We wtorek 20 września prezes Głównego Urzędu Statystycznego Dominik Rozkrut przedstawił podczas konferencji prasowej ostateczne wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań w 2021 r. na poziomie województw, powiatów i gmin.
Spis powszechny 2021. Powody do niepokoju
- Do optymistycznych wiadomości na temat struktury naszego społeczeństwa mogę zaliczyć wzrost liczby mieszkań i budynków oraz rozlewanie się miast. Jest to oznaką rozwoju gospodarczego. Zmiany mniej korzystne to m.in. starzenie się społeczeństwa - powiedział Rozkrut.
Niepokojących statystyk jest więcej. Dotyczą one głównie spadku liczby ludności w uboższych gminach. Do czego może prowadzić ich depopulacja? Zdaniem prof. Ireny Kotowskiej z Instytutu Statystyki i Demografii SGH administracyjna mapa Polski wkrótce może zostać przemodelowana.
Wyniki spisu potwierdzają nasze spostrzeżenia o przemianach ludnościowych w Polsce w ujęciu przestrzennym, formułowane na podstawie bieżącej ewidencji. Jednak to nie szeroko komentowany spadek liczby ludności w skali kraju jest najważniejszym wynikiem płynącym z konferencji Głównego Urzędu Statystycznego. Najważniejsze jest to, że nasilenie depopulacji w ujęciu przestrzennym jest większe, niż na to wskazywały coroczne szacunki. Aż 72 proc. gmin odnotowało spadek liczby ludności, przy czym blisko połowa gmin doświadczyła spadku co najmniej o pięć procent - mówi money.pl prof. Kotowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zróżnicowany jest też proces starzenia się, o którym w mediach jest coraz głośniej. Udział gmin, w których odsetek osób w wieku powyżej 65 lat wynosi więcej niż 20 proc. ogółu ludności, wzrósł 10-krotnie od poprzedniego spisu z 2011 roku. Nieco ponad jedna piąta gmin w Polsce może mówić o tak daleko idących zmianach struktury wieku swoich mieszkańców.
Część gmin zniknie z mapy Polski
- Polskie metropolie się rozwijają, mają dzietność powyżej 1,5 dziecka na kobietę, a proces starzenia jest słabiej zaawansowany. Duże miasta przyciągają młodych, oferują lepsze perspektywy rozwoju. Zróżnicowanie szans rozwojowych znacznej części obszarów pozostałych regionów to powód do zmartwień. Tam, gdzie liczba ludności spada, bez wsparcia finansowego trudno będzie przeciwstawić się pogłębieniu nie tylko zróżnicowania rozwoju, ale wręcz narastaniu dysproporcji rozwojowych. To temat także dla geografów i ekonomistów. Musimy się z tym zmierzyć - wskazuje prof. Kotowska.
- Bagatelizowanie problemu może spowalniać postęp kraju, pojawi się wiele barier i niekorzystnych zmian, jak np. zanikanie niektórych miejscowości na mapie Polski. Część młodych osób emigruje do większych ośrodków już na etapie wyboru szkoły średniej - dodaje ekspertka.
O podobnym scenariuszu mówi prof. Piotr Szukalski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. - Nie mam żadnych złudzeń, że we wschodnich województwach za kilka, kilkanaście lat będzie trzeba przemyśleć sprawę podziału administracyjnego. Spójrzmy na takie podlaskie gminy, jak Dubicze Cerkiewne czy Orla, gdzie 14-15 proc. ludności ma ponad 80 lat. Zaznaczmy, liczba mieszkańców sięga tam około dwóch tysięcy. Wiadomo, co czeka te gminy za 10 lat - mówi.
Takie miejscowości nie mają już szans na przetrwanie. Do tego dochodzić będzie nasilająca się konkurencja między metropoliami a mniejszymi miastami o talenty. Większe ośrodki będą kusić perspektywą pozostania w nich, wiążącej się z wyższym poziomem życia i samorealizacją. Gminy peryferyjne, ubogie, są na straconej pozycji - dodaje prof. Szukalski.
Wyniki spisu powszechnego zmieniły ponadto naszą wiedzę na temat poziomu życia i wskaźników rozwoju w poszczególnych regionach. - Stopa bezrobocia, PKB per capita dla regionów, dochody własne gmin - na te wskaźniki zostało rzucone nowe światło. Nagle okaże się, że na Opolszczyźnie, na Podlasiu, w Świętokrzyskiem produkt krajowy brutto per capita wzrośnie o 2-2,5 proc. tylko dlatego, że jest tam mniej ludzi, niż nam się wydawało - zauważa wykładowca UŁ.
Spis powszechny. Ostateczne dane
Ze spisu powszechnego, przeprowadzanego przez GUS raz na 10 lat, wynika, że w Polsce żyje 38 mln 36 tys. 118 osób. W porównaniu z ostatnim spisem jest nas o 476 tys. mniej. W 2011 r. żyło w miastach 23 mln 405 tys. 892 mieszkańców, a dziesięć lat później już tylko 22 mln 748 tys. 772 osób. Na obszarach wiejskich mieszka 15 mln 287 tys. 346 osób. Liderem pod względem przyrostu mieszkańców, tak jak w 2011 r., jest województwo mazowieckie. Najmniej ludzi żyje w województwie opolskim.
Według danych GUS nasze społeczeństwo starzeje się. Co piąty mieszkaniec kraju ma ponad 65 lat. Przybywa ludności, zwłaszcza wśród kobiet, w wieku poprodukcyjnym. Mniej jest osób w wieku przedprodukcyjnym. Ta grupa jest z kolei mocniej reprezentowana przez mężczyzn.
Najwięcej gmin o ubytku ludności większym niż 10 proc. znajduje się na obszarach położonych na północnym wschodzie i na wschodzie Polski. Gminy o większym przyroście położone są wokół największych miast. Tam przyrost ludności jest większy niż 10 proc. Największe miasta wojewódzkie to Warszawa (1 mln 860 tys. 281 mieszkańców), Kraków (800 tys. 653) i Wrocław (672 tys. 929).
Przez dziesięć lat wzrosła liczba mieszkań w Polsce. W 2011 r. było ich w sumie 13 mln 495 tys. 377. W 2021 r. było ich 14 mln 546 tys. 946, w tym 10 mln 328 tys. 591 w miastach i 4 mln 899 tys. 336 na wsi.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl