go w GUS.
Polaku, spisz się sam
GUS apeluje do Polaków, by zdecydowali się na samospis internetowy. To znacznie przyspieszy całą procedurę, która ze względu na pandemię i tak została wydłużona.
Pierwotnie bowiem Narodowy Spis Powszechny miał trwać przez cały drugi kwartał. W Sejmie jest już jednak nowelizacja ustawy, która zakłada wydłużenie go do końca września.
W GUS wiedzą, że zdecydowana większość Polaków nie spisze się samodzielnie. Ma bowiem doświadczenie z zeszłorocznego spisu rolnego. Tam internet wybrało ledwie około 20 proc. respondentów.
O co zapyta rachmistrz?
Znamy już listę pytań, które znajdują się w kwestionariuszu. Wywiad będzie podzielony na dwie zasadnicze części - kwestionariusz mieszkaniowy i osobowy.
W pierwszej rachmistrz zapyta o to, ile pokoi mamy w mieszkaniu, jak dawno budynek został oddany do użytku oraz jakim paliwem jest ogrzewany nasz dom. Do tego wszystkie kwestie właścicielskie, doprowadzenie kanalizacji czy instalacji gazowej oraz liczba osób mieszkających pod danym adresem.
Druga część jest indywidualna dla każdej spisywanej osoby. Każdy z domowników będzie musiał odpowiedzieć na pytania dotyczące relacji rodzinnych, wykształcenia, wykonywanego zawodu czy migracji. Za dzieci odpowiedzą ich opiekunowie.
Będą też bardziej wrażliwe pytania, na przykład dotyczące ewentualnych niepełnosprawności czy wyznania, w którym wychowuje się dzieci.
Rachmistrz nie zapyta o nasz stan posiadania. Nie będzie chciał wiedzieć, ile zarabiamy ani jakim majątkiem dysponujemy. Z tego więc "spowiadać" się nie trzeba.
Jeden za wszystkich. Przygotuj numery PESEL
Nie wszyscy domownicy muszą być obecni w mieszkaniu podczas wizyty (lub telefonu) rachmistrza. Wystarczy w zasadzie jeden z domowników, który może odpowiedzieć na pytania w imieniu każdego z nich.
Co jednak istotne, konieczny będzie w tym przypadku numer PESEL wszystkich mieszkańców domu. Bez tego nie da się przeprowadzić spisu.
Jeśli ojciec rodziny będzie więc chciał dokonać spisu w imieniu wszystkich domowników, to musi znać PESEL nie tylko swój, ale również żony, dzieci oraz matki lub teściów, o ile mieszkają wspólnie.
W innym przypadku rachmistrz będzie musiał dzwonić kilkukrotnie. W tym roku spis będzie się odbywał za pośrednictwem specjalnej aplikacji, która po prostu nie zezwoli na wykonanie spisu bez numeru PESEL. Chyba że mowa o cudzoziemcach.
Przypomnijmy, że udział w spisie jest obowiązkowy. Jeśli obywatel nie będzie chciał odpowiadać na pytania obcej osoby, pozostaje mu samospis internetowy. Brak udziału może oznaczać grzywnę, którą indywidualnie wymierzy sąd. Może ona wynieść nawet 5 tys. zł.