Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Niemcy zacierają ręce. Przejmą "polską" inwestycję? "Dobra wiadomość"

783
Podziel się:

Produkcja samochodów Leapmotor, która miała ruszyć w Polsce, ostatecznie może zostać ulokowana w Niemczech. - To naturalne, że z zadowoleniem przyjmujemy informację o możliwości zainwestowania w naszym kraju - mówi money.pl Walther Schneeweiß z zarządu niemieckiego związku zawodowego IG Metall.

Niemcy zacierają ręce. Przejmą "polską" inwestycję? "Dobra wiadomość"
Fabryka Leapmotor w chińskim mieście Jinhua (Bloomberg via Getty Images, Qilai Shen)

Kilkanaście dni temu money.pl jako pierwszy dotarł do maila, w którym przedstawiciel chińskiej firmy Leapmotor informował Polską Agencję Inwestycji i Handlu, że wycofuje się z planów rozpoczęcia produkcji w Polsce. Takie polecenie wydał firmie chiński rząd w reakcji na wprowadzenie przez UE ceł na chińskie samochody elektryczne. Przypomnijmy: Polska nałożenie ceł poparła, podczas gdy Niemcy były przeciwko.

Zgodnie z informacjami agencji Reuters, Leapmotor rozważa teraz rozpoczęcie montażu modelu B10 w zakładach w niemieckim Eisenach (w zakładach Opla) lub w słowackiej Trnawie zamiast w Polsce. Agencja dodaje, że decyzja ta może być bezpośrednio związana z wprowadzonymi przez Unię Europejską restrykcyjnymi cłami na import samochodów elektrycznych z Chin.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zielony Ład ofiarą wyborów w USA? "Zwycięstwo Trumpa jest dzwonem"

Niemieccy związkowcy zadowoleni

W niemieckich mediach doniesienia (podkreślmy: wciąż oficjalnie niepotwierdzone) o zmianie planów Leapmotor wywołały spore poruszenie. Co o potencjalnym ulokowaniu produkcji w ich kraju sądzą niemieccy związkowcy? W stanowisku dla money.pl piszą wprost, że - pod pewnymi warunkami - "przejęcie" inwestycji, która miała ruszyć w Polsce, może być pozytywną informacją.

To naturalne, że z zadowoleniem przyjmujemy informację o możliwości inwestowania w Niemczech i uruchomienia tu produkcji. Oczywiście na uczciwych warunkach. To dobra wiadomość. Popieramy zrównoważone tworzenie wartości dodanej na poziomie lokalnym - mówi Walther Schneeweiß z zarządu największego niemieckiego związku zawodowego IG Metall.

W nieco szerszym kontekście znaczenie zagranicznych inwestycji omawia w stanowisku dla money.pl przedstawiciel Verbandes der Automobilindustrie (VDA, niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego).

Niemiecki przemysł motoryzacyjny jest w trakcie ogromnej transformacji, którą napędzają duże inwestycje i spore zaangażowanie producentów. W latach 2024-2028 firmy działające w branży zainwestują w badania i rozwój na całym świecie ok. 280 miliardów euro. Kolejne 130 miliardów euro zostanie przeznaczone na budowę i modernizację zakładów i ich parku maszynowego - wyjaśnia Eva Siegfried, rzeczniczka VDA.

Przedstawicielka organizacji podkreśla, że znaczenie niemieckich firm motoryzacyjnych wciąż jest kluczowe dla rynku. "Nie ma wątpliwości, że niemiecki przemysł motoryzacyjny może konkurować na całym świecie, a na wielu rynkach jest numerem jeden" - przekonuje.

Zapewnia też, że inwestycje prowadzone są z dbałością o kwestie ekologiczne. - Nasza branża opracowała już rozwiązania niezbędne dla zachowania neutralności klimatycznej i przeprowadzenia cyfrowej transformacji. Nie ma jednak wątpliwości, że nasze innowacje i inwestycje mogą przynieść maksymalne korzyści tylko wtedy, gdy kwestie ochrony środowiska zostaną wypracowane razem z przemysłem i zwykłymi ludźmi - dodaje.

