Decyzja Senatu, który bez poprawek przyjął ustawę o handlowej niedzieli 6 grudnia, nadała całej sprawie tempa, o które prosili handlowcy. Wszak dotyczy to najbliższej niedzieli i sklepy muszą mieć czas na przygotowania.
Podpisana właśnie przez prezydenta ustawa zakłada, że w niedzielę 6 grudnia wszystkie sklepy będą mogły być otwarte. To ukłon w stronę organizacji branżowych, zrzeszających sprzedawców i sieci handlowe. Te od początku listopada postulowały, by wszystkie niedziele w grudniu były handlowe.
Handlowcy przekonywali, że sklepom pozwoli to choć trochę zrekompensować straty, które poniosły w związku z przymusowym zamknięciem przez 21 dni. Pomoże też rozłożyć ruch klientów, których w okresie przedświątecznym będzie więcej niż zwykle.
Zapis o zniesieniu zakazu handlu w niedzielę 6 grudnia znalazł się w noweli ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.
Przypomnijmy, że również dwie kolejne niedziele - 13 i 20 grudnia -  będą handlowe. To było jednak jasne od początku. Rząd już wprowadzając zakaz handlu zastrzegł, że przed świętami Bożego Narodzenia będzie on złagodzony. Pandemia "dołożyła" niejako dodatkową niedzielę z handlem. Tę najbliższą.
Gorąca dyskusja
Prezydent nowelę podpisał, ale wcześniejsze głosowanie senatorów poprzedziła dyskusja. Adam Szejnfeld (KO) skrytykował krótki czas między podjęciem prac nad ustawą a dniem, w którym efekty regulacji miałyby być odczuwalne.
- Handel to nie jest wyspa oderwana od innych obszarów: od transportu, logistyki, producentów. To nie jest tak, że jeśli ludzie z soboty na niedzielę dowiedzą się, że 6 grudnia jest handlowym dniem, to będą mieć czas na podpisanie umów i dostarczenie towaru – mówił w Senacie.
Zapytał, dlaczego kwestii handlu 6 grudnia nie podjęto w "ustawach covidowych", nad którymi Senat pochylał się na posiedzeniu kilka dni wcześniej.
- Powinniśmy być przeciwko tej ustawie. Powinniśmy zgłaszać poprawki, bo są tu rzeczy do poprawienia. Ale nie z uwagi na rząd i Prawo i Sprawiedliwość (…), ale ze względu na obywateli poprzemy ustawę i ze względu na tych obywateli nie zgłosimy poprawek, nawet tam, gdzie się o to prosi – zadeklarował Szejnfeld.
Poprawka odrzucona
- I parlament, i prezydent działają pod presją czasu, a to nie jest dobre dla procesu legislacyjnego – zauważył senator PiS. Wyraził obawy, że stanowi ona niebezpieczny wyłom w, jak to określił, "konsensusie społecznym", który uzgodniony został w poprzedniej kadencji parlamentu i dotyczył liczby niedziel handlowych w 2020 r.
Jackowski obawia się, że dodanie niedzieli handlowej do obowiązującej listy uchyli drzwi do dyskusji o jeszcze dalej idącym dopuszczaniu handlu w niedzielę. Dodał też, że nie jest w interesie obozu Zjednoczonej Prawicy konfliktowanie się ze związkami zawodowymi, które przeciwne są jakiemukolwiek zwiększaniu liczby niedziel handlowych.
Złożył poprawkę o wykreślenie punktu mówiącego o wprowadzeniu niedzieli handlowej 6 grudnia. Jednak, jak się okazało, jego głos był odosobniony. Zaraz po debacie senackie komisje nie poparły tej poprawki, a niedługo potem cała izba opowiedziała się przeciwko niej.
Pomysł umożliwienia otwarcia sklepów w mikołajki zaprezentował 28 listopada wicepremier oraz minister rozwoju pracy i technologii Jarosław Gowin. Sejm przyjął projekt ustawy większością 444 głosów. Wcześniej posłowie odrzucili poprawki zakładające m.in. wprowadzenie niedziel handlowych w przyszłym roku oraz przyznanie 150 proc. wynagrodzenia za pracę w dniu 6 grudnia.
Mało czasu?
Handlowcy prezentowali z kolei swój punkt widzenia w tej sprawie. Jeszcze przed podpisaniem noweli przez prezydenta prosili o podjęcie jak najszybszej decyzji.
- Czekamy z ogromną niecierpliwością na decyzję w sprawie otwarcia sklepów 6 grudnia. W tej chwili zależy nam na rozładowaniu zainteresowania ofertą - odpowiada na pytania money.pl Anna Malcharek, dyrektor zarządzający Gemini Holding.
Jak zapewnia, niezależenie od tego, kiedy zapadnie decyzja, centra handlowe będą przygotowane na otwarcie w niedzielę. Dodaje jednak, że ta niepewność może mieć swoje konsekwencje.
- Może to generować problem z personelem po stronie najemców. Im później zostanie ogłoszona decyzja, tym mniej pozostanie czasu na poinformowanie klientów o dodatkowej niedzieli handlowej - dodała. W niedzielę przekonamy się, czy decyzja podjęta w środę dała sklepom wystarczająco dużo czasu.