W poniedziałek o północy rozpoczął się w Niemczech 24-godzinny strajk ostrzegawczy sektora transportu publicznego. Zablokowane zostały porty lotnicze, odwołane loty i połączenia kolejowe. W strajku wzięły również udział firmy obsługujące autostrady.
Ekonomiści pytani przez "Frankfurter Allgemeine Zeitung" o koszty masowych protestów podkreślają, że dopóki strajk ograniczy się do jednego dnia, nie powinien mieć znaczącego
181 milionów euro strat
- Megastrajk jest uciążliwy dla obywateli i szkodzi reputacji Niemiec, jako lokalizacji biznesowej - stwierdził cytowany przez FAZ główny ekonomista Commerzbanku, Jörg Kramer.
Jednak w przypadku strajku jednodniowego skutki ekonomiczne są bardzo ograniczone, ponieważ oprócz firm transportowych bezpośrednio strajkujących, prawie wszystkie inne firmy kontynuują pracę. Maksymalne koszty bezpośrednie w wysokości 181 milionów euro - oszacował.
Straty do odrobienia
Jak podkreślił główny ekonomista Berenberg Bank, Holger Schmieding, straty związane ze strajkami są zazwyczaj odrabiane później i ostatecznie jego wpływ na gospodarkę jako całość jest niewielki.
- Niemcy mają niewielkie doświadczenie z tak dużymi strajkami - przyznał główny ekonomista ING Carsten Brzeski. Zwłaszcza jak podrównać do problemu, z jakim musi się borykać strajkująca Francja. Jak zaznaczył, we Francji tydzień trwających strajków kosztował 0,1 punktu procentowego wzrostu w kwartale.
- Dzień strajku narodowego jest irytujący dla poszkodowanych, ale znikomy dla gospodarki – jeśli trwa jeden dzień – podkreślił Brzeski.
Przypomnijmy, że dwa główne związki zawodowe Verdi i EVG ma zwiększyć presję na rządy krajów związkowych Niemiec oraz rząd federalny przed trzecią rundą negocjacji płacowych.