Chiński producent Leapmotor chce z przytupem wejść na europejski rynek motoryzacyjny. W minionych tygodniach firma rozpoczęła przyjmowanie zamówień na swoje pojazdy w Europie, wspierając tę inicjatywę szeroko zakrojoną kampanią marketingową. Plan ekspansji zakłada utworzenie do końca bieżącego roku aż 200 punktów sprzedaży na terenie Europy. W realizacji tych zamierzeń kluczową rolę odgrywa zawiązanie strategicznej spółki joint venture z koncernem Stellantis, właścicielem marki Opel, który zdecydował się na zainwestowanie w Leapmotor 1,5 miliarda euro.

Z czego wziął się problem

Pod koniec października Unia Europejska wprowadziła znaczące cła na import samochodów elektrycznych z Chin. Komisja Europejska argumentuje tę decyzję nadmiernym subsydiowaniem chińskich producentów przez tamtejszy rząd, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zalania europejskiego rynku motoryzacyjnego tańszymi niż ich europejska konkurencja pojazdami elektrycznymi. Te restrykcje dotykają również firmy Leapmotor, i to pomimo faktu, że Stellantis posiada w nim większościowy pakiet 51 proc. udziałów.

Wśród dziesięciu krajów popierających wprowadzenie ceł znalazły się między innymi Francja, Holandia, Włochy oraz Polska. Przeciwko głosowały państwa mocno powiązane z chińskim rynkiem motoryzacyjnym lub zainteresowane przyciąganiem chińskich inwestycji, takie jak Niemcy, Węgry, Malta czy Słowacja. Dwanaście państw członkowskich wstrzymało się od głosu.

W odpowiedzi na działania Brukseli chińscy producenci aktywnie poszukują możliwości uruchomienia produkcji na terenie Unii Europejskiej, zarówno poprzez budowę własnych zakładów, jak i wykorzystanie istniejącej infrastruktury europejskich partnerów.

Niemcy mogą przejąć polsko-chińską inwestycję

Leapmotor już rozpoczął swoją europejską działalność produkcyjną - w zakładach Stellantis w polskim Tychach uruchomiono montaż modelu T03, miejskiego samochodu elektrycznego. Tyska fabryka obecnie koncentruje się na produkcji różnych modeli należącej do koncernu Stellantis marki Fiat.

Pierwotne plany zakładały również uruchomienie w tej lokalizacji produkcji nowego kompaktowego SUV-a oznaczonego jako B10, jednak według najnowszych doniesień agencji Reuters, strategia ta może ulec istotnej modyfikacji.

Reuters, powołując się na informacje z dwóch niezależnych źródeł, podał, że Leapmotor rozważa umiejscowienie linii produkcyjnej modelu B10 albo w zakładzie Opla w niemieckim Eisenach, gdzie obecnie powstaje model Grandland, albo w nowoczesnej fabryce w słowackiej Trnawie, odpowiedzialnej za produkcję popularnego Peugeota 208.

Przedstawiciele koncernu Stellantis, poproszeni o komentarz w tej sprawie, odmówili zajęcia oficjalnego stanowiska, argumentując, że nie odnoszą się do rynkowych spekulacji. W wewnętrznych kręgach firmowych podkreśla się jednak, że dotychczas nie potwierdzono ani nie ogłoszono oficjalnie planów produkcji modelu B10 w Europie - zaznacza Reuters.

Wyzwania i kontrowersje wokół lokalizacji produkcji

Jednak eksperci branżowi i źródła zbliżone do koncernu, na które powołuje się Reuters, wyrażają poważne wątpliwości co do szans na zrealizowanie się scenariusza, w którym produkcja modelu B10 startuje w zakładach Opla w Eisenach.

