Wojska Obrony Terytorialnej zostały powołane w 2016 roku. Obecnie - jak podaje Ministerstwo Obrony Narodowej - WOT liczy ok. 40 tys. żołnierzy. W województwie pomorskim można zaciągnąć się do 7. Pomorskiej Brygady formacji, ale to niejedyna opcja dla tych, którzy chcą mieć wkład w budowanie potencjału obronności państwa.
Alternatywą może być dołączenie do organizacji proobronnej. Nad Wisłą istnieje wiele takich organizacji, a jedną z nich jest Obrona Narodowa. To organizacja pożytku publicznego, która utrzymuje się ze składek członków, darowizn, zbiórek oraz pracy własnej organizacji.
"W roku 2017 uzyskaliśmy certyfikację, pomyślnie przechodząc pierwszy etap flagowego projektu Paszport MON. Certyfikacja ta umożliwia nam współpracę z Siłami Zbrojnymi Rzeczypospolitej Polskiej na najwyższym poziomie. Również na manewrach NATO takich jak ANAKONDA czy DRAGON" - czytamy na stronie organizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak działa Pomorska Obrona Narodowa
Wzięliśmy udział w egzaminie dla rekrutów Pomorskiej Obrony Narodowej, który odbył się pod koniec czerwca w Zielnowie niedaleko Wejherowa. Egzamin kończył ok. ośmiomiesięczny cykl szkolenia unitarnego, czyli z podstawowego zakresu wyszkolenia każdego żołnierza. Podczas każdego miesiąca odbywało się jedno lub dwa szkolenia, które trwały cały weekend.
Dolas, dowódca Pomorskiej Obrony Narodowej (wszyscy w organizacji używają pseudonimów), który jest jednocześnie oficerem Wojska Polskiego, przekazał, że rekruci zdobyli podstawowe doświadczenie, wiedzę i umiejętności w zakresie survivalu, taktyki, strzelectwa i pierwszej pomocy z elementami medycyny pola walki. Szkolenie obejmowało też obronę przeciwpożarową, obronę przed bronią masowego rażenia, nawigację, łączność, zagadnienia inżynieryjno-saperskie oraz walkę wręcz.
Dolas mówi nam, że każdego roku przez szkolenie przewija się ok. 20 osób i choć nie wszyscy przechodzą przez wszystkie etapy, a następnie zdają testy, to wielu dalej działa w organizacji.
To jest właśnie oddolne działanie dotyczące budowania potencjału obronnego w społeczeństwie. Nawet jeśli te osoby przeszkoliliśmy "tylko" w ramach pierwszej pomocy, to one będą w stanie pomóc, kiedy zajdzie taka potrzeba - tłumaczy.
Wyjaśnia, że Obrona Narodowa polega na działaniach nie tylko podczas wojny, ale także kryzysu i pokoju. Jako przykład podaje wypadek samochodowy, w którym osoba przeszkolona może nie tylko zapewnić pierwszą pomoc, ale pomóc w zabezpieczeniu wypadku i poszkodowanych.
- Tym też wprowadzamy bezpieczeństwo do naszego życia - podkreśla i dodaje, że choć to nie w Polsce, a za jej granicą, toczą się działania wojenne, to nad Wisłą, w opinii niektórych ekspertów, mamy do czynienia z wojną hybrydową.
- Dlatego ważne jest szkolenie, nieważne w jakich organizacjach, ale ważne jest szkolenie. Niektórzy potem zasilają szeregi WOT, może zostaną ratownikami lub dołączą do innych służb niosących pomoc - tłumaczy Dolas.
Każdy rekrut wnosi coś nowego
Porozmawialiśmy także z uczestnikami szkolenia podstawowego. Co ich zmotywowało, by wziąć w nim udział? Każdy ma własny powód. Niektórzy mówią, że chcą nabyć nowe umiejętności, inni z poczucia patriotyzmu i chęci obrony kraju, a jeszcze inni chcą poprawić swoją sprawność.
Jedni chwalą się spakowanym plecakiem ewakuacyjnym, a my chcemy być gotowi i stanąć do walki - mówi nam jeden z uczestników.
Kto zasila szeregi ON? Nie ma ograniczeń co do płci, czy wieku, poza tym, że trzeba być pełnoletnim. Oprócz tego trzeba posiadać obywatelstwo polskie oraz być niekaranym. Trzeba wziąć pod uwagę, że rekruci, a następnie członkowie ON, docelowo powinni uzyskać pozwolenie na broń palną - to jeden z elementów szkolenia, a także przejść test sprawności fizycznej. Warto podkreślić, że rekruci powinni docelowo posiadać podstawowe wyposażenie, w skład którego wchodzi m.in. mundur, czy też maska przeciwgazowa.
