- Niedziela handlowa 27 grudnia to zły pomysł. Po co? Małe sklepy i tak będą czynne, będzie można kupić podstawowe artykuły. Część pracowników będzie pracować w magazynach i w sklepach, będzie możliwe ich dotowarowanie. W poniedziałek więc półki nie będą puste - stwierdza w rozmowie z money.pl przewodniczący handlowej Solidarności Alfred Bujrara.
W ten sposób odniósł się do słów wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olgi Semeniuk, która w poniedziałek rano ujawniła w programie "Money. To się liczy", że trwają rozmowy w sprawie ponownego zawieszenia zakazu handlu.
- Rozmowy w tym temacie trwają, chociażby z Radą Dialogu Społecznego, ale takie decyzje podejmuje rządowy zespół zarządzania kryzysowego - zaznaczyła wiceminister. - Uważam, że musi być równowaga między pracownikami i firmami, brałabym pod uwagę i rozważała możliwość odmrożenia w grudniu tej niedzieli - dodała.
Związkowcy załamują ręce
Przewodniczący Bujara na tym pomyśle nie zostawia suchej nitki. - Już niedziela 6 grudnia pokazała że Polacy przyzwyczaili się do wolnych niedziel, za co pracownicy handlu są im wdzięczni. W Wigilię sklepy będą czynne do godziny 14, a więc mowa o wolnym od dużego handlu - piątku, sobocie i niedzieli. Na Zachodzie może być taki długi okres wolny, a u nas nie? Mimo że np. w Niemczech małe sklepy będą nieczynne. Bo u nas pracownik jest niewolnikiem. Tanią siłą roboczą - przekonywał.
- Pani Minister nie zdaje sobie sprawy z ciężkiej pracy kobiet , szczególnie w okresie przedświątecznym, nikt w tym okresie nie dostaje urlopów a grafiki pracy ustalone są na 10 lub 12 godzin., W ciągu ośmiu godzin trzeba obsłużyć średnio 300 klientów i przerzucić 6 ton towaru na kasie. Dlatego pracownikom należy się świąteczny odpoczynek - argumentował.
Jak podkreślił, związkowcy będą się sprzeciwiać pomysłom wprowadzania kolej niedzieli handlowej. - Nie po to zostały one zostały dane, pracownikom, aby teraz je odbierać. W krajach Unii Europejskiej dbając o pracownika zaostrza się przepisy dotyczące handlu, a u nas liberalizuje mówi przewodniczący handlowej Solidarności
Poświąteczna niedziela inna od mikołajek
Związkowcy jednoznacznie odnieśli się do przeforsowanego przez rząd na ostatnią chwilę zniesienia zakazu handlu w mikołajki. Od początku apelowali do rządu, a następnie do prezydenta, aby dzień ten zachować wolnym od pracy.
Teraz przekonują, że ostatecznie kolejna niedziela handlowa okazała się fiaskiem dla sprzedawców. - Była wielką klapą dla pomysłodawców. Mamy informacje z wszystkich dużych miast. Ruch był znacznie mniejszy, nie tylko w porównaniu do soboty, ale też do pozostałych dni. Obroty o 65 proc. mniejsze. Ustanowienie niedzieli handlowej 6 grudnia nie miało żadnego sensu ekonomicznego nie zwiększyło tez bezpieczeństwa w sklepach - mówi Bujara.
Niedziela handlowa. Zakupy w Mikołajki były klapą?
Co innego jednak twierdzą analitycy PKO BP. Według ich wyliczeń większość strat związanych z zamknięciem galerii handlowych w listopadzie zostało już odrobione. Pomóc w tym miała właśnie niedziela handlowa i przedświąteczna gorączka po otwarciu sklepów.
- Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, jak wyglądał handel w mikołajki, to Ministerstwo Finansów dysponuje danymi - mam na myśli Jednolity Plik Kontrolny. Proponuje wyłożyć karty na stół i niech handlowcy pokażą niedzielne obroty - stwierdza.Dodaje też, że gdyby pracodawcy musieli zapłacić pracownikom, dodatek jak za pracę w święto lub za pracę w godzinach nadliczbowych to przy tych obrotach na pensje i koszty otwarcia sklepu, by nie starczyło. - W zamian dadzą wolne pracownikom w styczniu. To nie fair.
Alfred Bujara przyznaje, że ostatnia niedziela grudnia będzie inna od tej 6 grudnia choćby pod względem obrotu. - Poświąteczne głębokie obniżki i promocje towarów przyciągną klientów. To przełoży się też na ruch i zagęszczenie klientów szczególnie w galeriach. Tym samym wzrośnie zagrożenie związane z koronawirusem.
To jednak nie oznacza, że otwarcie dużego handlu byłoby zasadne. Wręcz przeciwnie. - Otwarcie sklepów 27 grudnia byłoby kolejnym błędem. Kto weźmie na swoje sumienie życie i zdrowie pracowników handlu i klientów? Mam nadzieję, że jednak zwycięży zdrowy rozsądek - dodaje.