"Zapasy ropy i paliw wystarczą na zaspokojenie krajowego zapotrzebowania do 98 dni. Dostawy ropy do Polski rurociągiem +Przyjaźń+ cały czas trwają, a tankowcami nieprzerwanie płynie surowiec oraz gotowe paliwa" - oświadczyła w sobotę Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).
To organizacja pracodawców specjalizujących się w przemyśle i handlu naftowym. Jej członkami są m.in. Lotos, PKN Orlen, BP, Anwil czy Shell - czyli największe firmy posiadające w Polsce stacje paliw.
W oświadczeniu POPiHN podkreślono, że "nie ma żadnych przesłanek do radykalnego wzrostu cen". Według analityków, paliwa będą droższe w perspektywie najbliższych dni, ale mówią o podwyżkach rzędu kilkunastu groszy na litrze. Tymczasem "radykalny wzrost", o którym pisze POPiHN, to podwyżki nawet o kilka złotych na litr, dokonywane przez prywatnych właścicieli stacji, którzy w ten sposób zarabiają na panice - i sami ją też wywołują.
Media społecznościowe zalane dezinformacją o braku paliw
Organizacja zaznacza, że sytuacja na stacjach paliw w Polsce się uspokaja, choć media społecznościowe przepełnione są dezinformacją dotyczącą benzyny.
"W dalszym ciągu obserwujemy wzmożony popyt na paliwa, co stwarza dodatkowe wyzwania logistyczne. Koncerny od początku monitorują sytuację, a także codziennie podejmują działania w celu zaopatrzenia stacji. Na terminalach paliwowych jest pełne zaopatrzenie i ruch cystern odbywa się płynnie. Paliwa na stacjach są na bieżąco uzupełniane, również w weekend zintensyfikowano dostawy. W najbliższych dniach sytuacja na stacjach powinna się unormować" - podkreśliła POPiHN.
Zaznaczyła również, że monitoruje media społecznościowe, gdzie nadal rozpowszechniane są nieprawdziwe informacje o masowym braku zaopatrzenia czy dostępności surowców i paliw.
"Podkreślamy, że są to działania dezinformacyjne, które mają na celu wywołanie niekontrolowanej paniki wśród społeczeństwa. Sytuacja na stacjach paliw jest pod kontrolą. Jeszcze raz apelujemy - nie ma powodów, aby kupować paliwa na zapas" - zapewniła POPiHN.
Wcześniej swoje zapewnienia w tej sprawie wydały m.in. Lotos i PKN Orlen.
Rekordowe obroty stacji paliw w reakcji na wojnę na Ukrainie
POPiHN przypomniała w oświadczeniu, że odnotowała rekordowe obroty stacji paliw w Polsce po rosyjskim ataku na Ukrainę.
"24 lutego sprzedaż detaliczna paliw na stacjach była od 200 do 400 proc. wyższa niż średnia z wcześniejszego tygodnia. 25 lutego wzrosty sprzedaży sięgały 300 proc. Aby usprawnić pracę i umożliwić tankowanie, jak największej liczbie kierowców, niektóre stacje paliw wprowadziły ograniczenie w ilości sprzedawanego paliwa. Wprowadzono również działania zaradcze, mające zapobiegać spekulacjom cenowym" - poinformowała organizacja.
Przedstawiciele POPiHN przypomnieli, że w związku z tym w piątek zostało złożone m.in. doniesienie do ABW, a szef UOKiK zlecił natychmiastowe kontrole stacji, które wykorzystują sytuację niepewności związaną z wojną na Ukrainie do absurdalnego podnoszenia cen paliw. PKN Orlen zerwał też umowy ze stacjami, które drastycznie, w imię własnych zysków, podnosiły ceny.
"Notowania cen ropy, po chwilowych wzrostach powyżej 100 dolarów za baryłkę, idą w dół. Większość stacji paliw zachowała się odpowiedzialnie, a skandaliczne przypadki zarabiania na panice zostały ograniczone. Dostawy są zwiększane, by pokryć wzrost popytu. Koncerny weryfikują wszystkie sygnały dotyczące manipulacji cenami i bezwzględnie je zwalczają" - stwierdziła POPiHN.
Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego została założona 8 grudnia 1995 roku jako organizacja pracodawców specjalizujących się w przemyśle i handlu naftowym. Realizuje działania na rzecz w pełni konkurencyjnego, przyjaznego klientom rynku, a także zapewnienia bezpiecznego i zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw branży paliw ciekłych oraz olejów smarowych.