Historię gminy Zawidz opisuje "Gazeta Wyborcza". Czytamy w niej, że pieniędzy na pensje już nie ma i brakuje prawie pół miliona złotych.
Wójt chciał, by pieniądze dla nauczycieli przesunąć z budowy dróg. Na to jednak nie zgodzili się radni, którzy tłumaczyli, że nie chcą zadłużać gminy. Bo wtedy na budowę drogi gminnej trzeba by było wziąć kredyt.
W efekcie nauczyciele zostają bez pensji. – Nie otrzymali też podwyżek wrześniowych, zwiększonego dodatku wychowawczego ani zapłaty za nadgodziny – mówi "GW" prezes oddziału ZNP w Sierpcu Piotr Podlaski.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
I dodaje, że złożył już zawiadomienie do Państwowej Inspekcji Pracy. – Byłem zobligowany podjąć takie kroki, to jedyna droga - tłumaczy.
W gminie pracuje 119 nauczycieli. Żaden nie otrzyma pieniędzy za ten miesiąc.
Zawidz na edukacje wydaje rocznie 11 mln zł. Państwo przekazuje subwencję w wysokości zaledwie 7,2 mln. Resztę - czyli ponad jedną trzecią - gmina musi wyciągnąć z własnej kieszeni.
A tam po prostu pieniędzy nie ma. - Wcześniej nasz udział w kosztach sięgał 20 proc. Nie byliśmy przygotowani - mówi wójt Dariusz Franczak.
Jak dodaje, reforma edukacji spowodowała, że w wiejskich szkołach gmina musiała dołożyć po dwie klasy - siódmą i ósmą. W efekcie uczy się w nich po 5 czy 8 uczniów. A to oznacza gigantyczne koszty. Wtedy zaczęły się problemy z finansowaniem oświaty.
Zawidz to nie jest jedyna gmina z takimi problemami. Choć w zamyśle Anny Zalewskiej na reformie miały zyskać wiejskie szkoły, to właśnie one tracą najwięcej. Uczniowie uciekają do większych, lepiej wyposażonych placówek, a na wsi w klasie nierzadko uczy się raptem kilku uczniów. Ale nie można ich zlikwidować, bo na to musi się zgodzić kuratorium.
Dobrym przykładem jest Pleszew w województwie Wielkopolskim. Tu 22 mln zł z oświatowej subwencji skończyło się już w lipcu. Od tego czasu gmina płaci nauczycielom za swoje. W sumie wyda na pensje 13 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl