O przedłużeniu kontroli wspomniała w środę Nancy Faeser, szefowa niemieckiego MSW. To 53-letnia polityk "w połowie października powiadomiła Komisję Europejską o wprowadzeniu kontroli granicznych początkowo na dziesięć dni".
Okazuje się jednak, że kontrole zostaną na dłużej i nie wyklucza się ponownego ich przedłużenia - już po upłynięciu 20 dni. Mowa nawet o trzech miesiącach. Deutsche Welle wskazuje, że "celem jest ograniczenie nielegalnej migracji i walka z przemytem migrantów".
Afera wizowa i kontrole na granicach
Prof. Paweł Wojciechowski z Instytutu Finansów Publicznych w debacie "Money.pl" tłumaczył, że utrudnienia na granicach to efekt afery wizowej.
Przypomnijmy, że afera wizowa dotyczy sprowadzania do Polski imigrantów z korupcją w tle. W proceder miał być zamieszany wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Prokuratura Krajowa podała, że prowadzi w tej sprawie śledztwo wraz z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
- Tu nie chodzi o uchodźców uciekających pontonami na Lampedusę, ale o aferę wizową i jej skutki, czyli to, co zgotował nam rząd PiS. Nie mówimy o nielegalnych imigrantach, a o legalnie przyjętych potencjalnych terrorystach. I to jest powód, dla którego Niemcy wprowadzili kontrole graniczne. O tym będzie dyskusja w Parlamencie Europejskim. Jeśli w trzy miesiące pojawiło się 370 tys. osób, które miały wbitą wizę do Polski i nagle zniknęli, wyjechali gdzieś dalej, to znaczy, że coś jest nie tak. To oznacza, że nie było odpowiedniej kontroli. To właśnie niepokoi naszych sąsiadów - wyjaśniał prof. Wojciechowski.