Jak ustalił dziennik, niemiecki rząd prowadzi rozmowy z zarejestrowaną w Szwajcarii firmą gazociągową Nord Stream 2 (spółka-córka Gazpromu) i syndykiem wyznaczonym przez sąd upadłościowy w sprawie zakupu niewykorzystanych wcześniej rur. Pozostały ona po budowie gazociągu Nord Stream 2 Baltic Sea między Niemcami a Rosją i od tego czasu są składowane na terenie portu Mukran na Rugii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcom rury potrzebne są do budowy 40-kilometrowego połączenia systemu gazowego miast Rugia i Lubmin. Rząd planuje rozpocząć budowę już w maju. Termin zakończenia inwestycji to końcówka 2023 r. Aby móc dotrzymać tak napiętego harmonogramu, korzystne byłoby wykorzystanie już przechowywanych rur Nord Stream.
Odkupienie rur opłaca się obu stronom. Rosjanie muszą płacić za przechowywanie rur w niemieckich magazynach. Dla Niemców odesłanie materiałów do Rosji to operacja skomplikowana logistycznie i kosztowna.
Niemieckie ministerstwo gospodarki nie odpowiedziało na pytania dziennikarzy "Welt am Sonntag" dotyczące planów budowy nowego terminalu LNG i współpracy z Gazpromem. Spółka Nord Stream 2 AG poinformowała, że nie udziela informacji o transakcjach handlowych.
Spłonęły ważne dokumenty
W ubiegły czwartek portal Energetyka24.com poinformował, że spłonęły dokumenty podatkowe fundacji, która miała chronić przed sankcjami gazociąg Nord Stream 2. – Ta sytuacja to tylko wierzchołek góry lodowej. Niemieckie elity mają poważny problem – mówił money.pl Jakub Wiech.
Informację o spaleniu dokumentów podał niemiecki magazyn "Focus", powołując się na ustalenia prokuratury w Stralsundzie. Poszukiwała ona dokumentów finansowych fundacji po doniesieniach mediów o nieprawidłowościach przy jej powstaniu.
W trakcie dochodzenia okazało się, że zaginęły dwa zeznania podatkowe fundacji. W toku postępowania ustalono jednak, że co najmniej jedno z nich zostało spalone. Urzędniczka jednego z urzędów skarbowych w Meklemburgii-Pomorzu Przednim miała spalić je w kominku w domu swojego przyjaciela.