- Nie sprzedawałem żadnych akcji - oświadczył Mateusz Morawiecki, pytany na konferencji prasowej o swoje oświadczenie majątkowe. Jak wyjaśnił, z racji pracy w banku przysługiwały mu tak zwane uprawnienia do akcji, które zostały zrealizowane przez sam bank - niezależnie od premiera.
Mateusz Morawiecki a akcje Santandera. Premier się tłumaczy
Uprawnienia takie dają osobie, która je otrzymuje, prawo do otrzymania akcji danej spółki w odpowiednim momencie. W przypadku premiera były to uprawnienia do akcji obecnego banku Santander Polska, którego Mateusz Morawiecki był prezesem, gdy instytucja działała jeszcze pod szyldem BZ WBK.
- Przysługujące mi uprawnienia do akcji z racji mojej pracy w banku zostały zrealizowane i te środki przekazane zostały w całości na cele charytatywne - powiedział w piątek Mateusz Morawiecki. Przypomnijmy, że uprawnienia zrealizowano na kwotę ok. 295 tys. zł i według premiera pieniądze te w całości trafiły na cele dobroczynne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym samym premier po raz kolejny odniósł się do sprawy rzekomej "sprzedaży akcji". Kilka dni wcześniej Morawiecki wyjaśniał, że uprawnienia te zostały zrealizowane niezależnie od niego, przez bank Santander.
W końcu maja na stronach Sejmu opublikowano oświadczenia posłów, wśród nich premiera. W odniesieniu do oświadczenia szefa rządu wskazywano, że premier nie uwzględnił w nim papierów wartościowych uprawniających go do objęcia akcji banku, w którym niegdyś pracował. Jak wcześniej podawano chodziło o akcje wartości ok. 350 tys. zł.
Jak informował później CIR, bank rozliczył prawa do tych akcji, a uzyskaną w ten sposób kwotę premier przekazał na cele dobroczynne.