Jak przypomina gazeta, "wyciąganie zwierząt za ogony, upychanie w skrzyni ubojowej i duszenie spalinami z traktorka do koszenia trawy – m.in. takie nieprawidłowości stwierdzili na hodowlach norek w woj. pomorskim aktywiści prozwierzęcy z kampanii Stopklatka. Wyniki śledztwa opublikowali kilka dni temu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To kolejne ze śledztw pokazujących, jak trudno kontrolowalnym i podatnym na naruszenia biznesem jest hodowla zwierząt futerkowych - mówi "Rzeczpospolitej" posłanka KO Katarzyna Piekarska z Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt.
Jej zdaniem - czytamy - "wynik prac aktywistów może przyspieszyć wprowadzenie w Polsce zakazu hodowli zwierząt futerkowych – projekt jest niemal gotowy". Pracuje nad nim Małgorzata Tracz, posłanka KO z partii Zieloni, szefowa Parlamentarnego Zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futro. Mówi, że podobny projekt składała w 2022 roku, jednak nie dostał nawet numeru druku, a teraz wymaga tylko doprecyzowania - czytamy w dzienniku.
- Podczas posiedzenia zespołu na początku lutego pokażemy projekt, by móc rzetelnie podyskutować na temat jego założeń i przekazać do konsultacji - zapowiada posłanka.
Duża szansa na przyjęcie zmian
Według dziennika, od posłów zajmujących się projektem można usłyszeć, że szanse na jego uchwalenie są duże, na co wskazywałyby m.in. przedwyborcze zapowiedzi liderów koalicji rządzącej.
W marcu ubiegłego roku szef PO Donald Tusk nazwał hodowlę zwierząt na futro "nieludzkim przemysłem" i zapowiedział szybkie wprowadzenie zakazu. Poparcie dla zakazu wyrazili też m.in. lider Polski 2050 Szymon Hołownia, nawet Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego tradycyjnie reprezentującego rolników. Zdaniem tych polityków zakaz powinien być wprowadzony z uwzględnieniem odpowiedniego vacatio legis i mechanizmów kompensacyjnych - czytamy.