Głównym argumentem przeciwko tej lokalizacji jest struktura kosztów operacyjnych w Niemczech, szczególnie wysokie koszty pracy, które stoją w sprzeczności z podstawowym założeniem projektu - produkcją przystępnego cenowo samochodu elektrycznego. Dodatkową komplikację stanowi potencjalna skala produkcji modelu B10, która mogłaby znacząco kolidować z obecnymi zobowiązaniami produkcyjnymi fabryki związanymi z modelem Opel Grandland.

Inwestycje chińskich firm na terenie Unii Europejskiej podlegają złożonym uwarunkowaniom politycznym. Według informatorów agencji Reuters, chiński rząd miał nieoficjalnie rekomendować swoim producentom samochodów ograniczenie inwestycji w krajach, które poparły wprowadzenie ceł na chińskie pojazdy elektryczne. Jest to szczególnie istotne w kontekście decyzji o lokalizacji produkcji, ponieważ Polska znalazła się w gronie państw popierających wprowadzenie ceł, podczas gdy Niemcy i Słowacja głosowały przeciwko tej inicjatywie.

Ważnym czynnikiem w całej sytuacji jest również procedura zatwierdzania zagranicznych inwestycji w Chinach. Jak podaje Fundacja Bertelsmanna, bezpośrednie inwestycje chińskich przedsiębiorstw za granicą podlegają skomplikowanemu procesowi weryfikacji przez organy państwowe. Ta zależność może mieć kluczowe znaczenie dla ostatecznej decyzji o lokalizacji produkcji modelu B10.

Dla prezesa koncernu Stellantis Carlosa Tavaresa współpraca z Leapmotorem stanowi strategiczną szansę na wypełnienie istotnej luki w portfolio grupy. W połowie października, podczas oficjalnej prezentacji modelu B10, Tavares podkreślił, że partnerstwo z chińską firmą umożliwi oferowanie zaawansowanych technologicznie i jednocześnie przystępnych cenowo samochodów elektrycznych dla klientów spoza Chin.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(783)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Pablo
miesiąc temu
A to ciekawe, ich rodzimy VW zamyka fabryki, a w ich miejsce ściągają chińczyków. Takie rzeczy w Niemczech? Szok i niedowierzanie.
Polonez GT
miesiąc temu
Niech mi teraz premier wytłumaczy co nam te cła na chińczyki dały, konkretnie. Ratujemy polski przemysł moto?
andrzej g.
miesiąc temu
Proszę bardzo jak plan Tuska zaczyna działać Niemcy przecierają ręce ze Polacy zaufali takiemu cwaniakowi.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
markos
miesiąc temu
to Niemcy mając swoich producentów samochodów nie poparli ceł na samochody z Chin , a my nie produkując swoich samochodów , mając biedne społeczeństwo byliśmy za , pomimo że Chińczycy chcieli u nas uruchomić produkcje , co za id_ci podejmują w tym kraju decyzje.
006
miesiąc temu
Powiedzcie mi wyborcy , co ten rząd dobrego robi z Polską gospodarką? Choć jedną pozytywną rzecz ....
prześmiewca
miesiąc temu
Brawo Donald !!!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (783)
maciek
1 tyg. temu
Koalicja nieudaczników zniszczy ten Tuskoland a Niemcy powiększą sobie terytorium aż do Donbasu.
Anonim
miesiąc temu
Donald jednym ruchem cofnie tą decyzję
to niemiec
miesiąc temu
Zaplacili Tuskowi za kampanie wyborcza to teraz Tusk splaca dlugi
Anonim M
miesiąc temu
Skoro mamy to coś co jest premierem Polski to nie dziwota ,MAKE GREAT POLAND AGAIN obalić ten rząd cza i tyle w temacie.
Robert Galbra...
miesiąc temu
Skoro mamy premiera Tuska który jest zabawką w rękach niemieckich polityków i wykonuje ich polecenia to nie dziwota na to co jest , pytanie po co Polakom premier Tusk I jego ekipa pomocników ,MAKE GREAT POLAND AGAIN obalić ten rząd najwyższy czas.
...
Następna strona