Departament Federalnej Służby Penitencjarnej Jamalsko-Nienieckiego Okręgu Autonomicznego poinformował w piątek (16 lutego) o śmierci znanego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego w kolonii na północy Rosji.
"Przeprowadzono wszystkie niezbędne czynności reanimacyjne, ale nie przyniosły one pozytywnych rezultatów" - przekonuje w komunikacie, który cytuje "Kommersant". Według doniesień stacji RT przeciwnik Władimira Putina miał doznać zakrzepu krwi.
Rosjanie podają, że do kolonii została wysłana komisja do zbadania sprawy. Służby przekonują, że antykremlowski opozycjonista nie skarżył się na swój stan zdrowia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aleksiej Nawalny zmarł w łagrze
Rosyjski dziennik przekazał, że prawnik Aleksieja Nawalnego odmówił komentarza ws. śmierci swojego klienta. Dodał, że jest to decyzja rodziny opozycjonisty.
"Federalna Służba Penitencjarna Rosji w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym rozpowszechnia wiadomość o śmierci Aleksieja Nawalnego w IK-3. Nie mamy jeszcze tego potwierdzenia. Prawnik Aleksieja jest obecnie w drodze do Kharp. Gdy tylko otrzymamy jakieś informacje, poinformujemy o tym" - napisała na platformie X rzeczniczka prasowa opozycjonisty Kira Jarmysz, którą w Rosji władze uznały za agenta zagranicznego.
"Kommersant" pisze, że początkowo Nawalny odbywał "karę za oszustwo" w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Pod koniec 2023 r. został przeniesiony, a jego prawnicy stracili z nim kontakt. Okazało się, że trafił do "kolonii poprawczej", nazywanej "wilkiem polarnym".
"Nawalny wzbudził podziw zróżnicowanej opozycji Rosji za dobrowolny powrót do Rosji w 2021 r. z Niemiec, gdzie był leczony z powodu - co wykazały zachodnie testy laboratoryjne - próby otrucia go środkiem paraliżującym" - zwraca uwagę "Reuters".
Agencja dodaje, że Nawalny powiedział wówczas, że został otruty na Syberii w sierpniu 2020 r. Kreml zaprzeczył, jakoby próbował go zabić, mówiąc, że nie ma na to dowodów.
Europejscy politycy komentują
Śmierć polityka komentują europejscy politycy. "Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, o którego śmierci w kolonii karnej poinformowano w piątek, zapłacił życiem za swój opór wobec systemu opresji" - napisał minister spraw zagranicznych Francji Stephane Sejourne.
Podkreślił też, że śmierć Nawalnego w kolonii karnej "przypomina nam o rzeczywistości reżimu Władimira Putina".
"UE obarcza rosyjski reżim wyłączną odpowiedzialnością za tę tragiczną śmierć. Składam najszczersze kondolencje jego rodzinie. I tym, którzy walczą o demokrację na całym świecie w najcięższych warunkach. Bojownicy umierają. Ale walka o wolność nigdy się nie kończy" - napisał z kolei przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
- Moje serce jest teraz z rodziną Aleksieja Nawalnego, który jest bohaterem i symbolem dla wszystkich rosyjskich demokratów. Winą tego człowieka było to, że rzucił wyzwanie Władimirowi Putinowi. Został skazany w procesie pod fałszywym oskarżeniem, z fałszywymi dowodami. Umieszczono go więzieniu, gdzie przebywał w fatalnych warunkach. Za to wszystko odpowiada Władimir Putin - powiedział natomiast minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w rozmowie z PAP.
Dyrektor OSW: taki był plan Kremla
Wojciech Konończuk, dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, ocenił w rozmowie z PAP, że śmierć Nawalnego była planem Kremla.
Nawalny był trzymany przez długi czas w trudnych warunkach w karcerze, zabraniano mu dostępu do lekarzy, nie mówiąc już o ograniczonych kontaktach z adwokatem czy, tym bardziej, z rodziną. Stworzono mu warunki, w których de facto Nawalny powoli umierał - powiedział Konończuk.
Dyrektor OSW podkreślił, że Kreml nie dałby zginąć opozycjonisty, gdyby to nie był plan reżimu Putina. - To, że Nawalny nie żyje, wynika bezpośrednio z decyzji Kremla, która, jak się okazało, była konsekwentnie realizowana w długim czasie - zaznaczył.
Konończuk stwierdził, że teraz oficjalna propaganda Kremla będzie prawdopodobnie mówiła o "chorobach przewlekłych, czy innych rzekomo naturalnych przyczynach zgonu".
- Myślę, że wywoła to jakieś demonstracje w dużych rosyjskich miastach, gdzie jednak Nawalny miał trochę zwolenników. Pamiętajmy, że w wyborach na mera Moskwy w 2013 r. dostał 27 proc. głosów. Więc pewnie będą kilkutysięczne czy nawet kilkunastotysięczne demonstracje, co będzie wynikać z emocji osób, które go popierały i chyba jednak w ogromnej większości nie spodziewały się, że Kreml doprowadzi do jego śmierci - ocenił dyrektor OSW.