Na pytanie, ile kosztuje sprzęt, dowódca odpowiada, że "to zależy", gdyż każdy - oprócz podstawowego wyposażenia - dokupuje rzeczy według własnego uznania, a górnej granicy kosztów nie ma. Wskazał, że są osoby, które zakupiły drony za kilkadziesiąt tysięcy złotych, czy też specjalne celowniki do karabinów. Zazwyczaj jednak całość zamyka się w kilku tysiącach złotych. - Czasami żołnierze zawodowi się z nas śmieją, że sami wszystko kupujemy - podkreśla.
Rekruci należą do różnych grup zawodowych. Są wśród nich nauczyciele, mechanicy, żołnierze, programiści, piloci, lekarze. - Każdy z nich, z racji swojego zawodu, wnosi do organizacji coś nowego - mówi dowódca.
Egzamin Pomorskiej Obrony Narodowej
Zajęcia potrafią trwać całą noc. Uczestnicy uczą się nawigacji w terenie, posługiwania się bronią palną, tego, jak zachować się w okopach, a także podczas zwiadu czy ostrzału. Po szkoleniu potrafią także rozpalić ognisko niezależnie od warunków oraz wiedzą, jak zachować się podczas pożaru. To wszystko było sprawdzane podczas egzaminu.
Egzamin rozpoczął się od klasycznej rozgrzewki, później był test sprawnościowy. Kolejnym etapem był sprawdzian wiedzy, który obejmował zakres szkolenia oraz wiedzę historyczną. Tu warto dodać, że podczas szkoleń rekruci udają się do takich miejsc, jak Westerplatte, czy Piaśnica, gdzie mogą poznać historię II wojny światowej.
W dalszej części rekruci musieli przebrać się w mundur oraz przygotować sprzęt indywidualny, który został przez nich zakupiony. Chodzi m.in. o broń długą, czyli karabinek - o ile uczestnicy uzyskali już pozwolenie na broń i ją zakupili - lub jej gumową atrapę, czyli tzw. gumisia. Do tego doszły krótkofalówki, apteczka, krzesiwo czy maska przeciwgazowa. Następnie rekruci zostali podzieleni na pary i musieli odwiedzić wszystkie przygotowane stanowiska, gdzie należało zaprezentować nabyte umiejętności, które były oceniane.
Apache wkrótce przylecą do Polski. MON potwierdza
Byli sprawdzani z zakresu bronioznawstwa i strzelectwa, gdzie musieli rozłożyć i złożyć karabin AR-15 oraz AK. Ponadto należało wykazać się w zakresie sztuki przetrwania, pierwszej pomocy, nawigacji i łączności, a także inżynierii i obrony przeciwpożarowe. Sprawdzana była taktyka pola walki, która obejmowała manewry nocne.
Wysoka temperatura nie pomagała. Egzaminowani w pełnym umundurowaniu, z ciężkimi plecakami i z bronią musieli wykonywać wiele zadań. Ostatecznie wszyscy zdali i zasilili szeregi Pomorskiej Obrony Narodowej.
Szkolenia z żołnierzami WOT i ochotnikiem z Ukrainy
Do czego przydadzą się nabyte umiejętności? Dowódca oddziału w rozmowie z money.pl wskazuje, że w przypadku ewentualnej agresji obcych wojsk na Polskę, to umiejętności jego rekrutów, członków stowarzyszenia oraz osób, które przeszły całość lub nawet część szkolenia w ON mogą zostać wykorzystane. Obecnie na samym Pomorzu jest kilkaset osób, które są do tego przygotowane. - Ministerstwo Obrony Narodowej do niedawna nie traktowało nas poważnie, ale to się zmieniło. Zaczęto dostrzegać nasz potencjał, oferując wsparcie - mówi Dolas.
Ostatnio mieliśmy ciekawe szkolenie razem z żołnierzami WOT w Strzepczu oraz z ochotnikiem, który był na froncie w Ukrainie. Uczył nas jak walczyć w okopach, co zrobić jak wpadnie granat. Staramy się więc wykorzystywać w naszych szkoleniach wiedzę i doświadczenia z konfliktu za naszą granicą - zaznacza.
Dolas zwraca uwagę, że organizacji proobronnych jest w Polsce sporo i każdy może znaleźć taką, jaka mu najbardziej odpowiada. Liczy także, że współpraca z wojskiem oraz lokalnymi władzami będzie się coraz bardziej zacieśniać, co może wyjść tylko z pożytkiem dla naszego bezpieczeństwa.
Magda Żugier, dziennikarka money.pl