Kopalnie węgla brunatnego w Bełchatowie i Turowie w ciągu 10 pierwszych dni od uruchomienia sprzedaży dla klientów indywidualnych zakontraktowały już sprzedaż 7,5 tys. ton tego surowca. Zainteresowanie węglem jest tak duże, że dodzwonienie się na infolinie sprzedażowe obu kopalń graniczy z cudem.
Dlaczego Polacy na potęgę kupują "brudny" węgiel, który jest trzy razy mniej wydajny (kaloryczny) od węgla kamiennego? Zwłaszcza że według zapewnień premiera Mateusza Morawieckiego węgla kamiennego mamy w kraju pod dostatkiem. Poza produkcją krajową dwie spółki Skarbu Państwa, tj. PGE Paliwa oraz Węglokoks, sprowadziły już miliony ton węgla kamiennego, a następne miliony ton do nas już płyną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem dr. Przemysława Zaleskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa energetycznego Fundacji Pułaskiego i wykładowcy Politechniki Wrocławskiej odpowiedź jest prosta: rząd pootwierał wszystkie możliwe furtki dotyczące surowców opałowych, bo boi się kryzysu społecznego.
– W kontekście problemów z logistyką węgla kamiennego z portów na wybrzeżu lepiej było pozwolić ludziom na kupno każdego innego węgla, byle był on dostępny – mówi ekspert. Wg niego - biorąc pod uwagę braki węgla kamiennego - lepiej, aby palono gorszym węglem niż plastikami, papierem czy oponami.
Węgiel ten jest przy tym atrakcyjniejszy cenowo. Najdroższy węgiel brunatny z Turowa (kęsy) dla odbiorcy indywidualnego kosztuje 494,46 zł za tonę, najtańszy – ten z Bełchatowa – jest po 191,50 zł za tonę.
Węgla tego można w kopalni kupić maksymalnie do 6 ton. Energetycznie odpowiada to ok. 2 tonom węgla kamiennego. (Wartość opałowa węgla brunatnego to 8-9 MJ/t). Zmieszanie tony węgla kamiennego w cenie 3 tys. zł z 3 tonami węgla brunatnego (odpowiednik tony węgla kamiennego) – każda po 500 zł za tonę – daje w sumie koszt 4500 zł, a nie 6000 zł jak w przypadku zakupu na rynku dwóch ton węgla kamiennego.
Kupują go i mieszają. Wychodzi taniej
Sandra Apanasionek, rzeczniczka prasowa spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, której podlegają obie kopalnie węgla brunatnego, zapytana przez nas o to, kto kupuje węgiel brunatny do ogrzania domu, odpowiada, że są to głównie osoby z woj. łódzkiego (w przypadku kopalni Bełchatów) oraz z południowej części woj. dolnośląskiego (w przypadku Turowa).
Tego węgla nie transportuje się na duże odległości, szczególnie gdy jest mokry. Taki jest obecnie. Według naszych rozmówców kopalnia nie zdążyła go przesuszyć. Węgiel z Bełchatowa ma w sobie nawet do 50 proc. wilgoci. Trudno będzie nim palić, jeśli się go nie zmiesza.
Co z jego jakością? Rzeczniczka poinformowała, że węgiel z Bełchatowa ma aż 1,5 proc. siarki - kiedy obowiązywały jeszcze normy środowiskowe dla węgla, mógł on zawierać nie więcej niż 1,2 proc.
To bardzo dużo. Piece nowszej generacji mogą zostać po paleniu w nich tym surowcem poważnie uszkodzone. Pisaliśmy o tym więcej tu.
Węgiel z Turowa ma natomiast siarki mniej niż 1 proc. Czytelnicy muszą jednak uwierzyć PGE na słowo, bo żadnych dokumentów potwierdzających jakość węgla nam nie przysłano.
Możesz stracić piec i gwarancję
Spółka zabezpiecza się również na wypadek ewentualnych pozwów za szkody, jakie jej węgiel może wyrządzić w domowej instalacji grzewczej: wskazuje, że jest to zakup na własne ryzyko.
Przed dokonaniem zakupu prosimy o sprawdzenie, czy Państwa instalacja grzewcza jest przystosowana do bezpiecznego spalania węgla brunatnego. Spółka PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne szkody z tego tytułu – czytamy na stronie PGE pod ofertą cenową.
Według Sandry Apanasionek węglem brunatnym mogą palić w domach posiadacze np. pieców rusztowych, ale nie wszystkich. Tylko niektórych, o ile producent taką możliwość dopuścił. Mówi ona również, że surowiec ten należy traktować jako uzupełnienie dla węgla kamiennego, a nie - jako jedyne paliwo opałowe.
