Inflacja daje się coraz bardziej we znaki. Nie tylko w Polsce. Niemiecki rząd nie kryje obaw o przyszłość gospodarki. Tamtejszy minister finansów cytowany przez agencję Reuters ostrzegł, że ryzyko spirali płacowej jest realne, a rosnące wynagrodzenia mogą jeszcze bardziej napędzić inflację, która już teraz jest najwyższa od ponad 40 lat. W kwietniu wyniosła 7,8 proc.
Christian Lindner podkreślił, że na firmach i związkach zawodowych negocjujących porozumienia płacowe spoczywa aktualnie wielka odpowiedzialność. Jest zupełnie normalne, że pracownicy wnioskują o podwyżki, ale nie mogą doprowadzić do rozkręcenia się spirali cenowo-płacowej.
Miliony Niemców liczą na podwyżki
Według niemieckiej federacji związków zawodowych w tym roku w Niemczech renegocjowane będą umowy płacowe dla około 10 mln pracowników. Reuters wskazuje na kontrowersyjny ruch dużego związku zawodowego IG Metall, który w zeszłym miesiącu zażądał podwyżki płac o 8,2 proc. dla ponad 70 tys. pracowników przemysłu stalowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister finansów otwarcie zaapelował do niemieckiego rządu, by złagodzić presję inflacyjną na dochody obywateli. Przyznał, że w tym celu mają być uruchomione specjalne pakiety pomocowe.
Warto przypomnieć, że w marcu koalicja rządząca w Niemczech uzgodniła drugi w ciągu kilku miesięcy pakiet środków mających na celu ulżenie obywatelom w związku z rosnącymi kosztami energii elektrycznej, ogrzewania i paliwa.
Spirala cenowo-płacowa jest już w Polsce
Niemcy ostrzegają przed problemem spirali cenowo-płacowej, która już jest widoczna tuż za ich wschodnią granicą. W Polsce już od dłuższego czasu eksperci wskazują na coraz szybciej rosnące ceny, które onieśmielają pracowników do wnioskowania o podwyżki. W związku z niskim bezrobociem i dużym popytem na pracowników firmy podnoszą płace, ale kompensują to wyższymi cenami swoich produktów.
- Rosną koszty pracy, to się przekłada na ceny produktów, to z kolei powoduje dalszy nacisk na wzrost kosztów pracy, co z kolei powoduje jeszcze większą drożyznę i tak dalej. Aż do utraty kontroli nad inflacją i gospodarką. Uniknięcie tego scenariusza będzie głównym wyzwaniem w 2022 roku. Nie tylko dla nas - wyjaśniał jakiś czas temu Andrzej Kubisiak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Zatrzymać tę spiralę stara się m.in. Narodowy Bank Polski (NBP), który drastycznymi podwyżkami stóp procentowych chce przyhamować konsumpcję, ograniczyć ilość pieniądza w obiegu i zachęcić do oszczędzania.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl