Niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser poinformowała, że tymczasowe kontrole na wszystkich lądowych przejściach granicznych Niemiec rozpoczną się 16 września i potrwają pół roku. Decyzja ta jest częścią szerszej strategii rządu kanclerza Olafa Scholza mającej na celu zaostrzenie polityki migracyjnej.
Władze w Berlinie argumentują, że kontrole są niezbędne do walki z nielegalną migracją oraz ochrony przed zagrożeniami ze strony islamskiego terroryzmu i przestępczości transgranicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemcy uderzają w fundament strefy Schengen
Wprowadzenie kontroli na granicach wewnętrznych strefy Schengen jest dozwolone tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy państwo członkowskie stoi w obliczu poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa wewnętrznego lub porządku publicznego. Niemcy poinformowały już Komisję Europejską i sąsiednie kraje o planowanych działaniach.
Dla obywateli Polski podróżujących do Niemiec nowe przepisy oznaczają przede wszystkim konieczność przygotowania się na potencjalne spowolnienie ruchu na przejściach granicznych. Większość podróżnych prawdopodobnie nie zostanie poddana szczegółowej kontroli, ale wszyscy powinni liczyć się z możliwością wyrywkowego sprawdzenia dokumentów i bagażu.
Polacy już poczuli, jak wyglądają niemieckie kontrole
Marta Stefańska, rzeczniczka prasowa AHK Polska (Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa), przyznaje w rozmowie z money.pl, że polskie firmy miały już okazję poznać przedsmak tego typu kontroli. Jej zdaniem nie są one jednak obciążeniem.
- Z perspektywy izby nie obserwujemy znaczących negatywnych skutków związanych z kontrolami na granicy. Ta sytuacja pojawia się już od jakiegoś czasu, np. podczas mistrzostw Europy w czerwcu - mówi.
Czasowe kontrole na niektórych niemieckich granicach trwają od października 2023. Nie wpłynęły one wówczas negatywnie na wymianę handlową między Polska a Niemcami w roku 2023 ani w pierwszej połowie 2024 roku - przyznaje Marta Stefańska.
Nie ma jednak pewności, czy kontrole zaplanowane po 16 września będą w praktyce wyglądały w taki sposób, jak dotychczas. - Pozostajemy w kontakcie z naszymi firmami członkowskimi z obszaru transportu i logistyki. Jeśli będą pojawiać się jakieś niepokojące sygnały, dadzą nam znać - wskazuje przedstawicielka AHK.
Nie wiadomo, co szykują Niemcy. Kontrole mają być ostrzejsze
Dziś trudno ocenić, czy polskie firmy i zwykłych obywateli czeka to samo, czego świadkami byli do tej pory. Obawiają się też przedstawiciele innych państw. Wprowadzenie kontroli na wszystkich lądowych granicach Niemiec budzi strach przed zachowaniem płynności ruchu transgranicznego. A nawet o przyszłość strefy Schengen.
Dlaczego? Kontrole mogą być bardziej restrykcyjne. Szczegóły nie są jednak znane. Według niemieckiego rządu dotychczasowe kontrole pozwoliły na zawrócenie około 30 tysięcy migrantów od października 2023 roku. Jednak nowe, bardziej restrykcyjne podejście może doprowadzić do znacznego zwiększenia tej liczby. Minister Faeser zapowiedziała wprowadzenie nowego modelu, który umożliwi zawracanie jeszcze większej liczby osób bezpośrednio na granicy.
Niemcy graniczą z dziewięcioma państwami, a łączna długość ich granic lądowych wynosi ponad 3700 kilometrów. Dotychczas kontrole były prowadzone wyrywkowo na wybranych przejściach, głównie z Austrią, Polską, Czechami i Szwajcarią.
Tusk: To zawieszenie strefy Schengen
Eksperci ostrzegają, że takie działania mogą doprowadzić do napięć w relacjach z sąsiadami Niemiec. Austria już zapowiedziała, że nie przyjmie migrantów zawróconych przez Niemcy na granicy. Minister spraw wewnętrznych Austrii Gerhard Karner stwierdził w wywiadzie dla gazety "Bild", że w tej kwestii "nie ma pola do manewru".
Problem może mieć jednak Polska jako kraj. Wprowadzenie kontroli granicznych przez Niemcy rodzi obawy o los osób ubiegających się o azyl oraz o przyszłość swobodnego przepływu osób w Unii Europejskiej. Wiebke Judith z niemieckiej organizacji pro-imigracyjnej Pro Asyl ostrzega przed możliwością powstania "ping-ponga" między krajami UE, gdzie osoby szukające azylu będą odsyłane z jednego państwa do drugiego.
Te obawy wyartykułował kilka dni temu szef polskiego rządu. - To de facto zawieszenie strefy Schengen na dużą skalę - powiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej poświęconej decyzji Niemiec (wówczas była jeszcze zapowiedzią).
Kontrole jako odpowiedź na wyzwania migracyjne i bezpieczeństwa
Decyzja o zaostrzeniu kontroli granicznych jest odpowiedzią na rosnące obawy niemieckiego społeczeństwa związane z bezpieczeństwem i migracją. W ostatnim czasie w Niemczech doszło do kilku ataków z użyciem noży, w których podejrzanymi były osoby ubiegające się o azyl. Jeden z takich incydentów miał miejsce w sierpniu w mieście Solingen, gdzie w ataku zginęły trzy osoby. Do jego przeprowadzenia przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
Te wydarzenia przyczyniły się do wzrostu poparcia dla partii skrajnie prawicowych, które krytykują dotychczasową politykę migracyjną rządu. Alternatywa dla Niemiec (AfD) zwyciężyła niedawno w wyborach lokalnych w Turyngii, co było pierwszym takim sukcesem partii skrajnie prawicowej od czasów II wojny światowej. Kampania AfD koncentrowała się głównie na kwestiach związanych z migracją.
Rząd kanclerza Scholza stara się odzyskać inicjatywę w debacie publicznej, proponując szereg działań mających na celu zaostrzenie polityki migracyjnej. Oprócz wprowadzenia kontroli granicznych, władze w Berlinie zapowiedziały również zmiany w prawie, które mają ułatwić deportację osób, którym odmówiono azylu.
Swoboda przemieszczania się zostaje. Możliwe utrudnienia
Dla obywateli Polski i innych krajów UE nowe kontrole oznaczają przede wszystkim konieczność uwzględnienia potencjalnych opóźnień w podróży. Jednak co do zasady, swoboda przemieszczania się w ramach strefy Schengen dla obywateli UE nie powinna ulec znaczącemu ograniczeniu.
Jednocześnie warto zauważyć, że liczba wniosków o azyl w Niemczech już spadła o 21,7 proc. w pierwszych ośmiu miesiącach bieżącego roku, według danych rządowych. To sugeruje, że presja migracyjna może być mniejsza niż w poprzednich latach.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl