Nauczyciele, którzy w związku z prowadzonym w kwietniu strajkiem otrzymali wynagrodzenie dużo niższe niż zwykle, szukają sposobu, by załatać dziury w domowym budżecie. Coraz głośniej domagają się wynagrodzenia za pracę wykonywaną ponad przewidziany przez Kartę nauczyciela 40-godzinny tygodniowy wymiar. Jednym z takich działań jest uczestnictwo w wyjazdach z dziećmi, w trakcie których, jak podkreślają, są w pracy de facto 24 godziny na dobę.
- Myślę, że w 99 proc. przypadków można powiedzieć, że nauczycielowi należy się wynagrodzenie za nadgodziny – powiedział "Rzeczpospolitej" mec. Paweł Korus z Kancelarii Sobczyk & Wspólnicy.
Choć są to sprawy trudne, to jednak nauczyciele nie są na straconej pozycji. Dowodzi tego wyrok Sądu Rejonowego w Lublinie (sygn. akt IV P 383/14) z 2015 r., który uznał zasadność starania się o wypłatę za godziny ponadwymiarowe przez zatrudnioną na pół etatu nauczycielkę, która przez tydzień pracowała na zielonej szkole. Sąd uznał, że niewystarczająco liczna kadra pedagogiczna nie była w stanie pracować na zmiany, w związku z czym kobieta świadczyła prace w znacznie wyższym wymiarze niż była do tego zobowiązana przez swoją umowę – donosi "Rz".
Postulaty nauczycieli popiera Związek Nauczycielstwa Polskiego. Sławomir Broniarz zadeklarował, że Związek będzie wspierał prawnie i finansowo nauczycieli, którzy zdecydują się wystąpić na drogę sądową.
Co na to samorządy? Marek Olszewski, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich, mówi wprost: gdyby sądy masowo zaczęły zasądzać te należności, dyrektorzy szkół nie mieliby z czego zapłacić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl