Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Osiecki,Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Nawrocki złożył pierwszą wyborczą propozycję. Koszty idą w miliardy

825
Podziel się:

Nadgodziny bez podatku - to pierwsza kampanijna propozycja popieranego przez PiS kandydata na prezydenta RP Karola Nawrockiego. Orientacyjny koszt tej propozycji to 3-4,5 mld zł w skali roku. Eksperci przestrzegają, że jej wdrożenie jeszcze bardziej skomplikuje system rozliczeń podatkowych.

Nawrocki złożył pierwszą wyborczą propozycję. Koszty idą w miliardy
Karol Nawrocki wystartuje w wyborach prezydenckich 2025 (East News, Grzegorz Wajda/REPORTER)

"Dla ratowania dobrobytu ciężko pracujących Polaków, dla ratowania dobrobytu wszystkich was, wyjdę z kolejnymi inicjatywami ustawodawczymi, z których pierwszą będzie uwolnienie ciężko pracujących Polaków od podatku za wypracowane nadgodziny" - w takich słowach pierwszą kampanijną propozycję zgłosił Karol Nawrocki, szefa Instytutu Pamięci Narodowej, który z poparciem partii Jarosława Kaczyńskiego ubiega się o funkcję głowy państwa.

Propozycja warta miliardy

Jak wynika z przygotowanych dla money.pl wyliczeń Łukasza Kozłowskiego, głównego ekonomisty Federacji Przedsiębiorców Polskich, wdrożenie tej propozycji oznaczać będzie dla budżetu państwa koszt rzędu 3 mld zł. Jak ekspert doszedł do tej sumy?

Przede wszystkim wziął pod uwagę dane Głównego Urzędu Statystycznego, Eurostatu i Ministerstwa Finansów. I tak zgodnie z danymi GUS, mamy w Polsce prawie 13,2 mln pracowników zatrudnionych na umowę o pracę. Według Eurostatu 7,5 proc. pracowników w Polsce wykonuje pracę "w bardzo długich godzinach pracy", czyli dłużej niż 48 godz. tygodniowo. Kozłowski założył, że pracownik z tej grupy pracuje średnio 9 godz. nadgodzin tygodniowo, a pozostali pracownicy mają średnio jedną nadgodzinę tygodniowo.

Daje to łącznie 26,9 mld godz. pracy rocznie, w tym 1,1 mld godz. w nadgodzinach. Oznacza to, że nadgodziny stanowiły ok. 4,1 proc. całkowitego czasu pracy. Z kolei zgodnie z danymi MF, dochód podatników PIT ze stosunku pracy za 2022 r. wyniósł 774,3 mld zł, a zatem dochód wypracowany z tytułu nadgodzin wyniósł ok. 31,6 mld zł. Biorąc pod uwagę efektywną stawkę PIT na poziomie 5,78 proc., daje to nam szacunkowy ubytek wpływów podatkowych na poziomie ponad 1,8 mld zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Biedroń: Nawrocki do dymisji, Trzaskowski na urlop
Biorąc pod uwagę, że stawka krańcowa PIT będzie wyższa od efektywnej stawki PIT (choćby ze względu na wykorzystanie przez pracowników limitu kwoty wolnej od podatku), a także wzrost dochodów podatników w roku 2025 lub 2026 w stosunku do roku 2022, orientacyjny koszt tej propozycji wyniósłby ok. 3 mld zł w skali roku - wylicza Łukasz Kozłowski.

Nasz rozmówca z PiS, zaangażowany w kampanię Karola Nawrockiego, przekonuje, że koszt będzie jeszcze wyższy. - Jeśli uwzględnimy wpływ na gospodarkę, m.in. poprawienie poziomu konsumpcji czy zwiększenie efektywności pracy, to wyjdzie kwota bliższa 4,5 mld zł - twierdzi.

Optymalizacja czy ograniczenie szarej strefy?

Kozłowski z kolei zwraca uwagę, że wprowadzenie takiego rozwiązania wymagałoby wyodrębnienia dla celów podatkowych wpływów z nadgodzin. On sam nie jest zwolennikiem takiego pomysłu.

Różnicowanie opodatkowania dochodów powinno mieć mocne uzasadnienie społeczne lub gospodarcze, jak choćby zachęcanie do oszczędzania. W przypadku preferencyjnego traktowania nadgodzin trudno znaleźć przekonujące argumenty. System podatkowy zawsze generuje określone zachowania podatników. Jeśli zwolnimy nadgodziny z PIT, to naturalnie będzie ich więcej w rozliczeniach. Dla pracownika oznacza to wyższy zarobek netto, a dla pracodawcy niższe obciążenia - zaznacza główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Ekspert ma również obawy, czy formuła nieopodatkowanych nadgodzin z tych właśnie względów nie będzie nadużywana.

- Każda ulga podatkowa, która różnicuje dochody z tego samego źródła, staje się potencjalnym mechanizmem optymalizacyjnym. To zawsze rodzi pytania o szczelność systemu podatkowego - podsumowuje Kozłowski.

Rozmówca z PiS przekonuje, że pomysł nadgodzin wolnych od podatku po części wziął się z polityki Donalda Trumpa (który mówił o zwolnieniu napiwków z podatków), a po części z prowadzonych badań.

- Polacy czują, że inflacja nie odpuściła, mimo aktualnych statystyk. Gdy mówią, jak sobie z tym radzą, to pojawiają się te nadgodziny. Ludzie są wkurzeni na państwo, że muszą jeszcze od tego odprowadzać podatek. Często ta dodatkowa praca powoduje, że przekraczają drugi próg podatkowy i że muszą jedną trzecią z tego oddać - wskazuje rozmówca. Odrzuca też argumenty o wykorzystywaniu propozycji do optymalizacji podatkowej. - Efekt będzie odwrotny. To spowoduje wyjście z szarej strefy, bo dziś większość nadgodzin jest płacona pod stołem. Z kolei sam wymiar pracy jest normowany ustawowo, z góry więc wiadomo, ile godzin w miesiącu pracownik ma przepracować - zapewnia.

Z drugiej strony pomysł Nawrockiego przypomina nieco pomysł, z jakim wyszedł kiedyś PSL - wprowadzenie drugiego etatu bez podatku. Na pewno z takiej propozycji nie skorzystają osoby niepracujące na etacie lub dorabiające, ale nie u swojego pracodawcy.

Sceptycznie na ten pomysł patrzy szef sejmowej komisji finansów publicznych Janusz Cichoń. Jego zdaniem trudno oceniać propozycję, dopóki nie zostaną pokazane konkrety. Poseł Koalicji Obywatelskiej zastanawia się jednak, czy nie będzie ona służyła optymalizacji podatkowej.

Motyw przewodni kampanii

Na pewno propozycja Nawrockiego to próba wejścia w kampanijną linię walki o portfele Polaków.

Moim zdaniem PiS chce zagrać bardziej na aspektach ekonomicznych, pokazując, że za tego rządu żyje się Polakom gorzej, a PiS - jakie było takie było, ale za ich czasów żyło się lepiej. W tym kontekście pytanie, czy ta propozycja ma sens czy nie, jest wtórne - uważa Marcin Duma z pracowni sondażowej Ibris.

- Na pewno przed świętami taki aspekt ekonomiczny będzie miał znaczenie, tylko nie wiadomo, czy będzie zyskiwał na tym akurat kandydat PiS - dodaje Duma. Pytanie też, czy koalicyjni kandydaci nie przedstawią jakiejś kontrooferty.

Osoba zbliżona do Karola Nawrockiego zapowiada, że ciężka praca będzie motywem przewodnim jego prezydenckiej kampanii. - To załatwia nam trzy rzeczy za jednym zamachem. Po pierwsze, pokazuje kandydata jako pracowitego. Po drugie, Nawrocki jawi się jako ktoś, kto sam chce pomóc ludziom ciężko pracującym. Po trzecie, pokazuje, że po drugiej stronie jest leń, któremu nie chce się pracować dla Polski - wylicza rozmówca money.pl.

Na razie Nawrocki podróżuje po Polsce. W poniedziałek był we Włoszczowej w Świętokrzyskiem. Jego współpracownicy przekonują, że robi to bardziej jako szef IPN niż kandydat w wyborach prezydenckich.

- Włoszczowa to nie był żaden event kampanijny, on miał tam zaplanowane rzeczy związane z funkcjonowaniem IPN. I te rzeczy będzie teraz domykał, ma zaplanowany kalendarz. Od 8 stycznia, gdy Hołownia zarządzi wybory i zacznie się formalna kampania, będzie już skupiony na tym - wyjaśnia rozmówca z PiS.

Już teraz jednak Nawrocki jest dopytywany, czy zrezygnuje z funkcji szefa IPN na czas kampanii. Zgodnie z ustawą o IPN, prezes tej instytucji "nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu". Według naszego źródła w PiS oznacza to, że Nawrocki wcale nie musi rezygnować z funkcji, a wystarczy, że uda się na urlop, gdy kampania się rozpocznie.

Równolegle tworzony jest przyszły sztab wyborczy Karola Nawrockiego. W PiS słychać było, że duże szanse na zostanie jego szefem lub przynajmniej osobą pełniącą istotną funkcję, jest Paweł Szefernaker. W poniedziałek wieczorem Nawrocki potwierdził, że były wiceszef MSWiA będzie kierował jego sztabem.

- On jest idealnym kandydatem do tej roboty, to autor internetowej kampanii Andrzeja Dudy - zwraca uwagę rozmówca z Nowogrodzkiej. Inny polityk PiS, z którym rozmawialiśmy, sugeruje, że ostatecznie zwolennikami startu Nawrockiego byli Mateusz Morawiecki, Adam Bielan i Jacek Kurski. Argumentem "za" miało być to, by kandydatem nie został Przemysław Czarnek. Rozmówca z Nowogrodzkiej zwraca uwagę, że Nawrocki miał w badaniach najlepsze wyniki i największe szanse na przekroczenie połowy głosów poparcia wyborców. Jednocześnie zapewnia, że rola byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego jest w tej kwestii przeceniana.

- Kurski jest outsiderem w tym temacie. On nawet nie był po stronie Nawrockiego na początku. Zaczął być, gdy zobaczył, że prezes Kaczyński się ku niemu skłania. Wcześniej z całej siły wspierał Czarnka - przekonuje nasz rozmówca.

Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(825)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Polka
1 tyg. temu
Jeszcze się nie nauczyliście, że wybiera się tylko takich, co nic nie obiecują ?????
gość
1 tyg. temu
proponuję system szwajcarski, nie robić nadgodzin albo za uzbierane 8 nadgodzin masz dzień wolny płatny. proste?
WACEK
1 tyg. temu
On zrobi jak Duda naoboecywal i nic z tych swoich obietnic nie zrealizował dziękuje wolę.na kogoś innego zagłosował
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Ekon101
1 tyg. temu
Dlaczego kandydat na urzad, który nie uchwala prawa i nie odpowiada za gospodarkę składa obietnicę, że uchwali prawo regulujące jak działa gospodarka? Idiokracja nadchodzi wielkimi krokami.
Waldemar Buda
1 tyg. temu
Znowu wygra wybory ten kto obieca że więcej rozda pieniędzy za darmo? Nic sie Polak nie nauczył po rządach PIS czym sie kończy rozdawanie za darmo.pieniędzy?
ale
1 tyg. temu
Ten pomysł z księżyca, bo np. w budżetówce nie ma płatnych nadgodzin. Jak coś jest w nadgodzinach, to godziny są do odebrania innego dnia. A za nadgodziny wcale nie jest płatne, bo nie ma pieniędzy, więc ten pomysł nadgodziny bez podatku, to takie cuda nie widy i tak większość tego nie zobaczy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (825)
Adrian P.
12 godz. temu
Jak ja rozumiem system opodatkowania dochodów ; zarabiasz więc płacisz daninę na państwo i nie ma znaczenia jak i w jakich godzinach to robisz. Populizm jak widać , w Pisie (a także poza nim) ma się bardzo dobrze i obawiam się że potencjalny wyborca pisich tego nie ogarnie i to kupi jak kota w worku. Problem w tym że odda głos na pozapisiego kandydata a to grozi kontynuacją dudyzmu.
Aragorn
5 dni temu
Pierwszy pomysł Karola Nowogrodzkiego: dodatkowo skomplikować i tak już skomplikowany system podatkowy, aby jeszcze łatwiej można było robić przekręty, a uczciwym ludziom jeszcze trudniej się rozliczać. Typowe pisowsko-sowieckie myślenie.
Smutny Romek.
5 dni temu
Mam już szczwany plan. Wszyscy przejdą na 1/4 etatu, aby mieć po 100 nadgodzin w miesiącu. Prawda, że fajny pomysł aby rozwalić system?
Arek D.
5 dni temu
Jedyne zastrzeżenie jakie mam to przypadkiem czy globaliści nie wpadną na pomysł likwidacji etatów na rzecz zwiększania nadgodzin. Ta propozycja może przynieść też skutek odwrotny. Wszystko zależy od Ustawy.
Arek D.
5 dni temu
Skoro państwo żyłuje podatkami każdego z nas i nie ma z tym żadnych skrupułów bo jedyne co potrafi zaoferować to dysponowanie nie swoimi pieniędzmi w coraz większej ilości wydawanej na bzdety. Propozycja wygląda dość rozsądnie, bo Polacy kasą nie śmierdzą a grupa zmuszanych do nadgodzin jest dość spora i na dłuższą metę nawet uciążliwa. A o budżet się nie martwcie. Każdy rząd się sam wyżywi. Jak im braknie to skroją Was w inny sposób. Krytykantów też.
...
Następna strona