Tomczyk był pytany o sprawę zapory na granicy z Białorusią, w kontekście sobotniej wizyty premiera Donalda Tuska w Wojskowym Zgrupowaniu Zadaniowym Podlasie w miejscowości Karakule k. Białegostoku.
Szef rządu poinformował tam o rozpoczęciu prac nad nowoczesną fortyfikacją na wschodniej granicy kraju. Zapowiedział też większą ochronę prawną żołnierzy i funkcjonariuszy, która zapewni im "pełne poczucie prawnego bezpieczeństwa" w działaniach na granicy.
My dzisiaj zapowiadamy, i o tym też były rozmowy tam na miejscu, wzmocnienie tej zapory. Bo to co zrobił PiS tam na granicy, to jednak jest w dużej mierze prowizorka - powiedział wiceszef MON.
Dopytywany, co to będzie za wzmocnienie, Tomczyk podkreślił, że zapora na granicy "będzie zmodernizowana". - Konkretnie będzie tak, że na całej długości tej zapory, która została zbudowana kilkanaście miesięcy temu będzie wzmocnienie, które jest opracowane przez Politechnikę Śląską i naszych inżynierów po to, by ta zapora była nie do przejścia - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według Tomczyka "dziś jest tak, że migranci, przy pomocy służb białoruskich, przy użyciu byle lewarka są w stanie dzisiaj pokonać tę zaporę". - I dlatego mówiliśmy, że to jest prowizorka, i tak to nie może wyglądać - podkreślił wiceminister.
Pytany o sprawę tzw. pushbacków, Tomczyk podkreślił, że Polska działa w oparciu o prawo polskie i międzynarodowe. Zaznaczył, że jeśli ktoś zostanie złapany na granicy przy próbie jej nielegalnego przekroczenia, to jest zawracany.
- Tak działa polskie prawo, i nie ma w tym absolutnie niczego złego - powiedział. Zapewnił, że nie ma natomiast przypadków niehumanitarnego zachowania funkcjonariuszy takich, jakie według niego miały miejsca podczas rządów PiS.
Tomczyk podkreślił jednocześnie, że obecnie polskie wojsko i służby zmagają się "z ogromnym zagrożeniem ze strony Białorusi". Dodał, że polskie państwo nie może pozwolić sobie na to, by zapora ochraniająca jego granice była fikcją. - Ta zapora musi być skuteczna, i na tym polega dzisiaj działalność polskiego państwa i przeznaczymy na to ogromne środki - powiedział Tomczyk.
Na uwagę, że szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz mówi w tym kontekście o bunkrach i okopach, Tomczyk powiedział, że "to jest drugi element". - Po pierwsze jeśli chodzi o zaporę, to jest kwestia, która dotyczy migracji, i ona nie ma kontekstu militarnego. Sama modernizacja zapory to jest pewnie ok. 1,5 mld zł i tyle musi być przeznaczone, by ta zapora rzeczywiście działała. Natomiast to, o czym mówił pan premier Donald Tusk, czyli kwestia fortyfikacji, to jest zupełnie inny projekt, nad którym pracujemy od wielu tygodni" - powiedział Tomczyk.
Zaznaczył, że w tej kwestii powołano specjalny roboczy zespół międzyresortowy pod kierownictwem szefa MON, by opracować plan, który " w ciągu najbliższych tygodni będzie komunikowany przez premiera i ministra obrony narodowej".
Tomczyk: konieczne jest wzmocnienie polskich służb
Tomczyk był też pytany o zapowiedziany przez premiera Donalda Tuska i ministra koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka projekt ustawy ws. komisji zajmującej się badaniem wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce. Dopytywany był, czy ma to być "obecnie pułapka na PiS".
Wiceszef MON powiedział, że byłby zdziwiony, gdyby PiS nie poparło tego projektu. - Sam o nim tak długo mówił - zauważył. Podkreślił jednocześnie, że komisja ma mieć inny charakter niż ta, którą powołało PiS. Jak zaznaczył, różnica polega na tym, że "ma mieć charakter ekspercki" i nie uzurpuje sobie uprawnień sądów.
Tomczyk podkreślił, że w obecnej sytuacji konieczne jest wzmocnienie polskich służb, bo jego zdaniem muszą one "koncentrować się na tym wątku rosyjskim, białoruskim, wschodnim", a nie na kwestii opozycji. Zapowiedział, że KO będzie przekonywać koalicjantów do pomysłu komisji.
"Takie słowa Kaczyńskiego to skandal"
Wiceszefa MON pytano też o wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w kontekście kampanii do eurowyborów mówił, o "wojskach jednorazowego przeznaczenia".
Kaczyński mówił w niedzielę na spotkaniu z mieszkańcami Siedlec, że do "walki" w PE "trzeba rzucić ludzi najbardziej doświadczonych, takich można powiedzieć żołnierzy z wojsk jednorazowego przeznaczenia". - To są wojska spadochronowe, to są proszę państwa kutry torpedowe i rakietowe, to są takie jednostki, które właściwie mają być użyte tylko raz, bo ponoszą tak ogromne straty w walce, że już później się nie nadają do dalszej walki - powiedział prezes PiS.
- W ustach Jarosława Kaczyńskiego, b. wicepremiera ds. bezpieczeństwa, takie słowa to jednak skandal, bo to człowiek, który nadzorował też polskie wojsko, który powinien wiedzieć, że pewne słowa nie powinny padać. One padają, ale ze strony raczej Rosjan - powiedział Tomczyk. Zaznaczył, że nie wie czy słowa Kaczyńskiego dotyczą "tylko polityki czy też realnego życia". Ocenił jednocześnie, że słowa te nigdy nie powinny paść i pokazują, że Kaczyński "nieco stracił kontakt z rzeczywistością".