Z ustaleń "DGP" wynika, że KE przekazała Warszawie na piśmie wątpliwości dotyczące rozwiązań zawartych w tarczy antyinflacyjnej. Chodzi o obniżone stawki VAT na gaz, paliwa silnikowe i nawozy. "Choć wygląda to na standardową procedurę w przypadku naruszenia dyrektywy (nie pozwala na tak niskie stawki, jak ustaliliśmy), nasi urzędnicy interpretują to jako sygnał, że Bruksela - mimo że dotąd przymykała oko - nie zgodzi się na utrzymanie tego stanu rzeczy" - pisze dziennik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tarcza antyiflacyjna. KE nie zgadza się z zapisami proponowanymi przez rząd
Dziennik zauważa, że wbrew pozorom działania KE mogą być na rękę polskiemu rządowi. Jeśli zapadnie decyzja o wycofaniu się z tarczy, obóz władzy będzie mógł powiedzieć, że to wina Brukseli. "Nie jest bowiem tajemnicą, że rozwiązania mające przeciwdziałać drożyźnie ciążą polskiemu budżetowi - tylko w tym roku to koszt ok. 30,6 mld zł, w przyszłym roku może być jeszcze wyższy" - wskazuje "DGP".
Jedno ze źródeł dziennika informuje, że Polska zabiegała o obniżenie stawek VAT na paliwa, gaz i nawozy, jednak odpowiedź KE była negatywna. Według innego źródła gazety polscy urzędnicy podczas posiedzeń ECOFIN, na których spotykają się ministrowie ds. finansów, są naciskani, by nasz kraj zrezygnował z obniżonych stawek.
Komisja Europejska w korespondencji z polskim rządem zwraca uwagę, że Polska obecnie narusza przepisy unijne w przypadku trzech towarów. W odniesieniu do paliw mamy 8-proc. VAT, a powinno być 23 proc. Kolejny towar to nawozy, w przypadku których mamy stawkę 0 proc. zamiast dotychczasowych 8 proc. Trzeci towar to gaz ziemny - także z zerowym VAT (wcześniej 23 proc.) - pisze "DGP".
Tym samym KE może mieć powód do wszczęcia postępowania naruszeniowego.
Jak podkreśla dziennik, na razie tarcza antyinflacyjna nie jest uwzględniona w pracach nad przyszłorocznym budżetem, jednak nie oznacza to jeszcze żadnego rozstrzygnięcia. "Decyzje mogą zapaść jeszcze w tym miesiącu, ale zdaniem części naszych rozmówców w ostatnim czasie z obozu rządzącego płyną sygnały sugerujące, że kolejny raz tarcza nie będzie przedłużona" - pisze "DGP".
Do końca roku zostały trzy posiedzenia Sejmu: w połowie listopada, na przełomie listopada i grudnia oraz w połowie grudnia.
Premier: tarcza zostaje, ale zmieni się jej forma
O przyszłość tarczy antyinflacyjnej premier Mateusz Morawiecki został zapytany w poniedziałek podczas konferencji w siedzibie firmy cukierniczo-piekarniczej Alania w Kuligowie. Jak zapewnił, rząd nie zrezygnuje z tarczy antyinflacyjnej, ale ze względu na uwagi Komisji Europejskiej, będzie musiał zmienić formę.
- Nie mamy zgody ze strony KE i pojawiają się groźby, że będą nakładane nowe kary, jeżeli nie wycofamy się z dotychczasowych działań osłonowych - obniżek stawek podatku VAT. Chcemy zastąpić je innym mechanizmem obrony przed inflacją - powiedział premier.
Takim mechanizmem, aby rzeczywiście zamrożenie cen dla gospodarstw domowych, również obniżona stawka dla gospodarstw domowych, czyli 693 zł za MWh powyżej 2 600 lub 3 000 kWh zużycia rocznego, a także zamrożone ceny na stosunkowo niskim poziomie w porównaniu do poprzednich proponowanych cen, czyli 785 zł za MWh dla MŚP, szpitali i szkół, by to wszystko utrzymać. W jaki sposób? Poprzez takie ukształtowanie cen przez spółki energetyczne, aby one zamortyzowały, aby były one buforem powrotu stawek VAT do poprzedniego poziomu - wyjaśnił Morawiecki.
- Nie chcemy mieć kolejnych sporów Unią. Tak długo, jak się da, utrzymamy zerowe stawki VAT na żywność. To w dużym mniejszym stopniu zakłóca konkurencyjność na rynku, o którym mówi KE. Podwyżki cen będziemy innym mechanizmem będziemy amortyzować - zapewnił szef rządu.