Chaos i nonsensy w przepisach
Oszczędność na takim zakupie węgla może być iluzoryczna. Zdaniem Krzysztofa Smolnickiego, prezesa zarządu Fundacji Ekorozwoju FER i działacza antysmogowego, piece domowe nowszej generacji są kompletnie nieprzystosowane do spalania węgla brunatnego. Palenie nim może nie tylko zniszczyć instalację i pozbawić nas gwarancji naprawy od producenta, ale też spowodować zaczadzenie i znaczne skażenie powietrza.
Rząd wrzucił bieg wsteczny, jeśli chodzi o walkę ze smogiem w kraju – mówi wprost Krzysztof Smolnicki.
Przykładowo: aby wytworzyć 1 GWh energii, trzeba użyć trzy razy więcej węgla brunatnego niż np. gazu ziemnego, przez co do atmosfery emitowanych jest dużo więcej gazów cieplarnianych i substancji trujących. Dlatego węgiel ten określa się jako brudny.
Działacz antysmogowy zdradza, że w najbliższym czasie zostaną pobrane próbki węgla brunatnego do zbadania jego składu w niezależnym laboratorium
Obywatelu, kupujesz na własne ryzyko
Smolnicki zwraca też uwagę, że mamy w kraju chaos w przepisach. Przykładowo: mokrym węglem brunatnym, który może mieć nawet 50 proc. wody, można palić w domowych piecach, ale mokrym drzewem, którego wilgotność przekracza 20 proc., palić już nie można. Grozi za to mandat lub wysoka grzywna.
Ekspert podkreśla przy tym, że zamrożenie przez rząd norm jakościowych dotyczących węgla nie zwalnia rządzącego obozu z odpowiedzialności za to, co dwie duże spółki państwowe sprzedają Polakom. Kupujący mają też prawo wiedzieć, co kupują. Mogą żądać świadectw jakości od kopalń, mimo że żadne normy obecnie nie obowiązują.
Takiego samego zdania jest również Kamila Drzewicka, radczyni prawna z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. – Przeanalizowaliśmy obowiązujące przepisy dotyczące obowiązku wydawania świadectw jakości. Nie mamy wątpliwości, że przedsiębiorca nadal ma obowiązek wystawienia świadectwa jakości paliwa oraz przekazania jego kopii konsumentowi – podkreśla prawniczka.
Dodaje, że na w takim świadectwie powinna znaleźć się m.in. informacja o parametrach danego paliwa, z tym wyjątkiem, że do czasu zawieszenia norm przedsiębiorcy nie muszą w takim świadectwie oświadczać, że paliwo spełnia wymagania jakościowe.
Przepisy regulujące obrót paliwami stałymi nie wyłączają ochrony, jaka przysługuje ludziom na gruncie ochrony konsumenta. Konsumentom przysługuje prawo do rzetelnej i pełnej informacji o rzeczywistych parametrach paliwa – podkreśla z naciskiem nasza rozmówczyni.
Brunatna zima. Będziemy chorować
Kamila Drzewicka ma nadzieję, że zawieszenie norm jakościowych, które jest ostatnią deską ratunku w kryzysie, będzie obowiązywało możliwe jak najkrócej z uwagi na szkodliwość dla zdrowia. Podczas spalania tego węgla przez komin do wdychanego przez ludzi powietrza trafiają emisje o znacznie wyższej zawartości tlenków siarki, rtęci czy popiołu.
W połączeniu z niższą kalorycznością – a więc koniecznością spalenia kilkukrotnie większej ilości opału – oznacza to, że tej zimy z kominów wyleci wielokrotnie więcej trujących substancji, które będziemy wszyscy wdychać. Portal abczdrowie.pl podsumował, jak na zdrowie Polaków może wpłynąć palenie węglem brunatnym, a artykuł o potencjalnym ryzyku znajdziecie TUTAJ.
Zapytaliśmy Ministerstwo Środowiska i Klimatu, do kiedy nie będą obowiązywały żadne normy jakości, jeśli chodzi o węgiel i kto w przyszłości będzie pokrywał koszty szkód powstałe w wyniku spalania marnej jakości surowca. Ministerstwo odesłało nas do spółek handlujących węglem oraz do Kodeksu cywilnego.
Art. 471 K.c. na który powołuje się resort, mówi tyle, że sprzedający nie odpowiada za szkody wynikłe z tego, że ktoś zastosował niewłaściwy węgiel do swojego pieca. Ostrzeżenie o tym, że węgiel ten nie nadaje się do pieców domowych, wisi pod ofertą kopalń – nikt nikogo nie zmusza do zakupów.
Tymczasem – jak ustalił money.pl – prawnicy z Fundacji Frank Bold analizują, czy wprowadzony do sprzedaży węgiel brunatny może zostać uznany za produkt niebezpieczny. A to będzie miało znaczenie, jeśli chodzi o ewentualną odpowiedzialność państwa za wyrządzone środowisku i ludziom szkody.
Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl