Maltański masowiec Ruby, przewożący 20 000 ton azotanu amonu, od wielu tygodni nie może znaleźć portu, który zgodziłby się go przyjąć. Ilość niebezpiecznego ładunku na pokładzie jest ponad siedmiokrotnie większa niż ta, która w 2020 roku spowodowała katastrofalną eksplozję w Bejrucie. Statek wyruszył 22 sierpnia z rosyjskiego portu Kandałaksza, ale podczas sztormu na Morzu Barentsa doznał uszkodzeń.
Po inspekcji w norweskim porcie Tromsø, Ruby został zmuszony do opuszczenia go i kontynuowania podróży z pomocą holownika. Litwa odmówiła przyjęcia jednostki, żądając wcześniejszego rozładunku niebezpiecznego towaru. Od 25 września statek stoi na kotwicy u wybrzeży południowo-wschodniej Anglii, w pobliżu Cieśniny Dover, jednego z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych na świecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyzwania związane z niebezpiecznym ładunkiem
Brytyjska straż przybrzeżna zapewnia, że statek Ruby jest zdolny do żeglugi i posiada odpowiednie certyfikaty bezpieczeństwa. Jednak mimo to jednostka pozostaje zakotwiczona od września, a jej załoga, składająca się głównie z obywateli Syrii, nadal przebywa na pokładzie. Zarząd statku z siedzibą w Dubaju wyraził nadzieję na rozładowanie ładunku w brytyjskim porcie, co umożliwiłoby przeprowadzenie niezbędnych napraw w suchym doku.
Eric Slominski, ekspert w dziedzinie transportu towarów niebezpiecznych, podkreśla, że sytuacja jest możliwa do opanowania. Zwraca uwagę, że ładunek Ruby był przeznaczony do produkcji nawozów, w przeciwieństwie do azotanu amonu w Bejrucie, który miał być wykorzystany do wytwarzania materiałów wybuchowych. Nicolas Tanic z francuskiej organizacji zajmującej się zanieczyszczeniami morskimi Cedre dodaje: "to nie jest produkt, z którym można się bawić, ale nie jest on wybuchowy. To środek podtrzymujący spalanie w pożarach".
Konsekwencje dla portów i bezpieczeństwa morskiego
Laurent Martens, dyrektor zarządzający francuskiego stowarzyszenia armatorów, wskazuje na inne powody, dla których porty mogą niechętnie przyjmować statki takie jak Ruby. "Jeśli statek osiądzie na mieliźnie w twoim kanale, zamyka to port. Jeśli osiądzie przy jednym z twoich doków, dok będzie nieużywany przez kilka miesięcy. To duże ryzyko przyjąć statek w trudnej sytuacji" - wyjaśnia Martens. Dodatkowo, rozładunek ładunku takiego jak ten na Ruby jest długotrwałą operacją, która "kosztuje setki tysięcy euro".
Po katastrofie tankowca Erika w 1999 roku, która spowodowała wyciek około 20 000 ton ciężkiego oleju opałowego u zachodnich wybrzeży Francji, Unia Europejska zaostrzyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa morskiego. Państwa członkowskie UE są teraz zobowiązane do zapewnienia miejsc schronienia dla statków w niebezpieczeństwie, aby uniknąć zanieczyszczenia środowiska. Jednak zasady te podlegają interpretacji, co pokazują przypadki statków MSC Flaminia w 2012 roku i Purple Beach w 2015 roku, które również przez długi czas nie mogły znaleźć portu schronienia.